Reklamę tego filmu widzialam długo po tym jak był znany... zobaczyłam ją na zapowidziach w kasetach.... po oglądnieciu kolejenego nudnego filmu pobiegłam do wypozyczalni zapytac o "Angielskiego Pacjenta" okazało sie, że film jest już stary i nie ma go na kasetach ( to bylo jakoś dwa lata temu.. moze trzy) załamałam sie.. miesiąc poźniej otwieram program TV, spogądnęłam na świeta ( Wigilję ) a tu moj kochany "stary" "THE ENGLISH PATIENT" nie wiedzialam jak zareagować .... prawie płakałam ze szczęścia.. gdy nastał czas filmu, usiadłam wygodnie i zaczęło sie... w pierwych 10 minutach wiedziałam ze to bedzie wspaniałe... te sceny zapamiętam do końca.. Oglądałam sporo filmów i właśnie ten zaliczam do jednego z najlepszych :) potem oglądałam go chyba z 10 razy ( nagranego na kasetę) i za każdym mnie to nie nudziło :) najbardziej utkwiły mi w pamięci 2 sytuacje ... 1) gdy László wrócił po swoją Katharine i zastał ja nieżywą .... i wtedy wziął jej zwłoki owinięte białym płótnem.... zaś 2) gdy Hana znalazła fortepian i zaczęła na nim grać... ta melodja nigdy nie uleci z mej pamieci.... zawsze będę ja slyszala w pamieci tak jak jakby w realu WSPANIAŁY FILM