Tym razem jestem zadowolony. Balem sie troche tego debiutu rezysera o pseudonimie McG, ktory na swoim koncie ma tylko teledyski dla MTV. Zwlaszcza,ze ostatnio duzo mamy takich debiutantow ("Cela", "The Watcher" nie zebraly specjalnie pochlebnych recenzji za rezyserie). Na szczescie przez blisko dwie godziny doskonale bawilem sie ogadajac ten film.
Trzeba oczywiscie podejsc do niego z odpowiednim dystansem, rzeczy ktore wyprawiaja bohaterki okreslalo sie kiedys mianem 'bujda na resorach', wiec nie dziwmy sie ze zadania do wykonania sa z gatunku tych 'mission impossible'.
Co najwazniejsze film nie nudzi, nie ma przegadanych momentow (jak w "M:I-2"), akcja toczy sie w szybkim tempie w rytm doskonale dobranej muzyki (m.inn Prodigy czy Enigma). To co w duzej mierze zaszkodzilo fimowi Woo to brak humoru. W "Aniolkach Charliego" komediowych scen jest bardzo duzo, glownie za sprawa rozbrajajacego Billa Murray. Zreszta aktorstwo to mocna strona filmu, trzy piekne 'aniolki' (ze wskazaniem na Cameron Diaz ;), ktore przyciagaja niczym magnez wzrok widza spogladajacego w ekran. Do tego wspomniany juz Bill Murray, ktorego bardzo lubie, a takze dawno nie widziany Tim Curry, gwiazda "Rocky Horror Picture Show" i czlowiek podkladajacy glos pod postac Gabriel Knighta! (w 1 i 3 czesci gry).
Wyraznie widac upodobania rezysera do formy a'la MTV, duzo teledyskowych wstawek, ale zupelnie mi to nie przeszkadzalo.
To zdecydowanie jeden z najlepszych filmow akcji jaki widzialem w zeszlym roku roku.
Kino czysto rozrywkowe, ale w najlepszym wydaniu!