Siódma i najgorsza w mojej opinii część Asterixa. Film jest bardzo luźną adaptacją świetnego albumu "Wielka przeprawa" i adaptacją bardzo nieudaną. Wersja komiksowa była znakomita. Pojawiali się tam wikingowie, Asterix parodiował Statuę Wolności i było sporo rewelacyjnych gagów. Niestaty wersja animowana jest nieciekawa, scenariusz mało zabawny i zdecydowanie przesłodzony. Wyszła z tego bardzo infantylna bajeczka przeznaczona raczej tylko dla dzieci. Poza kilkoma fajnymi momentami nie przedstawia nic ciekawego. Pozatym animacja jakby gorsza niż w poprzednich częściach. Zupełną pomyłką była też beznadziejna muzyka która nijak nie pasowała do filmu. Tą część cenie znacznie niżej od "Asterixa Gala" (1 części). W przypadku tamtego filmu wybaczam twórcą bo był to pierwszy film a pozatym oparty na nienajlepszym pierwowzorze komiksowym. "Asterix w Ameryce" jest fatalną adaptacją świetnego albumu. Po 5 znakomitych częściach przyszła pora na wpadkę. Oby następna część była lepsza. Mimo wszystko dla fanów Asterixa polecam. 4/10
to była najgorsza część jakiego w życiu oglądałam,wolę komiksy niz ten film....mojemu bratowi to się spodobało mimo że jest odemnie starszy....Mnie bardzo denerwowała ta JAKAŚBYLEJAKA indianeczka(coś obrzydliwego,błeeee)
No cóż, ja gdy pierwszy raz to zobaczyłem spodobało mi się strasznie i moja reakcja była "to najlepszy Asterix do tej pory"... Sęk w tym że wtedy miałem jakieś 9-10 lat i teraz mogę śmiało powiedzieć co z tym filmem nie tak.
Z jednej strony Animacja całkiem ładna i dobrze wykonana... No tak, ale w Asterikse głównie liczy się treść i humor!
Treść niby jest bazowana na Albumie wielka przeprawa ale wzieli z niego tylko jeden wątek i zrobili zupełnie nową historie która ma się średnio do Asteriksowego klimatu. Cezar, któremu towarzyszy jakiś Gruby konsul i pantera (obie postacie nie są z komiksu) wpada na plan by porwać Druida Panoramiksa i wystrzelić go z krawędzi (uwarzanego wtedy za płaski) świata. Cały pomysł jest absurdalnie głupi. Niby pada że Cezar jest przekonany że zabicie Panoramiksa jest nie da bo "druidzi są nieśmiertelni". Jest to niesety mało przekonujące i mogli by wymyślić o wiele ciekawszy sposób dla którego Galowie znaleźli się w Ameryce... A dokładniej zostawić tak jak było w komiksie. Swoją drogą wyprawa do Ameryki zajeła Asteriksowi i Obeliksowi sporo czasu [nie określony był to dokładniej czas ale conajmniej ponad tydzień], tu zajmuje jakieś dwa dni... Wyraźnie przez cały film starają się robić z Obeliksa głównego bohatera podczas gdy sam Asteriks niewiele robi. Ma ze dwa momenty gdzie solowo wkracza do akcji, ale większość czasu nie robi nic poza samą obecnością i standartowymi gadkami.
Trochę głupi jest tekst Panormiksa "Dotarliśmy do Indi więc to Indianie ale coś mi mówi że wolą jak się będziemy do nich zwracać Rodowici Amerykanie" [Jakiś przypływ politycznej poprawności?].
Romans Obeliksa jest robiony na siłe smutny... Niby ładnie się to prezentuje ale jednak smutne sceny to coś na co w świecie Asteriksa nie ma miejsca...
Co do humoru to jest pare momentów godnych uwagi [np. nawiązanie do HotDogów, czy rozmowa brytyjskich galerników]ale nie ma tego za wiele. Całość nie jest tak wypasiona jak w komiksie [gag, na jakiś czas]i są same dowcipy które rozbawią tych młodszych. Część żartów przeniesionych z komiksu nie sprawdza się na ekranie a część jest zbyt głupia jak na Asteriksa [Katapulty z lwami jako nowa broń Rzymian? Litości] Mamy ze dwa żarty historyczne ale nie za wiele i nic specjalnego.
Słowem - film można zobaczyć bo ogląda się go przyjemnie ale fani Asteriksa będą zawiedzeni brakiem humoru orginału a nowe pomysły i elementy fabularne tylko pogorszyły sprawę...