jak komuś ten film nie mógł sie podobac. przecież to arcydzielo. jeden z niewielu filmów usa ktore zasługuja na pochwalę. a co tu takiego swietnego?? duzo schematow rodzina trzy osobowa: problemy na linii córka-ojciec, maż-żona itd itp. a wiec co tu takiego fajnego, Otóż jak to jest pokazane. Jak pokazana jest sztuczność tego całego balu każdego słowa gestu. jak wszystko toczy sie torami jakimi "powinno" sie toczyć nie tak jak sie chce tylko jak powinno być. jest to bardzo fajnie pokazane na przykładzie sasiada homoseksualisty który wbrew sobie zakłada rodzine jak wszyscy, jak powinno być nie jak sie chce. albo scena kiedy to główny bohater "dobiera" sie do własnej żony i kiedy klada sie na sofie żona nagle przerywa wszystko wyrzutami ze by wylał piwo na sofe za kilkaset dolarów(podczas tej "akcji" trzymał czały czas piwo). perfekcyjnie pokazane jest tu to jak powoli życie staje sie obrazem który trzeba ciagle upiekszać a każda osoba ma stać sie idealnym manekinem który powinien spełniać określone zadania. i świetna ta przemiana bohatera (i rola kevina) z faceta który ożenil sie "kiedyś" z kobieta ktorej juz prawie nie zna do faceta który całkowicie zaczyna od nowa i robi to czego chciał spełnia marzenia ktore dawno odlożył. nie zastanawia sie nad nastepnym zdaniem czy powinno sie tpp powiedzieć czy nie po prostu to mowi. ten film jest niesamowity. co tu ukrywać po prostu pokazuje problemy moze nie nasze (narazie) bo taki schemat społeczeństwa bezie u nas za latek kilka ale zachodu napewno. zreszta caly film jest super i gra aktorów i muzyka itd napewno warto obejrzeć a jak sie nie spodoba?? no cóż trzeba zastosować terapie szokową i obejrzeć jeszcze raz ;)