Film jest niesamowicie głęboki i można go intrepretować na wiele sposobów. Niesamowicie pyszne to szukanie symboli, domyślanie czy więc wymyślanie ich znaczeń, łączenie w całokształ. Dla mnie ten majsersztyk z doskonałą muzyką i grą aktorską to wielka metafora życia i różnych etapów ludzkiego życia. Jest tu dużo o dojrzewaniu, bo przechodząc z bezstroskiego dzieciństwa do coraz bardziej skomplikowanej dorosłości "coś tracisz, ale też coś zyskujesz". Axel ze strachliwego i głupiutkiego chłopca dorośleje na naszych oczach. Zaczyna widzieć jak "przez chmurę" to, co jest po drugiej stronie. W tym przypadku jest to Grace, której uczucie ignorował zafascynowany jej dojrzałą macochą. Naiwnie wierzył, że może sprostać wymaganiom ostatniej, czy raczej stanowić jej świat, być kimś istotnym w jej życiu. I do pewnego stopnia mu się to udaje, jednak nie wybawi jej. Budowana nocami maszyna do latania, mająca uszczęśliwić uwielbianą kobietę, nie przyniesie Elaine zupełnego szczęścia, a już na pewno nie będzie rozwiązaniem jej życiowych problemów. Nie uniknie ona konsekwencji swoich czynów, których splot stopniowo ale coraz bardziej zauważalnie doprowadza do szaleństwa. A Grace? Młoda ale doświadczona już mocno przez życie osóbka, którą genialnie zagrała Lili Taylor. Równie mocno nienawidzi co kocha swoją macochę, Elaine. Zapowiada koniec swojego życia, przewidując jego bieg. W jej dziwactwach można dopatrywać się początków obłędu, z którego jakby zdawała sobie sprawę. "Chcąc nie chcąc, stajesz się taki jak oni. Chcę się zabić zanim to nastąpi". Samobójcze gadanie i nawet próby wydają się być tylko chęcią zwrócenia na siebie uwagi - bardzo możliwe, kiedy wszyscy mężczyźni dookoła widzą tylko Elaine, nigdy ją..
no i ta scena końcowa. Burza.. i stwierdzenie, że gdy cię porwie to "nie ma powrotu".. piękna piękna scena, piękny film. Można by pisać długo długo.. :) pzdr
Zgadzam się, że można by pisać długo :) Ja dodam tylko, że na pewno jest to też film o marzeniach i ich realizowaniu; Elaine marzy o lataniu, Grace o zostaniu żółwiem, Paul o aktorstwie, Leo o sprzedaniu tylu Cadillacków, żeby sięgnęły księżyca... co z Axelem? Macie jakiś pomysł? Inni próbują narzucić mu realizację własnych marzeń (Leo, Elaine), ale on sam chyba nie jest pewny do czego chce dążyć... Może odpowiedź tkwi w jego śnie? W końcu sny są podobno projekcją naszych marzeń i obaw. Jak myślicie?