Jakoś nie widzę głębszego sensu w tym filmie. Bo właściwie, co autor chciał nim przekazać oprócz oczywistych rzeczy? Chyba trzeba być dalece uwiedzionym proletariackim "romantyzmem", aby zachwycać się nad tym obrazem. Nie można mu odmówić warsztatu, bo jako spektakl ogląda się to całkiem zgrabnie. Ale niestety na tym się kończy. Mnie nie był w stanie ten film niczym nadzwyczajnie zachwycić. Ciekawy pomysł na obśmianie, ale jako wzorcowy polski cham z robotniczego plebsu nie mający nigdy styczności z burżuazją, nie widzę tu sensu. Warsztat git, to dałem 7/10.