Piękna sprawa. Film niesamowicie wciąga od pierwszej minuty i nie pozwala się nudzić aż do samego końca. Ba, właściwie to zaraz po napisach końcowych ma się ochotę na powtórkę seansu. To zdecydowanie najlepszy film z rodzaju animal attack, jaki obejrzałem, choć momentami przypominał bardziej film katastroficzny.
Nie chcę się rozwodzić nad każdym aspektem tego filmu, bo właściwie pozbawiony jest wad. Już początek wieszczący, że historia przedstawiona w filmie mogłaby przydarzyć się każdemu z nas i to nawet jutro, odpowiednio nastraja do dalszego oglądania. To, że film jest wyjątkowo realistyczny widzimy niemal na każdym kroku. Bohaterzy faktycznie znajdują się w typowych, codziennych sytuacjach kiedy mrówki przystępują do swoich morderczych ataków. By wymienić choćby akcję w stodole, kiedy to jeden z bohaterów przypadkowo odpala ciągnik, który po wyjechaniu blokuje wejście do tejże stodoły - bohaterzy muszą wówczas stanąć oko w oko z przerażającym wrogiem w odizolowanej stodole, z której nie da się wyjść. Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że staruszkowi, który próbuje ewakuować się na wyższą kondygnację tej budowli po drabince, zwyczajnie nie sprzyja szczęście - ostatni szczebel drabiny łamie się i staruszek spada z tej niebywałej wysokości wprost na plecy, po czym dostaje paraliżu przez co staje się łatwym kąskiem dla morderczych mrówek, które prowadzą tu dość nierówną walkę z człowiekiem.
Inną godną uwagi sceną jest ta kiedy niesamowicie zgrany duet wyposażony w miotacze ognia zostaje (po części na własne życzenie - ale takie jest właśnie życie, realizm wkracza tu na jeszcze wyższy poziom) OTOCZONY przez mrówki. Bohaterzy nie decydują się rzecz jasna na jakże ryzykowną operację rozdeptania wściekłych mrówek, toteż po bohaterskim odciągnięciu ogniem tych jadowitych stworzeń, udają się w niesamowicie męczącą ucieczkę przed tymi jakże szybkimi mordercami.
Honorable mentions: pilot helikoptera zaatakowany przez mrówki, który zamiast opuścić zainfekowany obiekt udaje się w lot z tymi przemiłymi antagonistami, po czym rozbija się o skały gór również zasługuje na uwagę. Ta scena śmiało może walczyć ze sceną paraliżu bohaterki, która na wrotach szopki widzi mrówki i zdjęta strachem, podobnie zresztą jak widz, desperacko broni się i wraz z jej dzielnym towarzyszem przygód ucieka bohatersko na motocyklu.
Podsumowując, jest to jeden z tych filmów, o których można pisać i mówić godzinami, ale po co? Każdy wie, że jest to niekwestionowane arcydzieło gatunku i myślę, że właśnie tak mogę ten wpis zakończyć.
Moja ocena: 1/10.
Hm, zawsze się zastanawiam, której formy użyć, kiedy piszę to słowo. W każdym razie obie są poprawne ;)