Powinnam zgodnie z wlasnym zwyczajem dopisac sie pod istniejacym juz tematem czyims, ale ze wzgledu na to, ze komenatrzy raptem dwa, to pozwole sobie tym razem specjalnie zwrocic uwage wlasnym topikiem :)
Pocczatkowo po trailerze bylam nastawiona sceptycznie jak niechetnie. Obawialam sie kreskowki naprawde w typie jakichs superbohaterow jak walkowany do wyrzygu ostatnio Kapitan Ameryka czy Iron man, ktorych tez juz mam serdecznie dosyc. I ze bedzie smiertelenie na powaznie, z zadeciem, z rozbuchanym feminizmem i szeregiem literek i cyferek z L na poczatku.
A tu prosze, takie mile wreszcie zaskoczenie wsrod animacji od Netflixa.
Formula jest z zalozenia szalona, nieczym pomysl na watki w Xenie, ktore tez trzeba bylo ogladac z dystansem i dopiero sie lapalo humor lub jakis powazny przekaz. Tutaj jest zartowanie z nawiazan do popkultury, anachornizmow i wrzucanie bohaterow, ktorzy w historii Ameryki spotkac sie nie mogli, a i zachowuja sie jak typowy Deadpool albo jaki Dzin z Alladyna.
I jak juz na to przymkniemy oko, ze tak ma byc, ze to zamierzone i wcale nie jakas tam glupota tworcow to jazda.
Nawiazania do podrecznikowych opowiastek z biografii Waszyngtona i konnioluba, powiazane z Szybkimi i wscieklymi, czy transporterem, obowiazkowe gwiezdne wojny i nasmiewanie sie z Licolna, zamachu w teatrze (a myslalam, ze Amerykanow na to nie stac), Wietnamu (chociaz realnie rzecz biorac wcale tam takie mnostwo Amerykanow nie zginelo i rzeczywiscie mozna na to patrzec jednoczesnie jak na sukces i porazke). Czarni, czerwoni i zolci wcale nie tacy swieci, owszem czepiajacy sie glupot bialych, ale pokazujacy tez swoje cwaniactwo i animozje. Nie mialam tym razem zadengo problemu z czepianiem sie o supremacje bialych, po pokazywali te przytyki sensownie i byly prawidlowo wysmiewane, a nie glupim bebenkiem.
Nasmiewanie sie ze stereotypow brytyjskich tak samo jak z amerykanskich pomyslow i przywar, ot chociazby co nam daly kolonie i krol zazerajacy sie najobrzydliwszymi, zlymi wersjami fastfoodow wymyslonych tylko w Ameryce.
Jak dla mnie ta animacja, oprocz zamierzonej obscenicznosci slownej, jak to teraz modne, ma jednak ten sarkazam i humor dla doroslych, ktorego zabraklo w Rozczarowanych, a byl w Futuramie. Tylko jak mowie, poprawka na wspolczesnosc i wieksze chamstwo jezykowe niz tam.
Powtorze, bardzo ladne nawiazania popkulturowe do Tytanika, SW, Robocopa, konfliktu Edisona z Tesla, Enigmy itp.
A zakonczenie smutne, sarkastyczne, ale i mnie jako Europejke bawiace - poazujace, ze nie sa rowni i ze biora sie za lby.