Popieram wszystkich, którzy popierają piękno tego filmu, z jednoczesną małą
wskazówką dla hejterów, którzy liczyli na kolejną część Awendżersów, żeby
nie ściągali filmów pod wpływem. Adaptacja powieści Michaela Ondaatje ma
urzekająco autentyczny charakter, który ostatnio widziałem podczas "Siedmiu
Lat w Tybecie". Oczywiście ośka dla Julki to nic ponad kolejny dowód, że nie
trzeba grać, tylko spać, w tym wypadku z wiadomo kim. Ralfines znakomity, również w pozycji leżącej, podobnie Dafoe. Firth jak zwykle żałosny, natomiast Kristin Scott Thomas - ciekawe, nieraz wygląda jak bliźniaczka Cameron Diaz.
Tja.... 10/10, a co myślicie :)