świetna obsada, pomysł a i wykonanie! Oryginalne postacie - to jest kolejny atut. Rywalizacja hitmanów, przekręt goni przekręt, pomysłów na puentę mnóstwo, a cel jeden....
Czy ten film można nazwac komedią? Ja myśle, że tak. 3 kolo stojących i rozmawiających o tym, co zrobią zaraz, aż tu nagle zajebista fura wyskakuje, włączą kosiarkę i kolo juz nie ma. Pierwsza moja reakcja to szczękawa w dole, ale zaraz potem uśmiech. Albo mały gostek - karateka, czy też trzej NAZI. To jest w ogóle a propos oryginalności każdego z hitmanów.
Poza tym podobało mi sie mianowicie takie rozwiązanie: z takiego filmu "rozywkowego" dzięki odpowiedniemu montażowi i muzyce (też godna polecenia!) zrobic w kilku momentach porządny dramat, o dramatycznych scenach, zupełnie na poważnie. Zaraz potem powrót do rozpieruchy.
Dodaje to filmowości temuż dziełu, przez co jest mniej teledyskowy!
Jeszcze raz:
świetna obsada (God, bless Alicie Keys!!!)
pomysł - wielu hitmanów, jeden cel.
dobre skorzystanie z montażu równoległego
w takich filmach (paradoksalnie), gdzie mnóstwo sie dzieje, z mnóstwem przekrętów, scenariusz nie jest najważniejszy w trakcie, bo i tak nie ma czasu na zastanowienie sie nad nim. Wszystko rozgrywa się na końcu. Tak jak i tutaj. Kolo przycisnął szefa i ten wszystko wyjaśnił grzecznie widzom o co kaman... Mi to wystarcza ;-P
podobał mi się ten film. Nie jest dziełem sztuki, ale uważam, że reżyser Joe Carnaham wpisuje się nim do czołówki nowoczencyh, gangsterko-sensacyjno-komewdiowych filmów z teledyskowych montażem. Tyle...
pzdr.