w końcowej scenie idące do kościoła za biciem dzwonów jak na zawołanie...super!
Masz ludzi wierzących za baranów? Zobaczymy po śmierci, kto tak naprawdę jest głupim baranem, a kto nie.
Ty weź mi lepiej powiedz, jak można patrzeć, gdy nie będzie miało co przetworzyć informacji o promieniowaniu em.
Teraz się śmiejesz, a po śmierci twoja dusza możesz skamleć jak pies. Ja nie straszę, ja ostrzegam. Co do życia po śmierci nie mam żadnych wątpliwości. Życzę jednak pójścia drogą dobra i osiągnięcia szczęścia wiecznego.
Dobro przemawia przez Ciebie przez tą zawiść i życzenie złego? Co Twój bóg na to?
Jakbyś nie zauważyła ja swoją wypowiedzią nie neguje teorii "życia po śmierci", rozśmieszyło mnie stwierdzenie "zobaczymy po śmierci", i inne idiotyczne groźby użytkownika pacyfista4.
Natomiast jeżeli mam dyskutować z ludźmi którzy wierzą w to, że po śmierci przemienią się w przeźroczystą postać samego siebie, to wyłączam się z tej dyskusji.
sam sobie sugerujesz odpowiedź i _jednocześnie_ ustawiasz się negatywnie do niej (tzn. zamykasz się na inną ewentualność). ja nie powiedziałem, że zamieniamy się w przezroczystą postać samego siebie. uważam, że człowiek nie jest samym ciałem, tzn. obok budowy cielesnej ma również ducha, czyli coś niematerialnego, coś czego nie możesz złapać swoje łapki, ani obejrzeć pod mikroskopem. obok świata materialnego (Ziemia, inne planety, Słońce, wszechświat) istniej drugi świat, niematerialny, który jest miejscem istnienia dusz i innych istoty niefizycznych. a na potwierdzenie istnienia tego świata jest mnóstwo różnych książek, opisów, relacji*.
*tak, tak wiem że one są dla Ciebie nienaukowe i niewłaściwe
(jestem facetem)
Ach zupełnie nie odczytałeś sensu tej metafory - baranki symbolizują tu niewinność, uciekają przed wojną, chronią się tam, gdzie nikt nieproszony wejść nie może - do przybytku wiary i Boga. Zjadane baranki we wcześniejszej scenie symbolizują upadek ludzkości, która w ekstremalnych warunkach się zbydla lub dochodzi do najwyższych możliwych form.
Wnioskując z całej twórczośći Bunuela Twoja interpretacja jest zabawna, wręcz przewrotna. Ale to chyba dobrze, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Twórca sam nie wie czemu pewne rzeczy robi. Na tym polega ta wielka archetypowa twórczość - czasem inni lepiej zauważają to co zrobił niż on sam. Twórca to tylko wehikuł, który przynosi treści wydobyte z głebi. Więc wydawać mu się może że robi A, tymczasem robi B, sam tego nie widząc. Twórca nie jest właścicielem i jedynym interpretatorem dzieła. A w niektórych przypadkach - tej wielkiej twórczości jest być może najbardziej bezradny wobec własnych utworów, sam ich nie rozumie. Ergo, ja lepiej rozumiem Bunuela niż on sam. he he