Niedystrybuowanie Apollo 18 w Polsce tylko zwiększyło mój głód na obejrzenie tego
filmu. Nareszcie zapowiadało się połączenie horroru z kinem s.f., można było mieć
nadzieję na dzieło formatu Kuli, Obcego albo Event horizon. Astronauci na Księżycu
odkrywają obcą, wrogo nastowioną formę życia. Niestety, wszystkie moje nadzieje
zostały brutalnie rozwiane. Film, gdyby wyciąć z niego parę scen, kwalifikowałby się do
kategorii krótkometrażowych, co może byłoby dla niego lepsze, bo i tak bzdurnych,
nielogicznych rozwiązań jest w nim aż za dużo. Absurdalne zachowanie się bohaterów,
którzy chyba lubią czuć się zagrożeni jest kolejną wpadką przy kręceniu horroru. Do tego
można się było niestety ostatnio przyzwyczaić. Wylądowanie na powierzchni Księżyca
właściwie tuż obok krążownika radzieckiego wydaje się nieprawdopodobnym zbiegiem
okoliczności. A więc kolejny absurd w scenariuszu.
Najbardziej denerwuje jednak istniejąca od paru lat tendencja kręcenia wszystkiego, co
straszy, kamerą amatorską i udowadnianie na siłę, że jest to oryginalny, prawdziwy
materiał. To, co sprawdziło się w Blair Witch Project i jeszcze było do zaakceptowanie w
Paranormal activity, bo sprawiało wrażenie rzeczywiście wiarygodnych nagrań, tutaj,
podobnie jak choćby w Ostatnim egzorcyzmie, jest na siłę, sztuczne, i rozdmuchane.
Co z tego, że parę pomysłów fajnych, jak efekt końcowy poniżej przeciętności. Dlatego
nie polecam, 3/10