Na 1 roku studiów postanowiłam ''zaszaleć'' i zrobiłam taki przekręt jak Amelia w kawiarni z koleżanką od papierosów i uganiającym się za kelnerką byłym kochankiem. Moja dobra koleżanka, trochę przy kości, ciemnowłosa(powiedzmy Ania) i kolega, w którym sama się podkochiwałam - przystojniak w dżinsowej kurtce, włosy na żel(niech będzie Tomek). Zupełnie nie wiem, co mnie podkusiło, ale podbiłam raz do Tomka i mówię ''Słuchaj, jest sprawa. Ania strasznie na Ciebie leci''. On, wiadomo - wielkie oczy. Leciało na niego miliard dziewczyn na roku, ale to jakoś wybitnie go zdziwiło. Następnie potajemnie rozmówiłam się z Anią i zasugerowałam, że on zerka na nią potajemnie, kombinuje jak zagadać, bo czuje miętę. Po jakiś 3 tygodniach zobaczyłam ich razem. Jeszcze nieśmiało, ale trzymających się za ręce. Minął rok, dwa, trzy, pięć. Nie mieli cukierkowego związku, zdarzały się kłótnie, rozstania i powroty. Ale koniec końców jest już decyzja o ślubie ;) Zawsze uwielbiałam ten film ''Amelia'', a teraz kombinuję jak to powiedzieć koleżance Ani, że zastosowałam technikę z tego filmu, żeby eksperymentalnie swatać ją z Tomkiem.