To zdaje się miał być mroczny dramat psychologiczny o wyrazistych, nietuzinkowych postaciach i ich wzajemnej fascynacji. Miał być, ale nie był. Wyraźne podobieństwa do "Siedem" całkowicie obnażają pustkę tego filmu. Zamiast podskórnych emocji dostajemy próżną gadaninę. Zamiast intensywnych przeżyć nudę. Gdyby nie widowiskowe morderstwa (śmierć pani od kosmetyków sprawiła, że płakałem ze śmiechu), ten film nie miałby nic do zaoferowania widzowi.
Strata czasu.