80 minut ludzi biegających po tunelach i krzyczących. Jak ktoś naoglądał się filmów w konwencji "taśm znalezionych" niczym się nie zaskoczy. Mi najbardziej przypominał "Chernobyl Diaries" tylko szybciej się rozkręca. Najmocniejszą stroną filmu, wokół której wszystko się kręci, jest oczywiście tytułowa armia, ale z uwagi na szybki montaż ciężko przyjrzeć się potworkom dokładniej. Fabuły nie ma się co czepiać bo to w końcu film o nazistach-roboto-zombie, ale efekty były całkiem dobre. Fajnie byłoby zobaczyć coś takiego o Wietnamie.