Rzecz cała podana jest widzowi w sposób wielce atrakcyjny wizualnie oraz wciągający. Zresztą, mamy tu trick znany choćby z ‘Love Actually’: kilka oddzielnych historii (jeśli nawet któraś z nich nie zainteresuje widza, to za chwilę twórcy przeskoczą do historii innej). Poza tym, aż nadto widoczne są cytaty z innych filmów: naturalnie z „Martixa”, także z „Ataku klonów” albo z „Ucieczki Logana”.
Jeśli jednak ktoś spróbuje na serio potraktować kryjącą się pono w filmie filozoficzną tezę o tajemniczych więzach łączących różnych ludzi w różnych epokach (coś pokrewnego teorii reinkarnacji?) – to chyba nic z tego.
Aktorzy grają po kilka różnych postaci. Po co? A może zwyczajnie bawią się w charakteryzację i w przebieranki. Konstrukcja jest ramowa: Tom Hanks snuje całą opowieść, przy ognisku, dzieciom. I może o to chodzi: o samą radość snucia zajmujących historii.