Po kilkunastu minutach chciałem go po prostu wyłączyć, jednak że jest to czynność "niehonorowa" zmusiłem się do oglądania do końca. Było dość ciężko. Po jakimś czasie film trochę mnie jednak wciągnął, ale naprawdę tylko trochę...
Na maksa średni, naciągany scenariusz, tak jakby kręcony był na "freestylu" pisany na bieżąco. Angel-A w początkowym zarysie jest bardzo podobna do "Leona Zawodowieca" Bessona, co zresztą reżyser sam przewrotnie pokazał w filmie, z podkreślenia wynika jednak jedynie to że jest świadomy tego że się powtarza.
Fabuła jest jak dla mnie za bardzo ckliwa i opierająca się na najprostszych emocjach dobrych ludzi.
Oprawa oczywiście jak u Bessona perfekcyjna. Zastanawiam się w jakim celu film kręcony jest w czerni i bieli i niestety wydaje mi się że niestety tylko dla odwrócenia uwagi od ogromnych braków oraz takiego "dodania artyzmu". Jeżeli nie zobaczysz nie wiele możesz stracić.
ps. chyba wiem czemu Besson kręci kreskówki...