Umieram ze śmiechu przy niektórych quasi-recenzjach. Że słaby horror (kto powiedział, że to horror, jak się chce dziecka z nożem w koszuli nocnej to się idzie na inny film), że porno (ale każdy to "porno" robi w domu i wtedy jest ok), że ohyda (taka sama jak u Was w domu), że zboczony, że gore (gor to zamiast głowy mają niektóre osoby). Niestety nie jest to film dla każdego - co widać z opisów.
Ale ja nie twierdzę, że nie pisałaś! Również nikogo nie epitetowałem.
Owszem, popieram myśl zawartą w tytule wątku, ale nie popadam w skrajność :).
nie można zjeść ciastka i mieć ciastko..
dlaczego widzowie preferujący lżejszą rozrywkę (a przynajmniej taką, która nie wymaga szokowania obrazkami ze slashera) mieliby nie oglądać i nie oceniać tego filmu? skoro ten film był dla wybrańców, to może, o ile Trier takowych by znalazł powinien wysłać im taśmy z filmem a nie prezentować go ogółowi? skąd pretensje się wzięły, że ludzie o innych gustach, oczekiwaniach i doświadczeniach wyrazili swą negatywną opinię na temat tego, wątpliwej jakości, filmu?
"Szerokość kręgu odbiorców nie świadczy o tym czy film jest dobry, czy też nie"
Zgadza się.O tym świadczą opinie kręgu odbiorców na temat filmu i jeżeli wiekszość uważa że jest niezrozumiały i głupi to chyba coś w tym jest.Oczywiscie nie świadczy to silniejszy (w tym przypadku liczniejszy) ma rację.Jednak założenie iż większość która negatywnie oceniła tą produkcję, uczyniła to tylko dla tego że się nie zna i ma banalny i nie wyszukany gust filmowy jakoś nie trzyma sie kupy...
96% krytyki filmów na tym serwisie pozbawione jest poważnych argumentów. Nie mówię o poważnej krytyce, sam czasem krytykuję, ale nie dlatego, że tak i koniec. W każdym razie filmów, które do mnie nie trafiają nie krytykuję, i nie mądrzę się na ich forach. A że najwięcej na nie mają do powiedzenia ludzie konsumujący płytkie amerykańskie kino tonami, to coś w tym założeniu być musi.
Wystarczy, że ktoś o znanym nazwisku coś stworzy opakuje to w dobrą reklamę ktoś rzuci hasło "arcydzieło" i zaraz znajdzie się grono pseudo koneserów, którzy zaczną to powtarzać i doszukiwać się jakiegoś głębszego sensu. Wyjątkowość filmu to jego umęczenie widza podczas oglądania. Ponoć miał silny związek z chorobą depresyjną reżysera co jest ewidentnie widoczne. Uważam, że każdy kto podziela twierdzenie, iż film ten jest arcydziełem twierdzi tak chyba tylko dlatego, że sam dręczony jest jakimiś problemami na poziomie emocjonalnym i utożsamia się bądź z treścią filmu bądź ze spojrzeniem autora (zgodnie z maksymą: by zrozumieć wariata samemu trzeba być wariatem). Oczywiście znajdzie się jeszcze trochę takich, którzy udają wielkich inteligentów i próbują pokazać swoją wyższość intelektualną poprzez rzekomą umiejętność konsumowania "sztuki" kierowanej do wąskiego i wyjątkowego grona odbiorców. Taka prawda w recenzji filmu zwróci się uwagę na masę czynników film zostanie obejrzany i na tym się kończy,a inny film w recenzji będzie posiadał wzmiankę nad jego głębszym bądź różnorakim sensem i zaraz znajdzie się ktoś kto będzie się zastanawiał co na myśli miał autor. Jest część dzieł, które powstały w wyniku odurzenia autora alkoholem bądź narkotykami i masa zastanawia się nad tym co miał na myśli autor, a autor był naćpany i sam nie wie co miał na myśli bo tworzył to co mu się akurat w głowie ujeb**o. Jedyne co można wynieść z tego filmu to przestrogę żeby nie udawać się samemu z wariatem na odludzie oraz to by nie podniecać się zbytnio przed obejrzeniem filmu rozreklamowanego jako arcydzieło.
Och,cóż...Jeśli własnych uczuć estetycznych i emocjonalnych odczuć nie można uznać za "poważne argumenty" no to rzeczywiście, brakuje poważnych krytyków... W takim wypadku, moim zdaniem, cała dyskusja nad filmem sprowadza się do nadaremnego mielenia wazeliniarskich teorii które nie pozostawia miejsca subiektywnym emocjom widza...
Ponadczasowe dzieło to dzieło uniwersalne.Dzieło uniwersalne to takie które w taki czy inny sposób trafia do przeważającej wiekszości zwykłych zjadaczy chleba,ma w sobie cząstkę przesłania dla każdego widza, nawet marnego laika... Inaczej film jest po prostu sztuką dla sztuki i samozaspokojeniem sie twórcy a jego przekaz to przysłowiowe "trzy słowa do ojca prowadzącego"...
Każdy ma prawo do krytyki tego co ogląda.Nie trzeba być stolarzem żeby widzieć ze stół jest krzywy...
Zmysł estetyczny rozwija się wraz z wiekiem.
Ponadczasowe dzieło nie musi być uniwersalne w tym sensie, że wszystkim będzie się podobać. Ponadczasowe to takie, które będzie aktualne np. dziś, i za 50 lat.
A film to nie stół. Stołu nie musisz interpretować.
Zmysł estetyczny czasem rozwija się wraz z wiekiem a czasem cofa sie wraz z ilością przebytych lat.Każdy posiada wlasny zmysł estetyczny, niektórzy się z nim rodzą,inni muszą go wypracować,u jednych jest on bardzo wysublimowany a u drugich przytępiony... jak chociażby u reżysera który jako środki wyrazu artystycznego wybrał łanię z martwym
płodem wystającym z dróg rodnych czy obcinanie łechtaczki zardzewiałymi nożyczkami...
Używając określenia "trafić do widza" nie miałem na myśli jakiejś szczególnej sympati którą oglądający mialby zapałać do filmu.Chyba nie ma na świecie takiego obrazu filmowego który podobałby się każdemu... Chodzilo bardziej o to by znależć w filmi coś dla siebie,coś z czego można skorzystać w jakiś sposób np. stać sie lepszym człowiekiem, znależć odpowiedź na jakieś pytanie czy chociażby poprawić sobie nastrój lub przeżyć wzruszajacy moment (co wbrew pozorom również jest bardzo ważną funkcją sztuki) itp... Ja osobiście nie znalazłem w tym filmie nic takiego zaś w kwesti aktualnosci tej produkcji mam mieszane uczucia...
Stół to tylko metafora :),ma pokazać że każdy ma prawo do interpretacji i interpretuje na swój sposób co nie musi być zgodne z wizją reżysera czy innych zwolenników filmu :P,wszystko zależy od naszej percepcji, potrzeb czy osobistych doświadczeń.A ocenianie samej osoby na podstawie jej interpretacji to po prostu buractwo...
"coś z czego można skorzystać w jakiś sposób np. stać sie lepszym człowiekiem, znależć odpowiedź na jakieś pytanie czy chociażby poprawić sobie nastrój lub przeżyć wzruszajacy moment"
Problem może tkwić również i tu. W sensie: w sposobie rozumienia sztuki. Tutaj powiedziałabym, iż prawdopodobnie jest on utylitarny ("skorzystać w jakiś sposób"). Osobiście nie chcę od filmów odpowiedzi na pytania. Irytują mnie wręcz filmy, które usiłują odpowiadać. Dla mnie sztuka powinna prowokować pytania. Dobry film to film pełen pytań, taki, który zaczyna się po wyjściu z kina - kiedy te wszystkie pytania sprawiają, że seans trwa o wiele dłużej niż zapis na taśmie. I "Antychryst" pod tym względem jest dobrym filmem i świadczą o tym wszystkie fora na tutejszej jego stronie :) Choćby najprostsze pytanie: "ale po co???". Warto, zamiast przyjmować (skądinąd jak najbardziej słusznie, ja odwróciłam głowę od ekranu, bo nie cierpię oglądać takich rzeczy ;) iż obcinanie łechtaczki zardzewiałymi nożyczkami jest obleśne, może lepiej zastanowić się, czy aby nie ma ku temu jakiegoś powodu? I niekoniecznie chodzi o to, by na siłę doszukiwać się sensu, uparcie dążyć do znalezienia arcydzielności. Bardziej o to, żeby od tego pytania wyjść w szereg dalszych, na które szukanie odpowiedzi nigdy nie przybliży nas do autora, ale może nas naprowadzić na kilka ciekawych tropów we własnym życiu, kilka nowych wiadomości o sobie.
Zapewniam, że z kina von Triera można "skorzystać", trzeba tylko chcieć ;)
(tak się tylko wtrącam, bo mnie cytowany fragment sprowokował, w całości dyskusji pt. "jesteś gupi i się nie znasz!!!oneoneone!!" nie mam większej ochoty brać udziału)
dwa zdjęcia z tego samego działu, oba wyróżnione:
http://www.digart.pl/praca/4082542/Les_Trois_Ourses.html
http://www.digart.pl/praca/4441802/Toreador_Tadeusz.html
niczym zbytnio się nie różnią, motyw przewodni praktycznie taki sam, a jednak jak różnie zostały odebrane..
można skorzystać jeśli się chce, ale jeśli się nie czuje czegoś to trzeba wprost o tym napisać a nie zgrywać znawcę (mnie rozwaliły komentarze dot balansu bieli :>)
" Kto, do stu piorunów, powiedział, że film musi mieć fabułę?!"
Bredzisz cos o ""znafcach" a pozniej takie pytanie zadajesz ? To jest dopiero blamaż.
hmmm. tylko znaffca moze uwazac, ze film nie powinien miec fabuly. Widziales jaksi film bez fabuly ?
Nie powinien mieć fabuły? No kolego, jeżeli mylisz konieczność z możliwością, to znak, że za długo już dyskutujesz :).
Co do braku fabuły, to choćby wiele filmów górskich. Poza tym jestem w stanie sobie wyobrazić film, który byłby zlepkiem kilku dialogów, opisów, lub nawet niepowiązanych z sobą w żaden sposób zdarzeń.
Przepraszam, zamiast konieczności miała być powinność. Tak to jest, jak się robi wiele rzeczy naraz :)
ten blog. Nie zgadzam się z interpretacją w nim zawartą, myślę,że upraszcza go zwracając uwagę tylko na pewne wątki.
Tak czy inaczej miło by było, gdyby autor/ka owej recenzji pisał/a zgodnie z obowiązująca normą językową..
Wiesz... Gdyby ten film nie miał przesłania i tak jak pisze autor miał dostarczać jedynie mocnych przeżyć emocjonalnych, to uznałbym ten film za kompletne dno, a Von Triera za psychopatę... z deka nietrafiona recenzja... A odnośnie tego tematu na forum "widzowie kochaj i tańcz..." itp. no to się zgadzam z gościem... Teorii względności Einsteina czy fizyki molekularnej też niewiele osób rozumie, a nazywanie Enstaina idiotą, a jego teorie głupimi, dużo świadczą o poziomie intelektualnym osoby, która tak twierdzi... Zachowanie typu nie rozumiem czegoś to musi być to coś głupiego jest zachowaniem infantylnym (czytaj dziecinnym) Jeśli ktoś nie rozumie tego filmu niech nie daje mu 1, tylko dlatego że nie jest w stanie go zrozumieć.
Człowieku to jest forum o filmie i każdy ma prawo go ocenić. Nie krytykuj gustu innych tobie nic do tego. Jak chcesz się wypowiadać i oceniać innych ludzi, a nie filmy to pomyliłeś portale. Polecam naszą-klasę jest tam wielu podobnych tobie, na pewno znajdziecie nić porozumienia i powymieniacie się krytykami na tematy własnych jestestw.
spróbuję to opisać najkrócej jak potrafię (choć krótko nie będzie):
za Trierem nie przepadam, co nie znaczy, że nie doceniam jego kina. jest inny (żeby nie napisać odważny) w tym co robi- każdy eksperymentator naraża się na ryzyko niepowodzenia- ale tylko w ten sposób ma SZANSĘ zrobić coś, czego nikomu innemu nie udało się dokonać.
co do Antychrysta mam bardzo mieszane uczucia (i dobrze ;D)- dzięki temu film skłonił mnie do przemyśleń, refleksji... a o to chyba chodzi w szeroko pojętej sztuce ;). Powtórzę- MAM mieszane UCZUCIA- a to znaczy, że film poruszył on kilka wrażliwych strun w mojej psychice- momentami byłem zniesmaczony, chwilami zauroczony pięknymi zdjęciami i montażem, kilka razy zaskoczony kontrastem między tym, co działo się na ekranie a tym, co słyszały moje uszy.
co mi się z pewnością podobało, to fakt, że po pewnym czasie nieświadomie utożsamiłem się z jednym z głównych bohaterów tylko po to, aby jakiś czas potem zupełnie zmienić punkt widzenia.
reasumując- film wybitny (MOIM zdaniem) nie jest, co nie znaczy, że znajdzie się cała grupa nim zachwyconych- ok, niech będzie, każdy ma swoją skalę oceny. sądzę, że istotny jest fakt, że wywołał dość duży odzew ze strony zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników.
z pewnością nie jest to film dla mas- masy niech uczęszczają na Legalne blondynki, Miss Agenty i inne takie tam "dzieła".
gusta są różne, a o nich się nie dyskutuje. Pozdrawiam WSZYSTKICH ;)
Obejrzałem.
I niestety, ale zgadzam się z niektórymi "filmweb'owymi" recenzjami. Mianowicie z tymi które mówią (wprost lub metaforycznie), iż niektórzy z was, po prostu starają się być "ultra-dymo-krytyko-man'ami" i na siłę "wciskać" film przeciętny, w ramy "arcydzieła" i "niesamowitości".
Owszem - prawidłowe i głębokie studium depresji, choroby psychicznej, upadku człowieka.
Owszem - film "pokręcony", niepokojący, w niektórych momentach - wręcz odpychający.
Owszem - religijne podtexty, symbole, etc.
Ale:
NIE JEST TO film "genialny", czy nawet "dobry".
W wielu momentach irracjonalny, przesadzony, niesmaczny, "przekombinowany". I co najważniejsze - niezbyt mnie wciągnął.
Ode mnie - pięć na dziesięć.
Moim zdaniem film wcale nie jest taki rewelacyjny.Muszę przyznać,że bardzo podobały mi się momenty onirycznej narracji.Sceny pomiędzy jawą a snem.Niektóre zdjęcia wprost hipnotyzowały,niektóre słowa zmuszały mnie do iluzorycznej percepcji,ale cały czas odnoszę wrażenie,że film jest właśnie przekombinowany i naciągany.
Haha co za film:D usmialem sie na nim po pachy:D jezeli ten film dla was to arcydzielo to polecam wejsc na redtuba... dla was tam beda same arcydziela...
Ehh... podoba się- krzyczą, nie podoba się- krzyczą.
Nie to piękne co piękne ale to co się komu podoba, a tu sie podoba to już jest beee, a jak się nie podoba to jest imbecyl... bo toż to jest dzieło! Ambitne! Wspaniałe...dla mnie za ambitne :)
Sami frustraci na tym formu :) Z nadmiaru emocji muszę zapalić :)
Dobrze aktorsko reszta gorzej Jaki to ma klimat??? że niby mroczny?Po co ta cała symbolika jak pod względem fabularnym jest beznadziejnie?Naprawdę parę scen jest bezsensownych a widzowie zafascynowani Larsem doszukują się w tym ukrytej głębi a on sam siedzi w jakimś burdelu i ma radochę że jego film jest kontrowersyjny achhhhh .Polubię ten film jak przyjdzie "trzech żebraków" abym mógł każdego z nich po kolei kopnąć w dupę.
Film ewidentnie dla niektórych za trudny, co widać po wypowiedziach. W sumie nie dziwi mnie to, a raczej fakt, że obejrzało go tak wielu ludzi do których nie był on z całą pewnością adresowany. Antychryst nie jest horrorem. Ile tam jest brutalnych scen? O ile dobrze pamiętam są tylko 2, wiercenie nogi i obcinanie łechtaczki. Obie te sceny raczej by mnie tylko śmieszyły gdybym zobaczył je w filmie typu "dom woskowych ciał" lub podobnym, tutaj przez naturalizm całego filmu sprawiały że miałem ochotę odwrócić oczy. Że dużo odważnych scen erotycznych? Przecież o tej części ludzkiej natury mniej więcej jest ten film. Rozumiem że mogą szokować, ale nazywanie tego filmu pornosem, albo narzekanie na jego brutalność uważam za zupełnie nietrafione (pornos filozoficzny? :D). Nie sądzę też żeby opowiadał o chorobie kobiety i jej depresji. Zwróciłbym raczej uwagę na to w jak różny sposób kobieta i mężczyzna radzą sobie z tragedią która ich spotkała, choć uważam, że to również nie jest sednem tego filmu ale nas na nie naprowadza.
Niestety nie przedstawię tutaj swojej interpretacji Antychrysta, uważam ten wątek na forum za spalony, ale założyłem nowy temat gdzie taką zamieściłem i zapraszam wszystkich chętnych do dyskusji. Chciałbym poznać ciekawe opinie na temat tego filmu, a nie mam ochoty i czasu przedzierać się przez masę spamu którego za dużo na tym forum. Może te kilka miesięcy od premiery ostudziło trochę emocje.