Na stronie o której mowa w prologu i epilogu są fajne, jak najbardziej prawdziwe
dokumenty rosyjskie świadczące o tym, że to prawda! Zapominałem wspomnieć że te
radzieckie dokumenty są napisane po angielsku i mają nawet znaczek top secret :)
Oj, to jak dotrwamy do końca napisów to jest jeszcze oczywista adnotacja:
"The persons and events in this motion picture are fictitious. Any similarity to actual persons or events is unintentional."
No i że kręcono w Kolumbii Brytyjskiej i Kanadzie.
NIC NIE SIGERUJĘ, ale jeśli serio bylby jakiś wyciek z NASA to raczej na dokumentach radzieckich byloby po angielsku napisane top secret i tym podobne, bo szpieg który by to wykradł raczej wręczyłby kopię a nie oryginał.
No a ja właśnie obejrzałem... i powiem tak. O ile film "Czwart Stopień" (Fourth Degree) miał w sobie na prawdę siłę przekonywania i dopiero kiedy dotarłem do informacji o tym, że to wszystko "fake" zdołałem się w miarę uspokoić ;), o tyle tu od pierwszych minut wiedziałem ze to wszystko ściema. Wiele elementów filmu zdradza, ze jest to wszystko naciągana historyjka dla popcorno-żerców ;))). Ot choćby scena z długopisem - ktoś zauważył, że gość zakręcił nim w "nieważkości", ale jakoś trafić ręką po niego już nie umiał? No i dlaczego część scen wygląda jak kręcona ówczesną kamerą, a cześć jest tak ostra, że widać najdrobniejsze szczegóły? ;) Żadnego filmowego ziarna... Pomijam już kwestie jak niby NASA miałaby odzyskać cały ten filmowy materiał ze zniszczonych dwóch statków krążących w domyśle po orbicie Księżyca (przy nawet tak nie dużym relatywnie uderzeniu jak uderzenie lądownika w moduł orbitalny ten drugi i tak wypadłby z trajektorii wokół Księżyca, co oznacza, że cały ten złom podryfowałby gdzieś... no gdzieś tam... w pustkę ;) ). No i te sceny biegu po powierzchni Księżyca :D:D:D Od razu przypominają mi się sceny z mega-gniota filmowego w tej dziedzinie - Armageddon. No może buchających płomieni na powierzchni pozbawionego atmosfery Księżyca na szczęście nie uświadczyliśmy... ale wszyscy chyba wiemy, ze bieg w warunkach grawitacji 6-krotnie niższej niż na Ziemi jest absolutnie rzeczą niemożliwą ;)... No... ale... dość pastwienia się nad tytułem. Obejrzane, odfajkowane ;) daję 5/10 za w miarę dobrze pociągniętą dramaturgię no i za "całokształt" - mimo pewnych oczywistych niedociągnięć :).
Nie trzeba się doszukiwać takich szczegółów wystarczy Ryan Reynolds w pierwszej scenie ;)
Ja już się pomału w nazwiskach gubię... ;)... ale fakt pozostaje faktem ;) Dzięki za tą oczywistą oczywistość :))