Oglądałem dwa razy w kinie, film bardzo ciekawie zrealizowany, role wykreowane naprawde
dobrze, muzyka zasługuje na statuetkę, podobnie jest ze scenografią, na najwyższym
poziomie, lecz jak pisałem w tytule, za najlepszy obraz roku 2011 nie zasługuje.
Ale wygrać pewnie i tak wygra, zdobył tyle nagród, że jeżeli do kompletu dojdzie dzisiaj Złoty Glob to Oscara ma w kieszeni.
Kiepski rok i tyle. W sumie żadnego bardzo dobrego filmu. Szkoda, że "Lincoln" nie wyszedł w tym roku. Otarłby się pewnie o rekord.
Parę minut temu sobie uświadomiłem, że rzeczywiście kiepski rok, żaden film nie był dla mnie wyjątkowo dobry, przed Oscarami nie mam żadnego szczególnie lubianego filmu. Wybieram się na We Need To Talk About Kevin, to chyba jedyny film jaki ma jeszcze szansę naprawdę mi się spodobać(na The Artist i Descendants aż tak nie liczę). W sumie była Melancholia i Sala Samobójców, ale to jednak za mało.
Ale nie ma co narzekać, ten rok zapowiada się rewelacyjnie, te wszystkie Spider-Many, Batmany, Hobbity, reaktywacje Obcego i tak dalej, i tak dalej...
Jak dla mnie najmocniejszy rok od bardzo dawna (kto wie czy nie od dziesięciolecia)! Wybitne 'Drive' czy 'Koń turyński'. fajny Woody Allen i to co lubię: 'Attack the block', 'Chillerama', 'hobo with a shotgun' i 'Mega Python vs Gatoroid'. Co daje wynik 7 naprawdę zacnych pozycji. Dawno nie było tak dobrego roku.
Przykro mi, ale się mylisz. 2011 nie ma startu do 2010, a ty mówisz, że najlepszy od dziesięciolecia. Bardzo słaby rok i tyle.