Trochę banalne dialogi oraz sposób ukazania relacji, ale, przestrzeń dwóch czasów i miejsc, w których rozgrywa się akcja filmu, w swej odmienności nagle zaczynają niesamowicie płynnie się ze sobą pracować. Co mnie zaskoczyło w filmie, to jego napięcie; po wojennym melodramacie nie oczekujemy raczej przyspieszonego rytmu serca, a jednakw „Angielskim pacjencie” to jest i idealnie dopełnia dość niespieszną akcję. Doceniony, ale nie przeceniony!