Klasyczny dramat sadowy. Lata 50. Poczatkowo bylem zszokowany, ze w filmie padaja takie wowczas zakazane slowa, jak chociazby gwalt. Wreszcie powiew swiezosci i realizmu - pomyslalem.
Na uwage zasluguja swietne kreacje Stewarta i Scotta. Reszta obsady rowniez trzyma poziom.
Szczegolnie interesujaca jest postac Laury, ktora od poczatku nie sprawia wrazenie ofiary. A moze jednak nia jest?
Serdecznie polecam!