dokładnie tak!

Nie wiem co w tym filmie było zabawnego. To co ja mogę o nim powiedzieć to to, że był niezwykle nudny i strasznie się dłużył. Nieprzewidywalny? Tak samo przewidywalny jak każdy horror...

Zabawne były gagi sytuacyjne, straszne inne rzeczy. Kwestia gustu.

Mnie rozwalił moment ze skrzypiącymi drzwiami :D

Zgadzam się z tą oceną , ale nie z punktacją ...

Jestem daleki od zachwytu. To co niedorzeczne nie oznacza że musi być bardzo śmieszne a skoro niedorzeczne to też trudno żeby trzymało w napięciu. Na pewno było w tym filmie sporo momentów...nudy.

SPOILER. Film zaczyna się jak parodia filmów o duchach a kończy jak niezła parodia filmów o psychopatycznych mordercach. Jest kilka nawet zabawnych momentów i trochę trzyma w napięciu zwłaszcza pod koniec ale ogólnie to sporo w tym filmie paplania i momentów gdzie wieje nudą. Można to nawet obejrzeć ale spodziewałem się czegoś bardziej...zabawnego? i w stylu tych paranormalnych horrorów albo inaczej jakiegoś pastiszu tych horrorów w rodzaju Dom w głębi lasu. Idzie to obejrzeć ale d..py mi nie urwał.

a jest jakiś horror/komedia, który Ci ją urwał? chętnie obejrzę :) pozdro!

Teraz już się nie robi wybitnych horrorów. Ostatnio oglądałem sporo nowych horrorów i najlepszy z tego wszystkiego był The Babadook ale ten film był tylko dobry. Housebound to nawet nie jest prawdziwy horror, to bardziej pastisz, najpierw filmów o duchach a potem filmów o psychopatycznych mordercach, gdzieś pomiędzy to jajca z filmów o trudnej młodzieży.

Babadook to dopiera nuda, a głos i zachowanie tego gówniarza sprawiło że dosłownie marzyłem o tym aby w końcu coś go zabiło.

To ja tak miałem z Maggie. Taka nuda że myślałem że usnę. I zatrudniać Arnolda do dramato-horroru gdzie trzeba wykazać się jakimś aktorstwem? Toć to jakiś żart.

No widzisz każdy ma inny gust :) Ja z kolei dobrze się bawiłem na Maggie. Lubię takie kino bez zbędnych efektów specjalnych. Postawili na emocje, no i w sumie nie jest aż tak wiele filmów w których lubimy zombie a raczej przyszłą zombie.

Zgadzam sie, pierwsza polowa mega nudna i dluzaca sie pozniej, jak juz wychodzi szydlo z worka i sie zaczyna ganianie po domu robi sie wreszcie w miare ciekawie (i momentami smiesznie), co nie zmienia faktu ze nazywanie tego tytulu odswiezajacym/odkrywczym jest mocno na wyrost

Poleciłam ten film siostrze... Na drugi dzień patrzyła na mnie nieco dziwnie... Trzeba lubić takie filmy, groteskowe... klasy B, złapać dystans.... Jak dla mnie świetny, bo lubię taki klimat ;)

Film klimatycznie podobny do Martwicy mózgu również produkcji Nowo Zelandzkiej aczkolwiek tam poziom absurdu przekracza wszelkie granice. Pozycja obowiązkowa! Polecam

Sam koncept, oprócz genialnego motywu z bransoletką i aresztem, przypomina równie niezależny horror (na poważnie) sprzed dwóch lat przed nim - "The Pact", z tym, że tam duchy były prawdziwe. Można też wywnioskować, że reżyser lubi "W mroku pod schodami", więc szczególnej świeżości tu nie ma, raczej po jakimś czasie ulatuje, ale wykonany jest bardzo solidnie.

Spore rozczarowanie... ale nie filmem, lecz filmwebem... a dokładniej komentarzami i oceną ogólną. "Freaks of Nature", które niedawno oglądałam miało w sobie więcej świeżości, doskonałego wręcz humoru i bogactwa pomysłów, przy którym ten nie jest godzien stać na jednej półce, a mimo to ten jest bardziej ceniony przez publikę, a tamten niezrozumiały i krytykowany. Obydwa to zabawa gatunkiem, a jednak "Domowy Areszt", według mnie zrobiony z mniejszą wyobraźnią i bardziej monotonny, jest uwielbiany przez filmwebowiczów.

Oglądałem oba i na obu się dobrze bawiłem. Żadnego nie nazwałbym genialnym i w żadnym wypadku nie powiedziałbym że któryś nie jest godzien stać obok drugiego.

Oceniając tę szmirę na 9 , krzywdzisz inne filmy, które zasługują na kilka mocnych punktów więcej od tego czegoś .