oczywiście nie wychodzi poza obowiązujący schemat: lewicowcy (komuniści, anarchiści itp.) nawet jak nie byli tacy dobrzy, to i tak najgorsi byli ci co walczyli po stronie Franco i ich sympatycy. Teraz byli stalinowcy z krwia na rękach są szanowanymi naukowcami , pisarzami itp., a konserwatyści, którym zarzucić można tylko głoszenie krytycznych wobec lewicy poglądów, a nie nikczemne czyny (co ciekawe lewicowcy na swoich sztandarach podnosza wysoko wolność słowa, ale później okazuje się, ze to pod warunkiem, ze będą to słowa przez nich akceptowane) są izolowani, opluwani i dostają tzw. wilczy bilet, który często spycha ich na margines życia publicznego.