Fabuła przypomina w niektórych momentach "Za garść dolarów", a styl reżyserowania to wzorowanie się na Leone, trzeba przyznać że bardzo umiejętne. Historia przedstawiona w tym westernie jest nader interesująca, chwilami nawet trzyma w napięciu. Przyczynia się do tego powolne odkrywanie sensu całej opowieści, którą można zrozumieć dopiero w finale. A sam finał, choć podobny do starcia z "Za garść dolarów", to nakręcony został stylowo. Na specjalne wyróżnienie zasługuje muzyka - rewelacyjna. Fabio Testi w roli głównej jest dobry, ale uwagę przykuwa Eduardo Fajardo. Moim zdaniem to jeden z lepszych spaghetti złoczyńców. Humoru tutaj się raczej nie uświadczy, ale jest niepowtarzalny klimat, odpowiednia dawka przemocy, a także nagość z umiarem eksponowana. Film wydaje się być dokładnie przemyślany, a większość włoskich westernów była jednak robiona byle jak. Ponadto zrealizowany w latach 70, kiedy w tym gatunku zaczęły dominować głupie komedie. Oczywiście można zarzucić brak oryginalności i nawet fanom spaghetti może się nie spodobać. W moim odczuciu jest bardzo dobry, może dlatego, że spodziewałem się czegoś gorszego.