Film oglądało się przyjemnie, parę razy wywołał uśmiech na twarzach. Nasjłabszy motywem był głos Makłowicza. Gadał z takim samym przekąsem jak u siebie w produkcjach kulinarnych, aż skręcało. Może do opisu dań się nadaje, gdy ich zabraknie, to jego głos i dykcja męczą.
Skecze sytuacyjnie ratują film, bo historia z dziupli wzięta, nie knsekwentna, rozmyta i trywialna w najważniejszych momentach, ze słabym zakończeniem. Mimo wszystko dobrze się bawiłem. Lekka komedia.