I nie są one zbyt pozytywne...
37/100 na metacriticu mówi za siebie że ten film ssie :/
http://www.metacritic.com/movie/assassins-creed?ref=hp
A zapowiadał się pierwszy film na podstawie gry który może w końcu przełamać tą złą passę..
NIESTETY TAK SIĘ NIE STAŁO :(
PS. Najwyższa recenzja to 67/100 więc jest to bardzo średni film...
Chyba AC podzieli los Warcrafta albo jeszcze gorzej...
I bardzo dobrze. Los tej produkcji był przesądzony jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć.
Mnie to dziwi tylko jedno. Jakim cudem ktoś może na poważnie twierdzić że zapowiadał się dobry film?? Przecież od pierwszego trailera było widać że szykują wychuchanego gniota w stylu Warcrap... A mogli naprawić filmem to, co Ubi zepsuło w grach - czyli: wywalić Templariuszy, wątki w teraźniejszości i zostawić "hitmana w średniowieczu"...
Ale sednem gier właśnie są te elementy :v Ale Ubi pogubiło się trochę z tym wątkiem w teraźniejszości po śmierci Desmonda... (w Black Flagu jeszcze to było ciekawe ale to co zrobili w Unity i Syndicate? ...)
Według mnie mogli zrobić serial o AC,każdy sezon opowiadałby o kolejnej postaci którą Abstergo schwytało, a sezon miałby po 10 odcinków godzinnych :) To mogłoby być ciekawe (jeszcze jakby trzymało to poziom takiego Westworlda od HBO)
Proszę cię. Sednem tych gier jest skakanie, wspinanie, szwędanie się po planszy i sztyletowanie.
To, na co wskazujesz, jest jedynie sednem FABUŁY tych gier. Czyli elementu drugorzędnego, bo w grach najważniejszy jest gameplay - to nie książka czy film, gdzie bez opowieści nie masz dzieła.
Zaś to, co sprawdza się fabularnie w grze, niekoniecznie sprawdzi się w filmie. Multum przykładów z przeszłości to potwierdza (Mortal Kombat, Alone in the Dark, Resident Evil). Może i owszem sprawdzi się to w fapance dla fanbojów, ale nie jako FILM. Do dziś najlepszym filmem "na podstawie" gier pozostaje wszak Super Mario Bros, gdzie z gry wzięto kilka ledwo elementów i zrobiono coś oryginalnego. Owszem, fani Mariana go nienawidzą, ale filmy chyba nie mają powstawać dla fanów, tylko dla publiki.
Serial na X postaci..? To kolejne męczenie wacka w stylu Ubisoftu... Po co tyle tego? 10-odcinkowa miniseria by moim zdaniem zupełnie wystarczyła. Akurat na zekranizowanie jedynej sensownej części, czyli "jedynki".
Powiem ci tyle że NIKT NIGDY nie pokaże sedna GRY którym jest GAMEPLAY w filmie aktorskim czy animowanym..
Film rządzi się własnymi prawami i jedyne co możesz tam pokazać to DOBRĄ FABUŁĘ, a nie gameplay który w filmie składa się na 5-10 scenek gdzie ktoś skacze z wieży kościelnej czy zabija z ukrycia... (na nikim to by nie zrobiło wrażenia w kinie)
Według ciebie najlepiej to wywalić coś co jest SEDNEM FABUŁY GIER i pokazać kochany przez graczy gameplay który nie ma prawa bytu w filmie?
Sam napisałeś że to nie ma prawa się sprawdzić więc...
Po prostu nie podoba ci się rozwiązania fabularne Ubisoftu i tyle..
Nikt w Ubisofcie po tylu grach z serii nie wypieprzy czegoś co jest SEDNEM FABUŁY!
A jeśli chodzi o ten serial to według mnie ekranizowanie gier które wszyscy znają jest bezsensu...
Bo po co to komu?
Lepiej zrobić co jest na podstawie uniwersum z nowymi postaciami, które pokochamy a nie żerować na znanych postaciach (Altair, Ezio, Edward)
Zrozumiem nawiązywać do nich np. w dialogach ale nie opierać na nich całej fabuły bo ich wątki zakończyły się w grach i nie ma sensu pokazywania tego samego w filmie..
A jeśli chodzi o ten serial to miałby być jak gra, sezon (opowiadający historię pewnej postaci schwytanej przez Abstergo, która ma dla nich znaleźć Fragment Edenu) rozwijający wątki w Animusie jak gra...
A na końcu sezonu gdy ta postać by odegrała swoją rolę w Animusie to by zabili tą postać we współczesności, żeby w kolejnym sezonie (jeśli serial by się w ogóle przyjął) pokazać kolejną osobę (może nie schwytaną przez Abstergo) a gdyby polubioną tą postać to by zrobili na podstawie niej grę lub film.. (czysty biznes dla Ubi)
Oraz Ubi mogłoby w serialu pokazywać jak Templariusze zdobywają kolejne Fragmenty Edenu by ożywić Pierwszą Cywilizację czy coś by potem w grze pokazać ostateczne starcie Templariuszy i Asasynów i zakończyć serię. (ale raczej ten serial by nigdy nie powstał, szczególnie że film źle się przyjął, oraz zakończenie serii jest już tuż tuż, bo przy Black Flagu były plotki że zakończenie nastąpi niedługo, max 2-3 gry jeszcze pewnie)
Jeśli chodzi o najlepszy film na PODSTAWIE GIER to jest nim zdecydowanie Warcraft: Początek a nie jakiś Mario który z grą nie ma nic wspólnego ... Szybciej bym to nazwał luźną adaptacją którą tylko weźmie kilka pomysłów z gry i wsadzi to do filmu, który fabularnie i wizualnie nie ma praktycznie nic wspólnego...
Na przykład taki Prince of persia był przyjemnym filmem, a nie miał nic wspólnego (poza piaskami czasu) z pierwowzorem.
Dla mnie AC miał najlepszy pomysł na film, bo nie miał być to film NA PODSTAWIE GRY a GROWEGO UNIWERSUM, niestety się nie udało w praktyce, a w teorii zapowiadało się tak dobrze :/ A porażka AC i Warcrafta raczej zaorze wszystkie inne plany na filmu na podstawie gier (może Tomb Rider coś jeszcze zmieni)
Kolego... Przeczytaj to zdanie o gameplay'u ponownie. Przecież nie chodziło mi o to, że mają z filmu robić machinimę, ja tylko poprawiłem twoje stwierdzenie że sednem gier AC jest Abstergo, Desmont i tak dalej. Nie są - są sednem fabuły gry, a nie gry i tylko o sprecyzowanie tej kwestii mi chodziło.
Teraz, kiedy już przeczytałeś to ponownie i zorientowałeś się że niepotrzebnie założyłeś że jestem debilem - przejdźmy do kwestii fabuły.
Jak słusznie zauważasz, w filmie fabuła jest ważniejsza od "gameplayu" czyli wszelkich efektów specjalnych, scenografii i tak dalej. I tu wracam do mojej pierwotnej tezy: w filmie AC można było skupić się na tym, co w fabułach gier AC było dobre i olać to, co było bezsensowne.
Jak wszyscy pamiętamy, pierwszy AC w zapowiedziach kupił nas tym, że miał być "mieszanką GTA i Hitmana w czasach średniowiecza". O Abstergo i całym wątku Desmonda mówiono raczej niewiele, chcąc uniknąć zapewne spoilerów. Gdy dostaliśmy w końcu grę, gracze się podzielili: jednym patent z przeplataniem linii czasowej się podoba, innym nie. Osobiście należę do drugiej grupy: uważam te zabiegi za przejaw tego, o czym wspominasz - zamierzonego "budowania uniwersum" pod sequele, spinoffy i inne pierdółki. Nie jestem fanem konceptu sprzedawanego nam dzisiaj jako "uniwersa", uważam że lepiej jest gdy twórcy nieustannie poszukują nowych pomysłów i zamiast szeregu sequeli dostarczają po prostu kolejne dobre gry, niekoniecznie przecież z cyferkami w tytule.
Wiem też że nie jestem w tym sam, i mimo że jest nas mniej niż tych, którzy łykają te tasiemce, to jednak jesteśmy. Jaki to ma związek z tematem? Otóż wszyscy zgadzamy się, że wątki główne, dziejące się w różnych okresach historycznych, to najciekawsze sekcje gier.
Dodajmy do tego niechęć pospolitego widza do przyswajania konceptów ZBYT odjechanych, typu Abstergo, Animusy, Templariusze i co tam jeszcze nawprowadzali do gier (osobiście odpadłem w połowie AC2, ileż można tego samego..?) i otrzymujemy konkluzję, że najtrafniejszym wyborem przy przenoszeniu marki na ekran kinowy będzie skupienie się na przygodach asasynów w dawnych czasach.
To zaś dlatego, że - jak się zgadzamy - fabuła jest w filmie najważniejsza. Specyfika dwóch różnych mediów jakimi są gry i filmy sprawia że to, co przechodzi w grach, niekoniecznie przejdzie w filmie. "Ubi mogłoby w serialu pokazywać jak Templariusze zdobywają kolejne Fragmenty Edenu by ożywić Pierwszą Cywilizację czy coś by potem w grze pokazać ostateczne starcie Templariuszy i Asasynów" - najlepszy przykład. Matkobosko, to takie już głupoty w tych kolejnych AC wprowadzali?!? :D Toż to jest coś na poziomie Marvela czy innego gówna dla gimbusów :D
W filmie to nie przechodzi. Najlepszy dowód - wspomniany przez ciebie Warcrap. Panie, to nie był film. To był dwugodzinny fanserwis. Jeśli nie grało się w gry, to Warcrap usypiał. Za to tak pogardzany przez ciebie Mario był właśnie po prostu... fajnym filmem. Nie musiałeś znać "lore" SMB żeby się dobrze bawić. Ba, wręcz lepiej się sprawdzał w takim przypadku, bo żaden głos z tyłu głowy nie mówił co chwila "a czemu to się inaczej nazywa? a czemu to ma inny kolor? a czemu...?"
Filmy robi się dla widza przecież, nie dla gracza.
Powtarzam więc - dla widza lepiej byłoby żeby olać te całe Animusy i po prostu nakręcić film kostiumowy. Nie o jakiejś wielkiej walce między frakcjami, a o jednym ze zleceń Altaira, Ezia, Śmecia, Janusza czy jak tam by zdecydowali typa nazwać.
Bo takich filmów nie ma obecnie zbyt wiele, a papki w postaci kolejnych durnych uniwersów dostajemy coraz więcej. Bez sensu było to podejście do filmowego AC. Zamiast próbować konkurować z Gwiezdnymi Wojnami to mogli zrobić po prostu dobry film o asasynie. Ale nie - trzeba było napchać głupot, bo fani...
Ja się z każdej takiej porażki trochę cieszę. Może kiedyś wreszcie ktoś kupi jakąś markę i zrobi po prostu dobry film wykorzystujący jej motywy. Tak jak ekranizując książkę czasem zostawia się ledwo ćwierć jej zawartości.
IMO Assassin's Creed to nie materiał na film. A co do względnie udanych egranizacji - Prince of Persia jest całkiem ok.
Standard. Fani po raz kolejny wieścili rewolucję w świecie ekranizacji gier, reszta pukała się po czole. Tu się nic nie zmieni, nawet jeśli za film zabierze się nerd, który ma nabite milion godzin w danej grze. Odkąd ekranizuje się gry żadna z nich nie miała dwóch rzeczy: porządnego producenta, który nie byłby napalony na robienie uniwersum i myślenie 30 filmów w przód oraz scenarzysty, który, uspokoiłby wewnętrzne dziecko i zrobił film DLA WSZYSTKICH, tak, aby widz co chwila nie pytał: A kto to? A po co? A dlaczego tak?
Masz rację, ale jednak (co nauczyły mnie gwiezdne wojny) trzeba mieć nadzieję że jednak coś w tej kwestii się zmieni,
może nie za 3 lata ale może kiedyś ktoś pójdzie po rozum i stworzy film który aż prosi się o rozszerzenie uniwersum gry (może nie serią filmów a pojedynczą historią która będzie miała swój początek i koniec w jednym filmie i który wyjaśni wszystko o co chodzi w uniwersum gry nie dodając niczego niepotrzebnego do opowiedzenia głównej historii)
Z chęcią bym zobaczył Valiants Hearts na ekranie, fabułę już wyłożoną mają na film, tylko potrzeba by jakiegoś dobrego reżysera i aktorów którzy sprawią że historia już opowiedziana (tym razem jako film aktorski a nie "sympatyczna" przygodówka ) wzruszy tak samo jak podczas grania w nią :)
Wizualnie jak najbardziej się zapowiadał :) Bo przenosił wiele rzeczy z gry do filmu ale jak zwykle film na podstawie gier jest zły przez to że ktoś zapomniał pewnie jak się robi filmy... (tak jak przy BvS czy Suicide Squad, wizualnie- kostiumy, charakteryzacje, ujęcia są piękne ale te filmy-leżą i kwiczą jako filmy- tak jak adaptacje gier- mogą się podobać fanom- Ja BvS zarówno kocham za brutalnego gacka ale też nienawidzę za wszystko inne- MARTHA!)
Myślę, że to, co sprawdza się w grach, nie funkcjonuje w kinie. Może w przypadku, gdy stawiamy jedynie na rozrywkę i akcję ma to nawet większy sens, niż wplatanie fabuły. Tylko tutaj była naprawdę świetna obsada i ciekawy reżyser - każdy chciał widzieć w tym coś więcej. Mimo wszystko obejrzę i ocenię. Po BvsS nie widziałem powodu dla kręcenia filmu. Tamta fabuła była po prostu naciągana i nudna, a sceny akcji również rozczarowały. Jedynie wprowadzenie otwarcia do kontynuacji z Wonder Woman było ok. SS wizualnie było może i fajniejsze, ale potencjał był większy.
powiem tak, fabuły z czego słyneła seria gier w tym filmie za bardzo nie ma, ani nawęd jakiś smaczków dla fanów. Tak w skrócie, koleś wchodzi do animusa parę razy, żeby tylko poskakać pozabijać, bez żadnego skupienia się na fabule 15 wiecznej hiszpani i tyle.
Miałem nadzieje że wyjdzie porządna odsłona tej serii ale oczywiście trzeba było pokombinować, zamiast zaczerpnąć z pierwszego assassina z Desmondem w czasów Altaira, film by więcej zyskał.
Filmu jeszcze nie oglądałem ale z tego co słyszę z recenzji i opinii to fabuła jest chujowa.. jeśli takowa tam w ogóle jest..
Czy tak ciężko było zrobić 2,5h film gdzie zmieniliby proporcje (65% Animus, 35% Animus) gdzie podczas godziny poza Animusem wytłumaczyliby zwykłym widzom o co chodzi w uniwersum (coraz bardziej mam wrażenie że ludzie w Ubi sami nawet nie wiedzą) a w Animusie skupiliby się na historii asasyna któremu zabito ojca czy coś, i podczas ostatecznej zemsty na oprawcy odnajduje Rajskie Jabłko, które postanawia potem ukryć przed światem..
A pod koniec filmu Abstergo by po to Rajskie Jabłko wyruszyło i zakończyłby się film cliffhangerem że ktoś wykradł ten Fragment Edenu może to asasyni? a może łowcy skarbów? nie wiemy ale może jakaś przyszła gra by nam to wytłumaczyła... (czysty biznes, filmy by napędzały gry i na odwrót...)
A tak to kolejny film na podstawie gry (w tym przypadku uniwersum gry- to jest bardzo ważne!) który jest jak zawsze słabym filmem...
bo za bardzo kombinują jak by tu film był inny niż gra, oczywiście fajne jest coś nowego, ale trzeba to zrobić dobrze, pamiętając jednak o materiale źródłowym.
Najlepiej to zrobił Prince of Persia, był to zjadliwy film do którego z chęcią wrócę jak leci w TV, tak samo Warcraft ale z Warcraftem jest już taki problem że jest zbyt krótki i wątki lecą od jednego do drugiego bez żadnego postoju :/ Warcraft powinien być rozwinięty na 3godzinny film a nie ściśnięty do ledwo 2 godzin co idzie na jego nie korzyść ... Ale wtedy by musiał być większy budżet a wtedy nie wiadomo czy by się w ogóle zwrócił, bo bez tego ledwo co się zwrócił..
Te dwie porażki pokazały że filmy na podstawie gier potrzebują jeszcze kilka lat i wielu prób aż w końcu przyjdzie taki Nolan i sprawi że nagle wszyscy sobie o filmach na podstawie gier przypomną (jak to było 11 lat temu z gackiem) i zacznie się zalew tychże filmów tak jak było z Superbohaterami :D
Trzeba mieć po prostu nadzieję że ktoś w końcu zrobi dobry film (a najlepiej kilka filmów żeby inne studia rozpatrzyły sprawę adaptacji gier na nowo)