To tak na prawdę bardzo błahy, ulotny i pretensjonalny film o którym się zapomina zaraz po
obejrzeniu. Fakt, jest pięknie zrealizowany, ale w zasadzie jest o niczym, pozbawiony
jakiejkolwiek głębi, nie dostarcza widzowi żadnych przeżyć, nie ma żadnej treści. Prosta
bajeczka z banalnym morałem. Dla mnie to film, który został zrealizowany tylko po to, żeby
zgarnąć Oscara, bo jak wiadomo w jury akademii siedzą dość leciwi ludzie, którzy do
takiego kina mają sentyment i łezka im się w oku kręci. Wg mnie wygrana tego filmu, jak i
same nominacje to znak, że należałoby wymienić skład tzw. Akademii.
Oj, "pretensjonalny"? A mi się wydaje, że napuszony absolutnie nie był i nie traktował siebie bardzo poważnie, miał dystans. :)
Kto spośród nominowanych był Twoim faworytem?
Dla mnie sam fakt, że był to film niemy jest pretensjonalne, bo niektórym się wydaje, że owa "niemość" = ambitne kino. A dla mnie to po prostu niezłe filmidło, nic więcej. W tym roku nominacje były tak słabe, że ciężko wybrać, ale gdyby mnie ktoś zmusił to bym chyba wybrała "O północy w Paryżu" albo "Spadkobierców", ale też bez większego przekonania. W każdym razie te filmy najmniej mnie zmęczyły.
siemka, film ok, podobal mi sie,
ale nie czaje jednego,
czemu fr-bel film startowal w ogolnym konkursie oksarow...
bo 10 biletow z txt w czasie filmu bylo po ang???
przeciez tam z tej ekipy ledwo kto dukal po ang :(
czemu "w ciemnosci" startowal w innej kategorii...
powiem wam... ze najpierw widzialem hugo, a potem artyste...
i jak zobaczylem,ze on niszczy te swoje filmy... to poczulem sie zazenowany...
czy to byl taki trend w tym roku, moda? temat przewodni, ze dwa filmy maja podobne watki...
ktos kogos podpatrzyl? ;)) pozdr
Ogólnie tu były same hołdy. Artysta - hołd kina niemego, Hugo - hołd dla Georga Melies "twórcy" kina w ogóle, "Czas wojny" - hołd dla realizacji filmu w starym stylu bez obróbki cyfrowej. Inna sprawa to to o czym pisałeś, nie wiem czy kiedykolwiek tak było, żeby nieamerykańskie produkcje były nominowane w innych kategoriach niż najlepszy film nieanglojęzyczny. Tutaj był Artysta i Rozstanie w kategorii scenariusza oryginalnego.
Szczerze mówiąc mam nadzieję, że całe te oscary - nominacje i laureaci, to jednorazowy wybryk. Chociaż i tak nic z tego o czym pisaliśmy nie przebije nominacji Melissy McCarthy za film "Druhny". Nie wiem co mogłoby być większą kompromitacją niż nominowanie laski, która w filmie pokazała jedynie że potrafi robić kupę do umywalki i bekać głośniej niż niejeden facet. Dla mnie ta nominacja to kategoria "Żenady tysiąclecia"
Nieamerykańskie produkcje są regularnie nominowane w kategoriach innych niż "najlepszy film nieanglojęzyczny" - najczęściej są to obrazy brytyjskie. ;-) Jeśli zaś chodzi o filmy nieanglojęzyczne, takie przypadki również się zdarzają (choć "Artysta", jako film - co by nie mówić - anglojęzyczny do nich nie należy). Rekordzistą jest "Przyczajony tygrys, ukryty smok" nominowany w 10 kategoriach, w tym za najlepszy film (na pewno pomógł mu fakt, że Ang Lee był już wówczas znany w USA). Ciekawy jest przypadek szwedzkiego filmu "Emigranci", który w 1972 roku uzyskał nominację w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny", a rok później w czterech kolejnych, w tym za najlepszy film. Oprócz tego można wymienić takie tytuły jak "Towarzysze broni" (Francja), "Z" (Algieria), "Szepty i krzyki" (Szwecja), "Listonosz" i "Życie jest piękne" (oba z Włoch), wszystkie nominowane w najważniejszej oscarowej kategorii, podobnie jak zrealizowane w języku japońskim "Listy z Iwo Jimy", będące jednak produkcją amerykańską.
Dzięki za research, przypuszczałam że mogło się to już zdarzyć, ale nie mam aż takiej dobrej pamięci, i szczerze mówiąc nie chciało mi się szukać. :)
"Artysta" na pewno zostanie zapamiętany dzięki swojej niekonwencjonalnej formie. Czarno-białe filmy są cudowne polecam "Angel-A".
Czyli wg ciebie wystarczy nakręcić czarno-biały film, żeby zgarnąć oscara? Słaby film, nawet w czarno-białej kolorystyce nadal jest słaby i nie jest przez to niekonwencjonalny.
Nic takiego nie napisałam, będzie po prostu zapamiętany. Zdecydowanie lepszy od zeszłorocznego "Jak zostać królem".
Hmmm... Widziałam ,,Artystę'' , widziałam tez ,,Hugo i jego wynalazek''. Byłam praktycznie na wszystkich filmach nominowanych do Oscarów i szczerze powiedziawszy żaden mnie nie powalił. Miałam wrażenie ze to są zwykle filmy na miarę widza. Moim zdaniem to żaden z tych filmów nie zasługuje na Oscara. Zauważyłam ze filmy nominowane są zawsze bardzo dobrze promowane, i samo to już wiele mi mówi. A wracając do ,,Artysty'' to wyszłam z kina po jakichś 25 minutach bo mnie po prostu znudził ...I tu jest pogrzebane odwieczne prawo natury : że każdemu podoba się co innego...