Jeden z gorszych filmow jakie widziałem. Do końca nie wiadomo czy reżyser i scenarzysta postawili na humor (jak sie wydaje na początku filmu) czy na wbicie widza w siedzenie emocjami (dalszy ciąg filmu). Dla mnie film jest kiepski a jedyne co go broni to jeszcze w miarę efekty specjalne. Film niczym nie zachwyca ale dla amatorow s-f (ja takim nie jestem) może być niezły. Typowy sredniak.
amatorzy s-f
Dla amatorów s-f tkich jak ja to też średniak. Za dużo tam niedoróbek. Jak się pakuje pieniądze w efekty i wychodzi w kosmos to powinno się trochę zapłacić konsultantom. Parę niedoróbek:
1. Ludzie musieli lecieć na asteroidę bo nie dało się jej zdalnie wysadzić - powód brak łączności radiowej - tymczasem córka szefa wyprawy tuż przed wybuchem ma obraz (nawet nie dźwięk) i to jak żyleta...
2. Lecąc na asteroidę przedzierają się przez ciągnące się za nią kamienie - tak, że jeden z promów ulega zniszczeniu. Przy ucieczce z asteroidy jest czyściutkia przestrzeń
3. Czy ktoś widział promy kosmiczne poruszające się w przestrzeni (próżni) jak samoloty? Takich manewrów pomiędzy kamieniami zazdościłby niejeden pilot F-16. To jest co prawda standard filmów s-f, ale tam przynajmniej są wyimaginowane "statki kosmiczne" a nie prawdziwe promy.
4. Dlaczego koniecznie trzeba było wiercić 200 stóp (albo metrów - nie pamietam) a nie np. 170, kiedy czas się kończył ?
Film to fajna zabawa, ale nie jest to film z górnej półki...
Pewnie się narażę dużej grupie osób, ale mnie się też średnio spodobał... Amerykańska bajeczka, jak to ich człowiek ratuje ludzkość... a reszta taka sobie. Między 4-5 niestety... Postawię 5/10
Otóż to. Zawsze przy okazji tego typu filmów pojawia się zarzut "USA ratuje świat." Bo niby kto miałby to zrobić? Bułgarzy? Filipińczycy? Boliwijczycy?
żeby nikogo nie wyróżniać i nikomu sie nie narażać to najlepiej byłoby, żeby zrobił to Alf z Melmac. Bo ojciec ziemianin, w dodatku amerykański, nie powinien poświęcać się dla swojego dziecka i świata - to dopiero archaiczna i niemodna bajeczka!
A król lew Cię nie wzrusza? Bo to tylko bajka? Czy to ważne, że to bajka i kto ratuje świat? :-)
[1. Ludzie musieli lecieć na asteroidę bo nie dało się jej zdalnie wysadzić - powód brak łączności radiowej - tymczasem córka szefa wyprawy tuż przed wybuchem ma obraz (nawet nie dźwięk) i to jak żyleta...]
Do tego krytyczny element misji - głowica - nie jest zdublowana :D
[2. Lecąc na asteroidę przedzierają się przez ciągnące się za nią kamienie - tak, że jeden z promów ulega zniszczeniu. Przy ucieczce z asteroidy jest czyściutkia przestrzeń]
Jeden z moich znajomych stwierdził, że musieli tak zrobić, bo te promy funkcjonują tylko w ekscytujących scenariuszach - dlatego startowali razem na grubość lakieru i zamiast wyprzedzić asteroidę i powolutku wylądować od czystej strony, lecieli prosto w zabójcze pole szczątków ;)
[3. Czy ktoś widział promy kosmiczne poruszające się w przestrzeni (próżni) jak samoloty? Takich manewrów pomiędzy kamieniami zazdościłby niejeden pilot F-16. To jest co prawda standard filmów s-f, ale tam przynajmniej są wyimaginowane "statki kosmiczne" a nie prawdziwe promy.]
To nie były prawdziwe promy ;)
A jak podobało ci się dokowanie do stacji PO jej rozkręceniu, co maksymalnie utrudnia manewr? :D
[4. Dlaczego koniecznie trzeba było wiercić 200 stóp (albo metrów - nie pamietam) a nie np. 170, kiedy czas się kończył ?]
Tu akurat znalazłem smaczek: przez cały film wojsko jest prezentowane jak banda tępych trepów, z którymi musi walczyć NASA i zwykli robotnicy. Nawet mi się to podobało i jak na film Baya, było zaskakująco głębokie :P
Niestety. znowu Amerykanie ratują świat, a do tego ta patetyczna końcówka.... też tego "nie kupuję"