Artysta

The Artist
2011
7,5 51 tys. ocen
7,5 10 1 51398
7,4 52 krytyków
Artysta
powrót do forum filmu Artysta

koszmar

ocenił(a) film na 6

nudny! ckliwy! do bólu oczywisty!
może zbyt cenie słowo, a może wole obejrzeć autentyczny film niemy niż zabawę forma na temat.
główny bohater egoista mający w dupie cierpiącą żonę, miał więcej czułości dla psa niz dla niej.
piesek też na mnie nie zadziałał, nie napisze, że był słodki. podsumowując tyle nominacji, a tylko dwa ciekawe ujęcia.
p.s. nie tak dawno widziałam wstyd i nie rozumiem dlaczego on nie ma żadnych nominacji, tylko ta biało czarna laurka z nieznośną ilością lukru.

Rafaela_2

Ja też. To był całkiem dobry film, ale nie wyróżniał się niczym oprócz braku dźwięku. Osobiście mam wrażenie, że obejrzałam kolejną, zwykłą komedię romantyczną, bo też co on w sobie zawierał... Aktorzy byli świetni, ale treść - śmieszne romansidło, super, dajmy mu 10 nominacji do oscara, haha.

ocenił(a) film na 9
Rafaela_2

Bo ten film taki właśnie miał być! Uroczy,naiwny,przerysowany - jak kino lat 30.

Tortuga033

i własnie tego nie rozumiem, że ludzie zachwycaja się i nagradzać chcą film, który równie dobrze mogłby powstać prawie 100 lat temu.
to tak, jakby ktoś teraz został okrzytnięty wynalazcą ca żelasko z duszą.

ocenił(a) film na 9
irgha

Bo "Artystę" trzeba poczuć, nie każdy to jak widać potrafi.
to tak trochę jak choćby np z rockiem - nie każdy potrafi poczuć tą muzykę.
Już pisałam w innym temacie że krytycy tego filmu będą mu zarzucać ckliwość i to że na siłę jest oryginalny.
Na szczęście większość potrafi docenić ten film.

Tortuga033

Ja się świetnie bawiłam na tym filmie - był uroczy, sentymentalny, niekoniecznie ckliwy... Dałam mu 7. Świetna rozrywka na dwie godziny, serio, i mogę go wszystkim polecić, ale 10 nominacji do oskarów? Za co, ja pytam? Jak to może być nominowane w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny? Przecież to najzwyklejsze romansidło. Lepiej obejrzeć typowy niemy film, ew. naprawdę nakręcony w latach 30. - polecam m. in. Przeminęło z Wiatrem, szczególnie tym, którzy zachwycają się Artystą, ew. po prostu iść do teatru - bo aktorzy w latach 20/30 grali właśnie jak w teatrze, intensywniejsze i bardziej przerysowane role.
Moja teoria jest taka, że przynajmniej połowa ludzi, która zachwyca się tym wszystkim, nie widziała żadnego filmu wyprodukowanego w latach 20/30 i teraz nagle wielki zachwyt, bo to taka nowość, super, a tymczasem mi to raczej przypomina odgrzewany wczorajszy obiad.
Ku ścisłości - naprawdę film mi się podobał. Jako kolejny, zwykły film, nie cudo za 20 nagród i 50 nominacji, jak w tej chwili informuje filmweb.

Invisse

pięknie powiedziane.

ocenił(a) film na 8
Invisse

Od wielu lat Oscary nie są nagrodami za wybitność czy przełomowość filmu. Skończyło się to już dawno temu kiedy Oscar był wyznacznikiem nowego kierunku. Wystarczy spojrzeć na wszystkie nominacje do tegorocznych nagród. Filmy wręcz nijakie, na których tle Artysta moim zdaniem się wybija. Wybierając spośród tegorocznych nominowanych filmów jedyny jaki mi się spodobał (nie widziałam jeszcze Extremely Loud and Incredibly Close). Niestety wiele dobrych filmów pominiętych.
A sam Artysta jest filmem na tyle oryginalnym, ze pokazał ze można zainteresować filmem bez super efektów i 3D. A ta wielość nagród - myślę ze za chwilę nostalgii jaka widzowi została zaserwowana i powrót do korzeni kina, do tego od czego to wszystko się zaczęło, o czym zapomnieliśmy.
Myślę wiec, ze nie ma co się rozwodzić nad słusznością nominacji do Oscarem i Akademią.

ocenił(a) film na 6
Tortuga033

to współczuje takich emocji. brokatowe, wytańczone, z uśmiechem jak z reklamy pasty do zebów.

ocenił(a) film na 9
Rafaela_2

Jak widać to nie twoja bajka różowa panno

ocenił(a) film na 10
irgha

Przede wszystkim dlatego, że jest to film, który "wie", że mógł powstać 80 (z hakiem) lat temu. To film składający hołd swoim "przodkom".

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

I co z tym złego?
Przecież sporo filmów jest robione pod wpływem pewnego nurtu. Nie typowe romansidło. Podobny dylemat ma przecież Gene Kelly jako Don Lockwood w Deszczowej piosence. Opowiedziany dramat aktora, który grał, a nie mówił na ekranie. Ludzie. Spłycacie treść. Chodzi o to, że od naprawdę dawna nie robiono TAKIEGO filmu. Nie robiono od lat '20/'30. Po prostu tu chodzi o innowację. A że romansidło? Piękne. Nie sztampowe. Znam wiele gorszych, które były nominowane.

ocenił(a) film na 9
Bobby_Darin

A do tego, ani razu nie padły między nimi słowa "Kocham Cię". Ona mu powiedziała tylko, że chciała mu pomóc. Nawet się nie pocałowali! No ludzie.

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

to jest hold dla Rudolfa Valentino i forma w jakiej ten hold powstal, jest majstersztykiem (pomysl stwarza nominacje dla scenariusza)! zal patrzec na biedna MM lub nudny naturalizm Hollandowej.

irgha

Nie porównuj sztuki do techniki. Czy tak trudno zrozumieć, że film pod względem obrazu i dźwięku można nakręcić w jakikolwiek sposób się chce? Film czarno biały i niemy nie jest cofnięciem w rozwoju tylko wyrazem artystycznym. Tak więc pomyśl trochę zanim coś napiszesz, bo twoja wypowiedź zabrzmiała bezsensownie. Reżyser miał prawo nakręcić taki film. Brak dźwięku i czerń i biel to tylko technika a stosowania dowolnej techniki nie możesz zabronić artyście. Dlaczego fotograficy artyści robią głownie zdjęcia czarno białe mimo, że mamy kolor HD i inne bajery? bo czarno biały jest wyrazem artystycznym. To nie jest cofanie się w stecz. Jak ktoś jest muzykiem w filharmonii i gra Mozarta cofa się wstecz do XVIII wieku czy jest po prosty artystą? Według ciebie trzeba by pewnie kręcić filmy 3D bez scenariusza i grać disco polo.

kowalsky20

wg mnie nie masz zielonego pojęcia o co mi chodziło..

Rafaela_2

Mi takze "Artysta" sie nie podobal. Przez caly czas trwania seansu zastanawialam sie, czy bardziej nie oplaca mi sie patrzec na sciane ;). Na sam koniec, para siedzaca obok mnie, stwierdzila, ze Oscara tak naprawde powinien dostac pies. I moze bylo w tym cos prawdziwego ;).

Rafaela_2

A już w ogóle bawią mnie komentarze z innych wątków: "To nie jest film dla każdego, to kino ambitne, ciężkie, tylko dla wysublimowanego widza" - i znów mam wrażenie, że albo ktoś nie oglądał wcześniej żadnego filmu z lat 20/30 albo tu powstało jakieś kółko samouwielbienia "łał, ten film jest taki inny, super, nie ma słów więc na pewno musi być mega głęboki i ambitny, a wy tego po prostu nie rozumiecie"

ocenił(a) film na 7
Invisse

Masz racje. To nie żadne ambitne kino! Zwykłe romansidło. Film ok, można obejrzeć, ale 10 nominacji? Niestety Oskary to czysty marketing, raz na jakiś czas nagrodzą film , który jest naprawde tego wart.

ocenił(a) film na 8
Invisse

takie gadanie to dla ludzi, ktorzy musza sie dowartosciowac przez ukazanie rzekomej niewiedzy lub braku inteligencji innych, o odmiennym zdaniu
poza tym co w tym odkrywczego, ze to nie jest film dla kazdego? znam mase ludzi, ktorzy powiedzieliby, ze trzebaby im najpierw zaplacic, zeby chocby rzucili okiem na niemy film, bo oni nie szukaja zbawienia w kinie, tylko rozrywki w postaci zartow, poscigow, wybuchow
znam wielu innych, ktorzy po obejrzeniu powiedzieliby, ze ot taki filmik, ciekawy pomysl i juz
a moje zdanie jest takie: przede wszystkim jest to film WSPOLCZESNY, ktory jest STYLIZOWANY na lata 20/30; czuc w nim klimat dawnej 'niemej epoki', ale nie jest pozbawiony nutki terazniejszosci
a co do zarzutow, ze jest to zwykle romansidlo - przeciez jak byk w rubryce 'Gatunek' napisane jest 'Romans', to co mialo byc? smoki i zolnierze? rodzinny dramat utraconego dziecka wskutek zatrucia muchomorami? zastanowcie sie "anty-romansidlowcy" jakich argumentow uzywacie; a tak na marginesie, to komedii romantycznych mamy pod dostatkiem, a rasowych romansow nie robi sie wspolczesnie za duzo

rafkulak

Krótka piłka - czy każda komedia romantyczna zdobywa 10 oskarów i milion innych nagród? Wiem, że oskary od dawna nie są nastawione li i jedynie na ambitne (czy choćby trzymające poziom kino) ale też zawsze mi się wydawało, że mają prezentować jakiś poziom. Jak zrobisz śliczną laurkę do babci, to co, idziemy do galerii z nią, żeby wszyscy się zachwycali i nagradzali?

ocenił(a) film na 8
Invisse

strzal w 10ke :)
tylko zeby zaraz nie zbieglo sie stado antyfanow przeswiadczonych o wyzszosci swoje racji mowiac, ze krytycy sie nie znaja... albo jeszcze lepiej - przeswiadczonych o wiekszej wartosci artystycznej laurki dla babci

rafkulak

Dzięki ;)
Prawdę mówiąc nadal mam nadzieję na merytoryczną dyskusję i wciąż cierpliwie czekam, aż odezwie się ktoś, kogo argumentem nie będzie:
a) bo ten film ma być sentymentalny
b) ten film jest nie dla wszystkich
c) ten film trzeba czuć, a ja go nie czuję i się nie znam.
No i nadal czekam, aż znajdzie się ktoś, kto oglądał filmy z lat 20/30 i mimo to podoba mu się Artysta, bo kurczę, prowokowałam już dwa razy i nikt się nie odezwał - co chyba znaczy, że miałam rację i ci, którzy się Artystą zachwycają, wiele do czynienia ze starym kinem nie mieli, a teraz nagle "wow, ale to nowatorskie, retro, vintage, cokolwiek".

ocenił(a) film na 9
Invisse

Mnie ten film po prostu urzekł i mam gdzieś czy jest to "najzwyklejsze romansidło" i czy zasługuję na tyle i tyle Oskarów.
Owszem, może i są lepsze filmy o takim charakterze, ale mnie się podoba ten jeden, konkretny i to że tak uważam to nie oznacza że uważam że to jakieś "kino ambitne, ciężkie, tylko dla wysublimowanego widza", ale uważam że po prostu jednych jakiś film/piosenka/książka potrafią zauroczyć, a innych nie i to że ktoś stwierdzi ten fakt, nie oznacza że się wywyższa i ma jakieś kompleksy.

ocenił(a) film na 6
Invisse

Bardzo dobrze prawisz. Również swego czasu toczyłem mała dysputę na temat wątpliwego dla mnie geniuszu tego filmu. I spotykałem podobne argumenty (film jest hołdem, film jest magiczny itp) Może i bym się nim zachwycał ,gdybym nigdy nie miał do czynienia ze starymi produkcjami. Ale miałem. Dla mnie Artysta, to takie ozdobione pudełeczko z przeciętnym wnętrzem. No ale cóż, może z nami jest coś nie tak :).

bartekcz92

Zastanawiają mnie ludzie, którzy teraz marudzą na to, że film jest nudny, niemy i czarno-biały. Zwiastuny przecież nie kłamały - doskonale tam widać, czego można było się spodziewać. A mimo to poszukiwacze zaginionej arki wydali na niego pieniądze, żeby na własnej skórze przekonać się, że o tak - mógłby powstać na przełomie lat 20. i 30.

To chyba była najfajniejsza rzecz w "Artyście" - gdyby nie twarz Johna Goodmana raz na jakiś czas naprawdę dałabym się nabrać na to, że ten film to staruch sprzed kilku dekad. I to nie dlatego, ze na oczy nie widziałam starego filmu.

ocenił(a) film na 6
nevadastartrek

Tu nie chodzi o rozczarowanie względem zwiastuna, tylko względem uzyskanych nominacji i w wielu przypadkach nieuzasadnionego i nieuargumentowanego wychwalania go pod niebiosa .

bartekcz92

No trudno, życie nie oszczędza kinomanów;)

Dla równowagi - rozczarowali mnie "Spadkobiercy", ale chyba tak bywa.

ocenił(a) film na 6
nevadastartrek

Mnie w ogóle ten rok jakoś rozczarował :)

Tak naprawdę nie widziałem ani jednej roli wartej Oscara za pierwszoplanową rolę męską (a jak już to spoza nominowanych). A filmy ,które zgarną dzisiaj większość statuetek (Hugo i Artysta) nie przypadły mi do gustu.

bartekcz92

"No ale cóż, może z nami jest coś nie tak :)"

Najwyraźniej, ale nie szkodzi, znalazła się banda dziwaków i się w tym temacie rozbija, ja tam się cieszę, że jest kilka osób, które się ze mną zgadzają - a patrząc na ilość nagród, nominacji, zachwyt krytyków i fanów - być może faktycznie coś jest z nami nie tak ;)

"Mnie w ogóle ten rok jakoś rozczarował :)"

Mnie też! Szczególnie Dziewczyna z tatuażem, niby tak zachwalają, a ja obejrzałam i... bez fajerwerków. Natomiast pozytywnie zaskoczyły mnie Służące.

ocenił(a) film na 8
Invisse

cos ta prowokacja nie za bardzo wyszla... trzeba bylo zaczac od wystawienia oceny 3/10 i rzucenia hasel (najlepiej uzywajac CAPSA) w stylu: 'film prosty jak konstrukcja cepa' oraz 'moj uposledzony pies by go zrozumial, a i tak stwierdzilby, ze za chaplina powstawaly 100tys razy lepsze filmy', no i dorzucic, ze stawiasz na rowni z titanic'iem camerona... tak, to bylaby odpowiednia prowokacja
ale chyba nikt nie ma ochoty sprzeczac sie z osoba, ktora najwyrazniej dysponuje solidnymi argumentami, wiec coz... pozostaje kulturalna wymiana zdan nie na temat ;p

rafkulak

"ale chyba nikt nie ma ochoty sprzeczac sie z osoba, ktora najwyrazniej dysponuje solidnymi argumentami" - czytając twoją wypowiedź byłam przekonana, że zaraz mnie zrównasz z błotem. Miła niespodzianka, dziękuję ;)

ocenił(a) film na 8
Invisse

Nie ma za co :). Nie lubie robic z siebie idioty bezpodstawnie wrzucajac na inne osoby - to takie prymitywne.
Chcialbym tu podac solidny argument, ktorego szukasz do podtrzymania merytorycznej dyskusji. Niestety moje sondowanie dalo tylko polowiczne wyniki - mianowicie wiedz, ze sa ludzie, ktorzy lubia nieme filmy, lubia kino lat 20/30 i ktorym 'Artysta' bardzo przypadl do gustu.
Moze to kwestia nastawienia - co innego cenic sobie nieme kino i patrzec 'ciekawe co oni tam takiego niebywale doskonalego nakrecili wspolczesnie', a co innego lubic nieme kino i cieszyc sie, ze ktos zrobil cos nowego, bo stare produkcje zna sie na pamiec.

Ponadto: Uwazam, ze udzwiekowienie filmu daje mozliwosc wprowadzenia wieloznacznosci zachowan/wypowiedzi oraz stworzenie duzo bardziej skomplikowanej fabuly. Nieme kino musi opierac sie na obrazie i niejako 'podawaniu na tacy' kolejnych wydarzen. Z drugiej strony nawet w przypadku prostych historii czlowiek musi byc rownie skupiony, a niejednokrotnie nawet bardziej, aby sledzic akcje filmu, bo ta oszczedna jest w slowa, a bogata w gre aktorska.
Do czego zmierzam:
Sama pisalas, ze kiedys gra byla bardziej teatralna, z czym sie zgadzam i ogladajac filmy, nawet z lat 50/60 widac, ze wspolczesnie to by nie przeszlo (moim ulubionym przykladem jest uhonorowany oscarem za 1planowa role meska Charlton Heston za role w 'Ben Hur', ktory generalnie zagral swietnie, ale jest kilka tych scen, kiedy smiesznie wygina sie ukazujac zal i wewnetrzny bol). W latach przedwojennych gra byla jeszcze bardziej sugestywna. W 'Artyscie' rowniez jest sugestywna, ale uwspolczesniona, przez co oglada sie to naturalnie, bez tego usmieszku oznaczajacego przymkniecie oka na minione lata.
Jesli ogladalas ceremonie wreczenia Oscarow to na pewno zwrocilas uwage jaka scene pokazano przy kategorii 'najlepszy scenariusz oryginalny' - scene fantazjowania Peppy z marynarka George'a, ktora uwazam za rewelacyjna. Nie jestem znawca i scenariusza tego filmu ani innych nie czytalem i trudno mi powiedziec na ile odpowiadaja one za wyglad filmu. W 'Artyscie' jednak czuc, ze jest to 'napisany' film.
Muzyka, kostiumy, scenografia, zdjecia byly swietne, wiec nominacje w tych kategoriach tez nie dziwia.

Moze zastanawiajac sie co jest takiego dobrego w 'Artyscie', ze dostal 10 nominacji (i 5 Oscarow) warto odniesc sie raczej do produkcji takich jak 'Hugo', a nie do tych z minionej epoki przedwojennej.

ocenił(a) film na 10
Invisse

powiem ci wiecej, filmy nieme z lat 20 mi sie nie podobaly a ten mnie tak zahipnotyzowal , ze mam ochote po nie wrocic i je ponownie odkryc.

Invisse

Uwielbiam kino nieme. Artyście dałem 10. Zadowolony?:)

ocenił(a) film na 5
Rafaela_2

Hear, hear!
Temat niemożności odnalezienia się gwiazd kina niemego w erze "talkies" ma potencjał, żeby fascynować, ale "Artysta" koncertowo go marnuje. Lepiej obejrzeć "Bulwar Zachodzącego Słońca" i poprawić "Deszczową piosenką".

ocenił(a) film na 10
foks

Ja osobiście uważam, że współczesne filmy, jakkolwiek niektóre są niezłe, to jednak czegoś im brakuje w stosunku właśnie do kina sprzed 100 lat. Może właśnie tej naiwności i ckliwości. Miło zobaczyć, że w dobie dźwięku i kasowych produkcji opartych na efektach specjalnych, ktoś umiał nakręcić coś takiego.
Film - rewelacja

ocenił(a) film na 8
korena

Dobry,dobry!

ocenił(a) film na 8
Rafaela_2

Przyjemny film z fajnie opowiedzianą historią. Niektóre sceny bardzo pomysłowe. Fakt, nie widziałem wielu filmów niemych, ale na "Artyście" dobrze się bawiłem i miło spędziłem czas. Gra aktorska świetna, więc niektóre nominacje słuszne. Oscary dla aktorów byłyby świetnym uhonorowaniem ich pracy.

Tuiq

Obawiam się, że właśnie te "niektóre sceny bardzo pomysłowe" to czerpanie garściami z kina niemego - w opisie filmu jest coś o "gagach, które bawią po raz pierwszy od czasów Charliego Chaplina". Możesz skonkretyzować, o jakie sceny ci chodzi?
Btw moja ulubiona w tym filmie to moment gdy George Valentin sadza pieska obok siebie na stole i powtarzają tę samą sekwencję ruchów - roześmiałam się w tym momencie ;)

ocenił(a) film na 8
Invisse

Scena koszmaru George'a w której słychać każdy odgłos, podczas gdy on sam nie może mówić, albo (SPOJLER) gdy Valentin chce popełnić samobójstwo i siada w tym rozwalonym fotelu w zniszczonym, jak jego kariera i psychika, mieszkaniu. Jeszcze bym coś wymienił, ale teraz mi nie wpada nic do głowy.

ocenił(a) film na 6
Rafaela_2

Ja nie oglądam filmów, które mają fabułe z dupy, brak dialogów, skąd ja mam wiedzieć o co im chodzi, muszę poczekać, aż dowiem się co ten francuzik alfonso zrobi dla tej panienki, was do reszty posrało, już wolę sobie obejrzeć jakiegoś harry pottera albo zmierzch, a nie jestem ich miłośnikiem..

MrZiomek123

No nie no, gdybym miała do wyboru Zmierzch a Artystę, to zdecydowanie wybrałabym Artystę ;)

ocenił(a) film na 8
MrZiomek123

Narzekanie na brak dialogów w filmie niemym, to jak kazać ślepemu podać ulubiony kolor.

MrZiomek123

''skąd ja mam wiedzieć o co im chodzi, muszę poczekać,''

Zamiast czekania można użyć trochę rozumu. FIlmy nieme były tak konstruowane, by za pomocą gry aktora, emocji i gestów jakie wyraża - zrozumieć co przekazuje. W Artyście mimo braku słów i małej ilości kartek z napisami nietrudno się domyśleć o co chodzi. Chyba oczy masz by oglądać film?

Rafaela_2

Nie rozumiesz - nie oceniaj! film jest świetny, jak wiele filmów niemych. Tu aktor może się wykazać swoim talentem. Szkoda, wiele filmów to hollywoodzkie gnioty z nadmiarem efektów specjalnych i mnóstwem beznadziejnej fabuły.

ocenił(a) film na 8
Jaune93

"Nie rozumiesz - nie oceniaj!" - wtf? to, ze komus sie ten film nie podobal nie oznacza, ze go nie zrozumial - artysta jest na tyle latwy w odbiorze, ze trudno go nie zrozumiec
"Tu aktor może się wykazać swoim talentem." - a w innych filmach nie moze sie wykazac talentem?
a filmy z nadmiarem efektow specjalnych nastawione sa raczej na widowiskowosc, a nie na zawilosci fabularne, co czyni je odprezajacymi obrazami pozwalajacymi odpoczac umyslowi
mozesz ich nie lubic, ale jesli powiesz mi, ze nigdy nie czerpales przyjemnosci z ogladania prostych filmow (czy to komedii, czy s-f, czy sensacji itd.), to Ci po prostu nie uwierze

ocenił(a) film na 10
rafkulak

a propo filmów, gdzie artysta nie może wykazać się talentem - jest ich baaardzo dużo. Choćby bardzo modny ostatnimi czasy "zmierzch", gdzie większość gra jak kukły...

ocenił(a) film na 8
korena

tutaj wchodzimy na nieco inny grunt
do 'zmierzchu' brani byli ladni, mlodzi ludzie, zeby nastolatki mialy na kogo popatrzec i powiesic sobie na scianie, tzn nie szukano artystow z talentem aktorskim, wiec faktycznie w tym filmie nie moga wykazac sie talentem, bo ich tam nie ma
jednakze
aktorzy zmierzchu, ktorzy chca byc artystami moga postarac sie zagrac dobrze, wiec jakies pole do popisu maja
czesto mowi sie, ze scenariusz jest z dupy i dlatego nawet super gwiazda/talent nie pomoga, a zaraz potem padaja slowa, ze jesli aktor jest dobry to i z gownianego scenariusza wyciagnie tyle, zeby zagrac na przyzwoitym/dobrym poziomie

rafkulak

Między "nie podoba mi się", a "nie podoba mi się, bo nie rozumiem" jest niezauważalna różnica. Moim zdaniem, w tym wypadku autorka posta po prostu filmu nie zrozumiała. Kino nieme lat 20 było właśnie przelukrowane i naiwne, często też przewidywalne, ale to właśnie jest jego urok. Zrobienie filmu w 2012, który oddaje urok i klimat tego okresu było oryginalne i rewelacyjne.
Akor może się wykazać talentem nawet w w/w Zmierzchu, ale jeśli chodzi o czarno-biały, niemy film, bez efektów specjalnych, konwencji 8D, a nawet dźwięku, to film może się bronić jedynie przez grę aktorską.

ocenił(a) film na 8
Jaune93

jesli film nie ma nic wiecej do zaoferowania to tak - gra aktorska jest w takim przypadku jedyna linia obrony

i wracamy do punktu wyjscia, bo jesli 'artysta' ma nasladowac kino lat 20 nie tylko w formie, ale takze w tresci, to bez nostalgicznego, sentymentalnego podejscia lub bez zrozumienia tamtych realiow i przyjecia ich do wiadomosci, 'artysta' faktycznie jest tylko czarno-biala wydmuszka, ktora nie oferuje nic poza dobra gra aktorska i solidna strona wizualna (kostiumy, scenografia, zdjecia), jesli w ogole ktos dostrzeze te elementy w czarno-bialym filmie

"Kino nieme lat 20 było właśnie przelukrowane i naiwne, często też przewidywalne, ale to właśnie jest jego urok. "
to naturalne, ze trendy wchodza do historii - pytanie: czy warto do nich wracac?
Czy za 30, 50, moze 80 lat beda tworzyc filmy, ktore ociekaja patosem, aby zlozyc hold kinematografii przelomu XX i XXI wieku? Czy krytycy/uzytkownicy beda doceniac nostalgiczne podejscie do tematu? Czy moze bedzie to juz na tyle spalony motyw, ze zamiast znow wpadac w bagno, ktore obecnie jest tak mocno krytykowane, lepiej bedzie po prostu siegnac po 'armageddon' i pozwolic sobie na uronienie lezki przy klasycznym filmie...