Pewnie nie widzieli ale krytykują.
Ja Dawno temu w latach 90-tych widziałem, i tak wspominam jak przez mgłe.
Artystę widziałem i mi sie podobał bardzo i dobrze że taki film powstał współcześnie.
Hmm choć przyznam się szczerze że ostatnio oceniłem bez oglądania "Kac Wawe" 1/10 widziałem tylko trailer i mi wystarczyło.
Nie dobrze mi sie robi od współczesnych komedii polskich.
bez sensu... to po co oceniać jak się nie widziało... to tak jakby powiedzieć, po recenzji książki znając okładkę, że jest dobra albo zła...
Chłam chłamem... Nie przeczę. Jednak mimo wszystko uważam, że trzeba się trzymać pewnych zasad. Wole już nie oglądać, a po co mam dawać ocenę. W życiu trzeba jedynie płacić podatki i umierać. pzdr
Bo Kac Wawa nie jest dobrym filmem, po samym trailerze można ocenić na 1/10
Takie filmy nie zasługują na nic więcej.
Ja też wiem, że nie jest dobrym. Tak samo mógłbym zrobić z tym filmem immortals po samym trailerze ale się powstrzymałem. Jestem wierny zasadom. Jeśli czegoś nie obejrzę to nie oceniam przynajmniej na fw :) gdyż nie widze takie sensu. Fakt, że jest to chłam co można oczywiście stwierdzić będąc po podstawówce ale mi jedynie chodzi bardziej o zachowanie pewnej formy :)
Po wszystkich super-hiper komediach jakie nam zafundowała ostatnimi czasy Polska kinematografia coś we mnie pękło.
Dość wciskania tego kitu.
Kac Wawę mogę obejrzeć w TV jak będę chciał, pewnie puszczą w Polsacie albo TVN reklamując to jako Mega (S)Hit
Bo nie poszedłbym na coś takiego do kina, no chyba że zapłaciliby mi za to odpowiednią kwotę. Choć i tak bym się zastanowił czy iść. bopójść za pieniądze na taki film to jak prostytuowanie się według mnie.
Tak :) masz rację i nie mogę się z tobą nie zgodzić. Mi jedynie chodzi o zachowanie pewnej formy. Ale mniejsza o tym co nic po tym. Przyznaje ci rację. Choć jedyną komedią na jakiej byłem w polskim kinie to było własnie Lejdis a od tamtej pory unikam tego, co nasz i ponoć śmieszne. Szczerze powiedziawszy to bardzo żałuje tego, że pieniądze na coś takiego są w ogóle poświecane. To jest jawna kpina z widza i tyle. Szczerze powiedzawszy denerwuje mnie to zżynanie ze wszystkiego co jest za granicą. Denerwują mnie te seriale, filmy i przedstawienia, po których czytam jaki był pierwowzór tego co przedchwilą zobaczyłem. Ojce mateusze, rodzinki.pl wbrew regułom, hansy klopsy z prezencją a la james bond czy co tam jest... Nie mogę tego znieść, że polski potencjał jest tak tłamszony i zatracany. Denerwuje mnie to, bo moglbysmy stowrzyć coś naprawdę dobrego jest na to kilka przykładów ale najwyraźniej się boimy. Kto nie ryzykuje ten nic nie wygrywa.
Zwłaszcza, że trailery są często głupawe i mylące, nawet jak film jest dobry, Np. zwiastun " Mostu do Terabithii" sugerował, że jest to film fantasy, chociaż był to raczej film obyczajowy. Przyznaję, że w ogóle nie mam ochoty zobaczyć tej " Kac Wawy", ale nie będę jej oceniać , jeśli jej nie zobaczę.
widziałem niemal całą klasykę kina niemego - od Keatona po Chaplina, również niemiecki ekspresjonizm Langa i Murnaua i tym bardziej uznaję "Artystę" za film niebywale mierny
Wow. To nieźle. A możesz mi powiedzieć w takim wypadku, czy ten film był zrobiony jak film niemy ? bo ja miałem wrażenie, że tylko niektóre sceny były zrobione w jego konwencji, a tak to raczej ujęcia był całkiem nowoczesne. A z niemego miał głównie to, że był niemy i czarnobiały. A dlaczego powiedz jeszcze uważasz go za niebywale mierny ? W sensie ja wychodząc z kina byłem trochę rozbity, bo sam nie wiedziałem co mam o nim myśleć. Uważam, że nalezy mu się ogromny plus za formę i pomysł z oderwaniem się od kina współczesnego. Poza tym bardzo podobały mi się niektóre ujęcia i w pewny sposób gra aktorska, lekko przerysowana, lecz zrobiona po to by widz mógł więcej zrozumieć.
Film jest dostosowany do poczucia estetyki dzisiejszego widza. Aktorstwo jest sztuczne i ekspresyjne - z powodu braku werbalizacji. Obrońcy mówią, że prostota opowiedzianej historyjki nawiązuje do prostych historii kina; być może tak jest. Ale mnie brak tu jednak jakiejś gry z widzem odrobinę inteligentniejszym, przewrotnej gry (poza jedną rzeczywiście dobrą sceną, kiedy dźwięki zaczynają naszego artystę atakować). Film pozostawia mnie kompletnie obojętnym - dźwięczy jak wydrążona skorupa - pustką emocjonalną i intelektualną. Przyjrzałem się z ciekawości wcześniejszym dokonaniom tego reżysersko-aktorskiego duetu francuskiego - było to jeszcze słąbsze. Nawiasem mówiąc, z oscarowej puli widziałem jeszcze Spadkobierców i Hugo Scorsese - też słabe w sumie kino. Dodajmy do tego jeden z najgorszych filmów w dorobku Allena i mamy dopełnienie - chyba najgorszy sezon od wielu, wielu lat.
Hmm... W zasadzie bardzo intryguje mnie twoja wypowiedź. Nie znam się na kinie niemym dlatego może mnie trochę objaśnisz. Masz rację co do pustki intelektualnej, też mi jej brakowało bardzo mocno jednak jakoś wydaje mi się, że stworzenie czegoś przepełnionego niesłychaną głębią jest trochę awykonalne. Mógłbyś mi podać kilka tytułów z kina niemego abym mógł zmienić swoje zdanie ? Zawsze odnosiłem wrażenie, że tamte filmy były po prostu takie - proste łatwe i przyjemne. Czasem pewnie zdarzyło się coś innego, ale nie sądze aby wykraczało poza pewną granicę. Mam nadzieję, że się mylę i w takim kontekścię będę musiał zniżyć ocene artyście :) A co do Oscarów nie mogę się wypowiedzieć bo poza filmem Allena nie widziałem nic innego. A dlaczego uważasz go za najsłabszy ? Jak zwykle wyjdzie tu moja niewiedza bo znajomość twórczości tego reżysera też jest nie za duża ale po takiej Vicki Christinie miałem o wiele gorsze wrażenie. Natomiast ten film wprawił mnie w dobry nastruj i wg mnie był dobry. Trafił do mnie może dlatego, że ja też bym chciał przeżyć coś takiego jak główny bohater tej opowieść :)
tytuły, które mi się narzucają od razu: "Narodziny narodu" Griffitha, "Brzdąc" i "Gorączka złota" Chaplina, "Generał" Keatona, "Nosferatu - symfonia grozy" i "Portier z hotelu Atlantic" Murnaua, "Metropolis" i "Dr Mabuse" Langa. Niesłychana głębia nie leżała w zamierzeniach twórców "Artysty" - i ja to rozumiem, to miało być lekkie kino. Tylko żeby było jeszcze inteligentne i niezbyt nudne. Wiesz Allena to ja cenię za "Manhattan", Purpurową różę z Kairu i Zeliga - to były perły.
Wielkie dzięki ! także rzucam się na te pozycje co mi przesłałeś. Artysta nie był jakoś tak nudny. Mnie osobiście nie znudził jakoś strasznie. Jedyne co mi w nim nie pasowało to tak jak wspomniałeś pewna pustka w zachowaniach i ogólnym obrazie. Szczególnie zaszokowała końcówka jak nasz główny bohater z chwili na chwile przestał być desperatem. Było to tak niesłychanie sztuczne i bajkowe, że aż ciarki mnie przechodzą. Chociaż ja miejscami się nabierałem na tą prostotę muszę przyznać - chyba z natury jestem naiwny. Ciężko mi jednak w jaki kolwiek inny sposób urągać temu filmowi. Duże wrażenie zrobiła na mnie scenografia i to w jaki sposób zostało to zobrazowane czyli zdjęcia. Miło mi się to oglądało, poczułem klimat już chyba utracony, bo jakoś kina nie są chętne na to by grać takie starocia.
nie widziałem, ale mam na swojej liście - za jakiś czas będę w stanie odpowiedzieć.
Nie egzamin. Po prostu jesteś obeznany w kinie niemym to może mi polecisz jakichś ciekawych twórców.
murnau, keaton, chaplin, lang, eisenstain, lloyd, griffith, melies, (mogę niepoprawnie pisać nazwiska, piszę z pamięci), wiene, wegener, nazwisk jest znacznie więcej, ale nie mam teraz dostępu do źródeł. Dobranoc