Jak widać oceniłem ten film na 6. Ogólnie oglądało mi się go całkiem nieźle, ale jednak cały czas gdzieś tam miałem z tyłu głowy, że potencjał tego filmu został niewykorzystany.

Sam pomysł jest świetny - grupa najemników mająca wykraść pieniądze z miasta pełnego zombie. I aby niektóre zombie były inteligentne.

Niestety to właśnie ta druga rzecz fabularnie psuje ten film. Najlepsze sceny w filmie to sam początek (aż chciałoby się film w pełni wykorzystujący takie sceny, pokazanie wojska walczącego z tłumami zombie itd.), wizualizacja walki przedzierania się przez ulicę podczas omawiania planu, walka w korytarzu, omijanie zabezpieczeń przy sejfie, tygrys i walka między automatami w kasynie. Reszta wydaję się taka pusta. Całe miasto pełne zombie (w Vegas razem z gości było pewnie z kilka milionów osób), tymczasem wydaję się że jest tam ich... pare setek? Z czego większość przy tym głównym zombiaku. Rozumiem, że wojsko wybiło ich tam sporo, jednak widzieliśmy scenę po zamknięciu muru i stało ich tam dosłowne mrowie. To co ich zaatakowało to był mały promil.

O fabularnych głupotach nawet już nie będę wspominać - azjacie zależy na głowie zombiaka ale każe im wracać jakimś złomem z dachu, jak zwykle córka się nie słucha i musi iść po idiotkę która weszła za mur, zamiast wsiadać od razu do helikoptera to sobie tak stoją przez co dorywa ich ten zombiak czy ocalały z sejfu który nagle magicznie przechodzi przez skażone miasto i mimo ugryzienia jako jedyny nie przemienia się tak szybko jak inni (jedyne co by mogło tłumaczyć, że promieniowania zmutowało wirusa w nim i będzie jeszcze innym rodzajem umarlaka niż ten poprzedni)

Swoją drogą mam wrażenie, że wpływ na sam film mógł mieć Justice League, którym Snyder zajął się podczas kręcenia Army of the Dead. Tak się zafiksował na swojej zajebistości i wizji JL, że mógł po prostu zlać ten film i zrobił go po prostu po łebkach.