Obejrzałem ten film i daje się go obejrzeć, ale po seansie ma sie nieodparte wrażenie, że ten film absolutnie nic nie wnosi. No bo co ma wnosić taki film w XXI wieku, który odwołuje się do poziomu emocjonalnego i wrażliwości widza sprzed 80-90 lat? Nazwanie tego filmu wydmuszką jest dość delikatnym określeniem kompletnego dziwadła, jakim jest "Artysta". Lubię od czasu do czasu oglądnąć film ze starego kina, ale wtedy z pewnością sięgnę do oryginalnych produkcji z tamtego okresu a nie warsztatowo niejednolitej naśladki. Cóż, nagrodzenie tego filmu Oskarem jest czynem pretensjonalnym i niezrozumiałym.