Jest takie powiedzenie;"zycie to nie bajka".Film Jean Pierre-Jauneta "Amelia" udawadnia w przepiekny,oryginalny sposob iz powiedzenie to nie do konca jest prawdziwe.
Rezyser przedstawia nam proste,codzienne zycie jakie wielu z nas ma przed nosem.Czy pokazuje nam (jak sie czesto mowi) ta "szara" rzeczywistosc w sposob zwykly?Otoz,nie Jaunet wykorzystujac najzwyklejsze szczegoliki(pudelko,album ze zdjeciami itp.)sprawia ze nasze zycie staje sie bogate w fantazje(magie!),cieplo i wiare w lepsze jutro.Arcydzielo(bez watpienia nim jest) potrafi wzruszyc,rozbawic,zastanowic-jest to "kosmos",zawiera wszystkie te elemty ktore czynia seans filmowy swoistym katharsis.
Aktorka wcielajaca sie w glowna postac jawi sie nam widza jako "dobra wrozka" i Audrey Tautou ma wszystkie cechy by urzeczywistnic taki ideal-jest sliczna,subtelna i niesamowicie urzekajaca,jak male dziecko.Skoro skojarzyla mi sie ona z dzieckiem,to zpewnoscia Ameliia potrafi byc nostalgiczna(dlatego dostrzega rzeczy tak piekne,wie za czym ludzie tesknia).
Nalezaloby jeszcze wspomniec o licznych drugoplanowych,niesamowicie charakterystycznych postaciach ktore otaczaja Amelke-swietnie zagranych przez Kassovitza,Pinon czy Rufusa.Do tego dochodzi ciekawa,wpadajaca w ucho muzyka."Amelia" to uczta(wielce obfita) dla kinomana.