5,7 13 tys. ocen
5,7 10 1 13035
5,3 3 krytyków
Apollo 18
powrót do forum filmu Apollo 18

napisy

użytkownik usunięty

jak dla mnie film udany, dobrze zrobiony, ale jedna rzecz. człowiek który robił do niego
napisy, powinien wrócić na swoje pole i wznowić pracę przy wyrywaniu rzepy czy cokolwiek
w życiu robił a nie brać się za tłumaczenie filmów.
jak nie rozumiesz jakiegoś dialogu, to nie wymyślaj co mogli powiedzieć tylko sięgnij po
oryginalną ścieżkę dialogową.
przykład:
- aktor mówi - sowieci przerwali program lotów załogowych w 1969.
- tłumaczenie - sowieci anulowali 69 załogowych lotów.
I tak jest co chwila. Oglądać się odechciewa. I co najgorsze, nie ma innych napisów do
tego. I tak jest coraz częściej z filmami. Napisy schodzą na psy...

ocenił(a) film na 6

Czegoś tu nie rozumiem, skoro tak świetnie znasz angielski to po co oglądasz z napisami.. Ja znam angielski i z napisów nie korzystam, ewentualnie angielskie, tym bardziej dziwi mnie taki komentarz.

użytkownik usunięty
Zetnakatel

Mam rodzinę, która nie zna wystarczająco dobrze angielskiego? Nie znam angielskiego na tyle żeby rozumieć absolutnie każde słowo czy zdanie? Są filmy, w których terminologia techniczna albo slang uniemożliwia zrozumienie treści nawet komuś, kto pracuje z anglojęzycznym zespołem, nie mówiąc o dogadaniu się za granicą. I wreszcie, dlaczego nie miałbym jeśli chcę? To powinno wyjaśnić sprawę. Co więcej ja nie wrzucam na kolesia za to, że nie rozumie angielskiego ze słuchu - ja też nie zawsze rozumiem! Ale jak tłumaczę napisy nie rozumiejąc ze słuchu (mam do tego prawo) biorę scieżkę dialogową oryginalną i sobie pomagam - co zasugerowałem - a polską ścieżkę piszę ze słownikiem w ręku, a nie pOkEmOnEm. A jak tego nie mogę zrobić, to nie zabieram się za coś czego nie potrafię. Nie rozumiem po co wkładać swój czas i wysiłek na coś co jest z założenia bezcelowe i jeszcze psuje innym ludziom zabawę. Ponadto będąc odbiorcą filmu, nie trzeba w ogóle znać angielskiego, żeby zauważyć że te napisy nie trzymały się kupy. Co więcej można pomyśleć wtedy, że to film jest taki durny a nie tłumacz.

Co mnie zaś dziwi to komentarz, który nic nie wnosi do tematu i nie ma żadnego sensu i dlaczego w ogóle wydaje Ci się to ważne? To czy oglądam film z napisami brazylijskimi choć znam hindu nie ma większego znaczenia w temacie żałosnych, niepoprawnych językowo i składniowo, pozbawionych poprawnej ortografii i interpunkcji a przede wszystkim sensu i logiki kontrybucji tłumaczy-gimnazjalistów niszczących nawet najlepszy film.

Przykład? Do 6 sezonu Dextera napisy autorstwa MSaint, które każdy fan Dextera uznaje za jedyne słuszne napisy do jego serialu, padły ofiarą wyścigu o pierwsze umieszczenie napisów przez jakiegoś kmiecia w napiprojekt. Ja zbieram cały sezon Dextera i oglądam w święta zawsze od 6 lat. Nie trzeba dużej wyobraźni, żeby zrozumieć jak zepsuł mi ten człowiek oglądanie mojego serialu w świąteczne wieczory, napisami z translatora z kosmetycznymi poprawkami i gimnazjalnymi emotkami i pozdrowieniami dla "Myszki". Musiałem przerwać film, sprawdzić każdy następny odcinek (jakie ma napisy) odszukać napisy w innych źródłach, upewnić się czy nie są autorstwa mojego ulubieńca, robiąc sobie siłą rzeczy spoilery podczas otwierania ich w notatniku.
Do niektórych odcinków były napisy MSainta, do innych innego-twórcy, który zakładam wierząc w swojego dzieła wyższość wrzucał je i nadpisywał dzieło mistrza. Jeszcze po emisji całego sezonu, ściągały mi się jego napisy z napisami MSainta na zmianę.

Zaraz się tu dowiem innych rzeczy, które dla wszystkich będą bardzo ważne, na przykład dlaczego używam napiprojekt, jak mogę to i tamto, czy mojej żonie podobał się Apollo 18, jak mogę z nią oglądać horrory, albo że przecież Apollo 18 jest durny... czy jeszcze jakieś bzdury, które nie są ważne dla mnie zakładającego ten temat - bo nie o tym tu piszę - i nawet nie umiem wymyślić jakie ludzie jeszcze znajdą problemy i co mi poradzą, zamiast raz sensownie wypowiedzieć się stricte w tamcie, albo zamilknąć (widać nie potrafią, tak jak "specjaliści" od angielskiego, nie mogą przestać tłumaczyć). Nie ma za to nic na poruszony temat choć jest zyliard powodów dla których problem szkodliwości takich tłumaczeń, filmów z lektorem IVONA czy innych tego typu działań w innych dziedzinach jest ważny. Cholera, jak ja nienawidzę forów. Musiałem się wyżołądkować po tych tandetnych napisach, ale już żałuję, że w ogóle tu wszedłem. Mam nadzieję, że odpowiedzialny za dzieło napisów do Apollo 18 przeczyta to i się zreflektuje, tak jak miałem nadzieję, pisząc w wątku poświęconym Dexterowi. Na globalną zmianę nie ma w ogóle co liczyć - generacja gadu gadu dalej będzie zarzucać internet śmieciem. Ale ponarzekać na to mogę, może choć jedna osoba zastanowi się zanim postanowi przetłumaczyć napisy ze słuchu, na prezent dla "Basi (Kociam Cię very macz") nie mając odpowiednich kompetencji.

użytkownik usunięty

I jeszcze jedno. Mając jakąkolwiek wiedzę o lotach kosmicznych, można nazwać wysłanie Gagarina w kosmos szumnie programem lotów załogowych, ale czy trzeba? 69 lotów sowieckich lotów? - śmiech na sali. To mam na myśli mówiąc, że nawet nie znając jednego słowa po angielsku można się domyślić, że te napisy to gówno. Jednak oczywiście nikt nie wie wszystkiego. Tłumacz jednak przyjmuje na siebie pewną odpowiedzialność. Żeby ją spełnić poprawnie w filmie/książce fachowej lub zahaczającej o fakty (jak np. pseudodokument o Apollo 18 osadzony w istniejącej i dobrze opisanej rzeczywistości lotów człowieka w kosmos) powinien wiedzę zgłębić - szczególnie zgadując linie dialogowe upewnić się czy mają one sens. Prawdziwy tłumacz konsultuje się mimo że język zna i niczego nie zgaduje, tak czy nie?

Przydałoby się gdzieś miejsce do oficjalnej dyskusji nad kondycją tłumaczeń. Są perły, które zawodowi tłumacze w telewizji powinni brać zamiast swoich. Bo fani zawsze wkładają w swoją pracę serce i rzeczywiście taki precedens istnieje - tłumaczenie trylogii gry Thief wydanej w złotej kolekcji zostało wzięte bądź było konsultowane (nie pamiętam) z fanami z oficjalnych forów fanowskich, którzy każdą ścieżkę przetłumaczyli dawno zanim oficjalne spolszczenie postanowiono zrobić, sami wymyślili doskonałe polskie odpowiedniki nazw i lokacji z gry i oddali w polskim bogatym języku klimat tamtego świata. Nie wyobrażam sobie jak bez duszy fana, oficjalne tłumaczenie mogło zostać zniszczone i cieszę się że nie zostało. Kontynując.. są średniaki również, czasem takie wystarczają bo film również ambitny nie jest i wiele się po nim nie oczekuje ale reszta to dno...

ocenił(a) film na 1

Raz - to jest film, do tego słaby... Twoje argumenty z ilością lotów nie na miejscu.
Dwa - nie chcę bronić "napisiarza", ale w takim razie czy poprawiłeś te błędy i odesłałeś wersję po korekcie z doskonałymn tłumaczeniem? To by było z pewnością pożyteczniejsze niż te elaboraty muchy plujki, których nie da się czytać po drugim zdaniu przez infantylny styl i pretensjonalny ton.
Trzy - film w kinie i w wersji dvd z pewnością poprawne tłumaczenie...
Cztery - jeśli miałbym rozumować według Twojego toku myślenia, to ten film nie powinien powstać, bo obejrzenie go zmarnowało 1,5 godziny mojego życia, które mogłem przeznaczyć na dobrą zabawę. Po co więc robią coś, co psuje mi nastrój?
Pięc - ostatnio czytałem książkę, która miała błędy w tłumaczeniu z angielskiego, a zdania miały odwrotne znaczenie, bo pani tłumacz nie łapała podwójnego przeczenia w angielskim. Książka jest dobrze sprzedającym się tytułem u nas w kraju. Ktoś zgarnął pieniądze za tłumaczenie, pieniądze za korektę tekstu, a ja nie byłem tak poirytowany, jak Ty na darmowe napisy, wrzucone przez kogoś komu nie zapłaciłeś ani grosza, do pirackiej wersji filmu!

ocenił(a) film na 6
oczywazki

Zgadzam się z tym co napisałeś(aś) a od siebie dodałbym jeszcze jedną rzecz.
Ktoś poświęcił swój czas na zrobienie tych napisów dla ludzi NIE ZNAJĄCYCH JĘZYKA ANGIELSKIEGO i mimo błędów, napisy te pomagają zrozumieć film LUDZIOM NIEZNAJĄCYM JĘZYKA ANGIELSKIEGO.
Zrobił to najlepiej jak umiał i nie wziął za to ani grosza.
Stracił kilka godzin na coś, czego sam NIE POTRZEBOWAŁ.

użytkownik usunięty
Salmonella

Odpowiedź zbiorowa:
1) Sranie w banie - ależ w tym jest rzecz że gówniane napisy nie pomagają w zrozumieniu filmu nikomu. Jak muszę rodzinie powiedzieć, że bohater powiedział coś innego niż zostało wypisane na ekranie, a żona mówi: "aha, teraz to ma sens", to mam na to dowód.
2) Więc czy nie lepiej żeby osoba ta, nie traciła czasu na robienie czegoś czego nie potrafi, tylko zajęła się czymś co umie i co przyniesie jakiś pożytek?
3) Czy publikowanie napisów z translatorów, zalewających portale z napisami (argument nie dotyczy tego konkretnego tłumaczenia Apollo 18) na prawdę jest robieniem czegoś NAJLEPIEJ jak się umie?
4) Ja nie umiem robić rzeczy na odwal się. Najwyraźniej jestem wyjątkiem. Tak wysłałem kilka napisów gdy czułem się na siłach skorygować niedoróbki i gdy film był tego warty. Nie, nie katuję publiczności rzeczami, których zrobić nie potrafię lub zrobię byle jak, bo nie są tego warte. Apollo 18 warty tego nie był, ale co jakość filmu ma wspólnego z kondycją polskich napisów? Kolejne pierdnięcie z dupy osoby, która logikę zostawiła razem z głową w domu.
5) Gdzie mogę kupić ten tytuł z polskim tłumaczeniem? Gdzie mogę kupić doskonały The Wire z polskimi napisami? Chcę oglądać dzieła, arcydzieła (bądź może i kicz) których w Polsce się nie wydaje. Chcę obcować ze sztuką, taką jaką mam ochotę a nie z tym co narzuca mi dystrybutor i tylko z tym. I myślę że w społeczności filmwebu większość doskonale to rozumie. To nie jest dyskusja o piractwie, a wywracanie jej do góry nogami i argumenty personalne, o tym jakim jestem złodziejem, służą po raz kolejny zaciemnieniu właściwego tematu.
6) Szanuję ludzi którzy robią coś - za pieniądze bądź za darmo obojętne - ale szanuję ich podwójnie jeśli robią to dobrze. Niech słowa o MSaint będą tego dowodem. Nie odbieram autorowi czci za to że poświęcił swój czas. Jednakże jeśli ktoś wystawia swą pracę na widok publiczny, to ja MAM święte prawo ją skrytykować. A jeśli tak nie jest to wyprowadźcie mnie z błędu, po czym zaprzestańcie (oczywiście o ile to robicie) krytki naszych polityków, którzy przecież tyle pracują - a że nic się nie zmienia, to cóż. Jeśli byłbym trollem i napisał w tym poście "g*wn... film, g*wn... napisy" nie zjechalibyście mnie tak bardzo (a najpewniej olalibyście) jak za konstruktywną krytykę i próbę podjęcia dyskusji, którą podjąłem po durnym poście Zetnakatel i która mogła coś wnieść. Ja nie rozumiem naprawdę, czym ja wam zawiniłem. Ot polski internet.
7) To ile tych radzieckich załogowych lotów było do lat siedemdziesiątych (niechby i planowanych na najbliższy czas)? Jeśli znasz odpowiedź, to masz dowód na to co jest tutaj ważne - że tekst wymyślony, bo się właśnie tłumaczowi PRACY WŁOŻYĆ NIE CHCIAŁO!
8) I właśnie dlatego, że nie zrecenzowałeś albo nie powiedziałeś że jesteś niezadowolony wydawcy, który kpiąc Ci w żywe oczy, sprzedał Ci niepełnowartościowy produkt, możesz się spodziewać, że takich produktów będziesz dostawał coraz więcej. Aż Ci się przeleje miarka, tak jak mnie. Ja też kupuję książki, filmy, muzykę, gry. Nie pojawiłem się tu z nikąd, trochę tych napisów widziałem, że się wkurzyłem do tego stopnia, by zaryzykować (kolejny raz) publikować coś w internecie i spróbować znaleźć kogoś, kto też jest tym zmęczony.
9) Najwyraźniej nie nadążasz za moim tokiem myślenia, przykro mi - sztuka rządzi się innymi prawami, niż rzemieślnicza praca. I tak kicz ma prawo powstać, bo ten kicz dla kogoś innego może być dziełem. Ale rzemiosło nie jest sztuką i mierzy się je, jakkolwiek to brzmi, metodami naukowymi. Jak wam cieśla zrobi krzesło z jedną nogą za krótką to ją mierzysz linijką i już więcej nie korzystasz z jego usług. A no tak zapomniałem, Salmonella siedzi na nim i robi dobrą minę do złej gry, żeby nie zrobić cieśli przykrości. Napisy też tak możesz zmierzyć - ilość błędów ortograficznych chociażby, wynik jest jednoznaczny i nie zależy od gustu. Ale w tym rzecz, że ciesielstwo ma długą historię. A robienie napisów nie. Nie ma standardów, nie ma narzędzi pomiarowych (je również da się stworzyć w dobie komputerów), nie ma wyboru (jedne jedyne napisy do Apollo 18), nie ma krytyków. Jest mnóstwo portali, każdy ze sobą wojuje podkradając sobie napisy, napiprojekt usuwa autorskie stopki i nie ma możliwości oceny danego twórcy (jak nikomu na jakości nie zależy, to ocenianie na rękę nie jest, bo bezmiar szlamu jaki by się z takich mechanizmów wyłonił, może wszystkim zaszkodzić), jeszcze można komuś sprawić przykrość, a przecież bite 3 godziny nad napisami siedział, oh. A jak się ktoś pojawi, kto mówi że to złe, to jest mieszany z błotem. Tak - ja chciałbym żeby takie standardy były. I jak mi jeszcze ktoś powie, że żeby tak było to potrzebne są pieniądze, to wymienię pewną grupę na HA, której te pieniądze do jakości potrzebne nie są!) - nie nie jestem jej członkiem, ale uważam że gdyby standardy oceniania były jawne i dostępne, to grupa jej fanów zwiększyłaby się szybko kilka razy.
10) I tu dochodzimy do sedna - jak się pojawia ktoś kto mówi wprost, że mu się to nie podoba, że to jest złe, to jest miażdżony przez masę, dla której zastany stan rzeczy jest zawsze tym odpowiednim, która nic zmieniać nie chce, bo ogląda a nie patrzy, której nie przeszkadza zmieniona przez tłumacza wymowa CAŁEGO filmu, bo chodzi do kina, a nie na film. Dziki napisalizm panoszy się i broni się sam dzięki odbiorcom, którym wystarcza jak NIE JEST ŹLE żeby być z życia/filmu/książki zadowolonymi. Szczekając zamiast spróbować smaku zmiany, zniszczy jej zarzewie, zarzucając autorowi złodziejstwo, bycie muchą plujką, ośmieszając jego styl a zarazem sugerując mu żeby sam spróbował zrobić napisy i konfliktu swoich argumentów tu nie widzi. Sama zaś wypowiada się w dwóch trzech szarpanych zdaniach, widać że nie poświęciła swoim postom wiele czasu ani pracy, tak jak autorzy których broni swoim napisom - zwyczajnie jedna i ta sama liga.
Porażka na całej linii... dotykam tematu gówna które nas fanów kinematografii zalewa. A wy tego gówna bronicie jak honoru własnej matki. Gówno się spuszcza w toalecie, no chyba że wy z nim żyć lubicie. Jeśli jednak macie w domach toalety - to ja nie rozumiem waszych pobudek.

Kończę swoją karierę w tym temacie. Nie mam ochoty tłumaczyć jak wołu i bić głową w mur. Wasze wypowiedzi są "pathetic". Nie, nie patetyczne. Zajrzyjcie do słownika....

ocenił(a) film na 6

Nie rozumiem ciebie człowieku.
Na napisanie tego elaboratu dla kilku osób straciłeś więcej czasu, niż straciłbyś na poprawienie owych nieszczęsnych napisów.
Nie mówiąc o tym, że skoro napiprojekt daje mi/nam te napisy, to znaczy, że nie ma lepszych w tym momencie a film już od dawna w sieci.
Koleś zrobił je najlepiej jak umiał a nie żeby tobie zrobić na złość. Wyszedł (być może) z założenia, że jak są słabe to ktoś może je poprawi korzystając z gotowego synchro.
Nie daj się prosić, popraw je. Dla dobra ogółu.

To oglądaj bez napisów, skoro umiesz angielski, ja już od dawna tak robię, bo też mnie wkurzał poziom tłumaczenia niektórych napisów ;)

użytkownik usunięty
marmaj133

no comment

najważniejsza jest pasja :D
może ten człowiek pracujący na polu ma takie hobby polegające na tłumaczeniu tekstów
zamiast narzekać podziękuj mu za poświęcenie.

ocenił(a) film na 5

nie chcialo mi sie czytac tej klotni odnosnie napisow i nie rozumiem ludzi ktorzy sie czepiaja kolesia ktory powiedzial prawde i skrytykowal kogos za raczej kiepsko wykonana prace.
A zaraz wojna i obroncy pokrzywdzonych, ze moze hobby, ze moze w wolnym czasie, ze jak cwaniak to ogladaj bez napisow bo wszyscy swiatli ludzie tak robia.
Co za bzdury - najlepiej jest siedziec cicho, nic nie mowic i karmic sie klamstwem, chociazby wracajac do przykladu tlumaczenia odwolanych 69 lotow. Ale ze ktos kogos pojechal za to, to zaraz trzeba bronic pojechanego - schowajcie swoja hipokryzje i pokazcie szlachetnosc i pomoc potrzebujacym w codziennym zyciu.

popieram usunietego :)

Świetnie wyprowadzają z równowagi tłumaczenia na takich kanałach jak Discovery Channel czy National Geographic.
Zazwyczaj z offu czytają dziennikarze ze znanych stacji. Nie wiem czy oni też tłumaczą czy też robią to jacyś wynajęci analfabeci. Ale ciśnienie potrafią podnieść. Oto próbka:
1. Głowa bojowa - zamiast głowica bojowa.
2. Sufit samolotu - zamiast pułap.
3. Mudżahedini w Afganistanie zestrzeliwali sowieckie samoloty i śmigłowce z puszek(!!!) - tłumaczenie słowa 'barrel'. W tym przypadku chodziło o naramienne wyrzutnie rakiet Stinger...
4. Linie lotnicze U.S. Airways - to w tłumaczeniu na polski, US Army...
Przypomnę jeszcze zwykłą nieznajomość języka polskiego, gdzie zwroty typu "ta satelita", czy "spadachron", powtarzają się notorycznie. A każdy satelita to Sputnik, a każda ciężarówka to TIR....

ocenił(a) film na 4
KrzysztofB_filmaniak

Z tym US Army potwierdzam, aż się sam zdziwiłem co on gada ten gościu... :D

ocenił(a) film na 3

jak oglądałem ten film byłem ciekawy czy jeszcze komuś te napisy przeszkadzały, czy wszyscy już akceptują takie tragiczne tłumaczenia, na szczęście nie jestem sam. Mam akurat wersję z napisami wtopionymi i nie mogę z nich zrezygnować, one wyglądają jakby były wrzucone na żywca do translatora, fajne zdanie "this tracks are not human" - chodziło o to że ślady na powierzchni nie są ludzkie tylko kosmitów, przetłumaczone na "te utwory nie są ludźmi" no dajcie spokój, co drugie zdanie takie kwiatki. Mówicie żeby docenić gościa który się wysilił i to zrobił, otóż wcale się nie wysilił bo skopiowanie, wrzucenie do translatora i znowu skopiowanie i wklejenie w plik to jakieś 30 sekund roboty, ktoś to badziewie wkleił w film i teraz nie da się tego obejrzeć. Tłumacz osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego, zamiast się przysłużyć i uprzyjemnić oglądanie, sprawił że nie da się tego oglądać. Nie pomaga zrozumieć filmu, ale przekręca znaczenie słów i robi go właśnie niezrozumiałym.