Ten film jest rewelacyjny bez dwoch zdan . Mozecie sie ze mna nie zgadzac ale w moim odczuciu to wielki hit roku 2012 . Nie kazdy z was moze doszukac sie tego co ja ujzalam i poczulam w tym filmie . Otoz Niesamowita glebie . Owszem irytowaly mnie moze te ciagle przeplatajace sie watki ale to bylo kluczem do wszystkiego ze nasze zycie jest nierozerwalnie zloczone z zyciem innych i przenikamy sie nawzajem , Film na pewno moze byc ostrzezeniem dla nas , dla naszej nieuniknionej przyszlosci do drogi ku zagladzie ludzkiego rodzaju mowie tu o elekrtronice jadrowej , bo niestety latwo jest nam laikom wmowic ze cos jest dla naszego dobra by moc w latwy sposob nami manipulowac. Swietne przeslanie Ci,ktorzy chca nas wybawic i ukazac prawde , ktora czasem przerosta zostaje usuniety . Tak samo jak uczestnicy opozycji w filmie .W filmie jest zestawienie powaznych scen ukazujacych prawde o zyciu , a takze scen komicznych , ktore daja wspaniale odczucia widzowi . Jednym slowem milosc jest skarbem nas wszystkich a kto raz posiadzie ja doglebnie zjednoczy sie ona z nim po kres wszystkiego a kres ten nie ma konca , zawsze jest czas na nowe zycie nie istotne ile mamy lat , najwazniejsze jest to jaka sciezke wybierzemy . Serdecznie polecam . Wart zobaczenia , jesli znudzi to trudno ..a jesli wywola lawine uczuc jak w moim przypadku to znaczy ze ktos tez uwierzyl .
Film mi się podobał w porównaniu z tym co obecnie pojawia się w kinach, ale niestety mierzył za wysoko. Nie ma w nim "głębi" w moim odczuciu - nie zostało powiedziane nic czego już nie wiadomo. Cytując "Ci,ktorzy chca nas wybawic i ukazac prawde , ktora czasem przerosta zostaje usuniety" - ludzie od zawsze są potępiani, bądź giną w imię wyższych idei/"prawdy"/wolności- Martin Luter King, Giordano Bruno, czy choćby Kopernik, o Jezusie nie wspominając. To wszystko wiadomo od dawna i nie jest to odkrycie na skalę światową. Niektóre dialogi aż ociekały tandetą i niestety bełkotem filozoficznym (to chyba słabość braci Wachowskich patrząc na to co zrobili produkując II i III część Matrixa) . Cytując (raczej parafrazując) "cóż przyniesie Twoja postawa? Jest jedynie kroplą w oceanie. - a czymże jest ocean jeśli nie zbiorem kropli?". (Jedna z końcowych scen Atlasu Chmur) no błagam. Rozmowy na temat prawdy i "prawdziwej prawdy" były gwoździem do trumny. Naprawdę dużym, stalowym gwoździem. Są oczywiście plusy, ale jeśli miało to być kino ambitne, bo chyba do tego dążyli twórcy - to niestety nie udało się
kajoko - Mocne i trafne zdania ("cóż przyniesie Twoja postawa? Jest jedynie kroplą w oceanie. - a czymże jest ocean jeśli nie zbiorem kropli?") ci się nie podobają? A co w nich widzisz niestosownego? To nie jest bełkot filozoficzny - to jest przesłanie. Czy twoim zdaniem powinno być sformułowane bardziej zawile? A może po prostu nie zrozumiałaś o co chodzi?
O tych kropelkach to nie tyle przesłanie czy bełkot co trafna riposta. Trochę ich w filmie jest. Choć nie należy zapominać, że pochodzą wprost z książki Mitchella.
dokladnie .! wlasnie w tej wypowiedzi moze i blahosc ale zarazem ogromna glebia postac calego charakteru tego czlowieka co wypowiedzial te slowa byla specyficzna i wypowiadajac te slowa mial taka specyficzna intonacje podobalo mi sie .!!
ależ banalność jest uniwersalna - musisz o tym wiedzieć. Zerknąłem w profil - od 2006 tu jesteś. Więc nie tak młoda.
To wychodzi na to, że uniwersalność jest zła. Tak wynika z postu kajoko w odniesieniu do Twojego. Co Ty masz z tym wiekiem? Prawda jest taka, że każdy kto pisze zdania w stylu "musisz dorosnąć" pokazuje tylko jak niedojrzały jest intelektualnie. Dla mnie w dyskusji dojrzałość się liczy, a nie licznik w dowodzie, bo on tylko mówi coś o naszej emeryturze i niczym więcej.
Jos...przecież z zamiłowania do kiczu czy uniwersalnej banalności można nigdy nie wyrosnąć.
Nie zdażyło ci sie mijac na ulicy zaawansowanej 30-latki w różach ze złotą torebunią i do tego złote adki?)
kajoko ma rację - te zdania tchną banałem, są po prostu zużyte. Być może dużo zależy od Twoich lektur - jeśli czytasz niewiele, banał może Cię zachwycić.
Te słowa tchną banałem tak samo, jak słowa, że trzeba szanować innych. Niby banał, niby każdy to wie, a jednak efektu nie ma. Przypominania prawd uniwersalnych nigdy za wiele.
Dwa razy do roku na święta wiekszość z nas życzy innym ludziom wesołych świąt, zdrowia i szczęścia. Czy to nie banał? Więc dlaczego banałem ma być stwierdzenie, że przeciwko globalnej tyranii potrzebna jest ogólnoświatowa jedność i rewolucja? Aż tak dobrze wszyscy o tym wiedzą? Nie sądzę.
Literatura, sztuka polega na tym, by nie była banalna. banał, truizm - w tym jest zawarta oczywiście prawda, ale prawda zdarta i zużyta. Od sztuki wymagam nieco większej subtelności, czegoś, co mnie zafrapuje. Ogólnośiwatowa jedność i rewolucja - to już nie banał, to oszustwo. To już przynajmniej dwukrotnie próbowano zrobić - rewolucja francuska i sowiecka. Nie jestem jakimś krwiożerczym prawicowcem, ale powiem tak - każda rewolucja kończy się zaprzeczeniem idei, dla których jest wzniecana i pogarsza sytuację wyjściową - taki dziwny paradoks. Zacytuję jeszcze Alberta Camus - ateistę i zarazem bardzo przyzwoitego człowieka (w odróżnieniu od jego przyjaciela, a potem wroga Sartre'a): "każda ideologia zaczyna w końcu broczyć krwią. Krwią innych". To oczywiście przytyk do wilkich teoretyków i ideologów, zbawców ludzkości (jak Marks np.)
Ciekawe spostrzeżenie, ale nie o to mi chodziło. Nie miałem na myśli nagłych zrywów społecznych czy sezonowych prądów ideologicznych. Raczej ogólnoświatowy bunt intelektualny, otrząśnięcie się z tego, co władza podsuwa nam jako prawdę. Chodzi mi o rewolucję na miarę XXI wieku – o rewolucję wirtualną, gdzie ludzie będą bojownikami w sieci i w sieci będą obalać systemy. Bo do tego to wszystko zmierza.
Różnego rodzaju powstania w Syrii, Libii, Okupuj Wall Street, itp. wszystko to jest nam pokazywane jako jedyna opcja rewolucji. Ale to nie do końca prawda. To są stare modele rewolucji. Dzisiejsza rewolucja musi zacząć się w naszych umysłach.
I właśnie do tego służy sztuka, kinematografia, muzyka, literatura. Właśnie do tego mamy usta – aby mówić do innych. I po to mamy uszy – aby słuchać innych. I po to potrafimy myśleć – aby rozumieć innych i starać się odnosić nowe idee do swojego światopoglądu, weryfikować, zmieniać, udoskonalać.
Jesteśmy z innych pokoleń. Ja jestem z tego między hippisami i okupantami Wall-street. My mieliśmy inne problemy niż wy. Naszym problemem była komuna - tłamszenie wolności słowa, zgrzebność tej socrealistycznej utopii, która doprowadziła Polskę do zapaści ekonomicznej - buty na kartki, brak papieru toaletowego itd. Waszym problemem jest kryzys, brak miejsc pracy dla młodych ludzi. Rozumiem bunt, rozumiem jego podłoże emocjonalne. Natomiast sceptycznie patrzę na skutki. jak widzę alterglobalistów, którzy uważają za swych idoli che czy mao to nie wiem - śmać się czy płakać. Z drugiej strony prawica bierze za swego patrona dyktatora i defraudanta Pinocheta...
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Też nie wiem, czy na widok lalusia z Che na koszulce podejść i tłumaczyć, czy może wywalić w papę za ignorancję.
Z tego, co piszesz wnioskuję, że masz coś koło 45-50 lat :) jeśli się mylę, to sorry. Ale sam widzisz, że problem jest ten sam: ZMIENIĆ WŁADZĘ!!! Nie wiem na jaką, ale wiem, że ta, która jest nie nadaje się do sprawowania rządów, choć dzierży władzę niepodzielnie.
Te różne unie, traktaty, umowy, itp. Przecież to nie jest dla nas. To jest dla nich i szmuglują nam te wszystkie trutki rzekomo, aby nam było lepiej. Śmiech! Ludzie muszą zacząć to w końcu to zauważać i przestać kierować się tym, o czym mówił Cypher w "Matrixie", że ignorancja jest błogosławieństwem. Nie jest! Ona jest samobójstwem.
O to mi chodzi. Nie o bunty i krew na ulicach, ale o zainteresowanie młodych ludzi. Aby poznawali historię, aby wiedzieli co się działo, gdy Ty buntowałeś się przeciw władzy. O to mi chodzi.
Ależ ja nie jestem żadnym wielkim buntownikiem, byłem za młody (a imię moje czterdzieści i cztery). Na mojej maszynie do pisania - NRDowskiej - pisano ulotki. Maszyna została zarekwirowana przez milicję - to cały mój epizod opozycyjny. Zmienić władzę - to oznacza, że Ty będziesz rządził i Twój kumpel. Rozumiesz? Rewolucja sowiecka zmieniła tyle - ci, co dostawali po dupie, dostali stery i zaczęli niszczyć po wielokroć bardziej, bo byli głodni - władzy, doświadczenia. Nie zmieniła się jakość - zmieniły się wektory. Jak tu spierałem się z wielkimi ateistami (nie dlatego, żebym był wielkim katolikiem czy muzułmaninem) dostrzegłem ich krwiożerczość. Nienawidzą fundamentalistów tak bardzo, że sami stali się fundamentalistami - ateizmu.
Pokolenie hippisów zrobiło prawdziwą rewolucję (obyczajową), zmieniło nieco świat, ale - po jakimś czasie - stało sie częścią systemu. Bill Clinton był hippisem. No ale się nie zaciągał...
Dlatego właśnie nie jestem za zbrojnym wychodzeniem na ulicę i za przejmowaniem sterów przez tych, co obalą system. Wystarczającym obaleniem będzie, gdy ludzie się ockną i gdy na You Tubie najwięcej odwiedzin będzie na filmach o teorii względności, a nie na GangnamStyle. Kiedy społecznym hasłem wywołującym porozumiewawcze oko będzie "Obudzić się, myśleć!", a nie "Ale urwał !!!". Wtedy dojdzie do globalnej rewolucji. I pomocne tu będą globalne media – internet konkretnie. Dlatego nie można dopuścić do cenzury.
Wiesz, moje imię to dwadzieścia i dziewięć, ale od ładnych paru lat nie podoba mi się to, co widzę. Tak po prostu, idealistycznie, po staremu, chciałoby się coś zmienić. Chociażby dla dzieci (których jeszcze nie mam), dla wnuków i z wdzięczności po tych, co walczyli o wolność. Ważne jest tylko, aby edukować ludzi. To paradoks, że w świecie, gdzie wszelka wiedza jest ogólnie dostępna tak mało osób z tego korzysta.
Ale sztuka sama w sobie jest właśnie banalna. Opiera się na tych samych wartościach i ideach - prawdzie, pięknie, wolności, jedności i co tam jeszcze wymyślicie.
Pula idei może być ograniczona - ich zestaw - musi zadziwiać. Sztuka powstaje w jakimś sensie ze sprzeciwu wobec banału życia. Piękne zdania, wyszukana fraza musi być odległa od banału. W Atlasie banał aż trzeszczy
Wcale nie musi. Prostota jest wielką siłą każdej sztuki, bo ukazuje sedno bez dodatkowych ozdobników, które czasem mogą zakłócić oddziaływanie idei.
Czy prawdy ogólne, uniwersalne nie są stworzone po to, żeby ciągle na nowo je przerabiać? Inaczej by zniknęły nam sprzed oczu zanim byśmy się spostrzegli. Poza tym każdy ma inne spojrzenie na realizację tych prawd i każdy przedstawia ją inaczej. Tutaj dawka poczwórna: Mitchella, Wachowskich i Tykwera.
Zgadzam się z Tobą butterflylightness - bardzo trafne spostrzeżenia moim zdaniem. Dorzucę coś od siebie. Film jest arcydziełem. Świadczy o tym zarówno scenariusz, dobór aktorów i ich gra, jak i zdjęcia oraz - co najważniejsze - przesłanie. Poniżej tylko część czynników, elementów które decydują o genialności tego dzieła:1. Charakteryzacja - jedna osoba grała kilka postaci; 2. Wielowątkowość nie była w przypadku tego filmu jedynie sztuką dla sztuki - ona była celem. Jakim celem? Wachowscy pokazali, że ludzie mimo zmiany epok są w istocie tacy sami. Nieustannie wpływ mają na nas (i kiedyś i teraz): strach, wiara i miłość. Od tego co zwycięży zależy przyszłość nasza i innych; 3. Film pokazuje jak ważna jest współpraca między ludźmi, jak ważna jest miłość. Ty ratujesz kogoś - on wiele lat (kilka minut) później ratuje ciebie; 4. Film pokazuje, że świat popychają do przodu (ratują, zmieniają) jednostki; 5. Mógłbym tak bez końca... Zauważ jednak, że poza przesłaniem film stanowi znakomite widowisko i daje do myślenia. Owszem, nie jest to film typowy, dlatego może być trudny w odbiorze.
Film świetny. Fabuła, strona techniczna, wizualna, aktorzy. Twórcom należy się pochwła.
tak tak .. tez moglabym wymieniac heh ... powiem jedno on nie jest zwyklym filmem i tyle . i nic w nim nie jest przypadkowe nasze zycie tez nie jest. Bowiem kazdy z nas ma do zrobienia cos w zyciu mniej czy bardziej znaczacego a nasze czyny maja wplyw na inne osoby a czyny tamtych osob maja wplyw na czyny innych i tak kolo sie zamyka . Rozgladnijmy sie wokol co sie teraz dzieje z ludzmi mnie to przeraza sa hermetycznie zamknieci na uczucia i ludzi wokol liczy sie tylko elekrtonika ( co nie jest zle sama ja cenie =) ale czasem przesadnie zaglebiamy sie w ten swiat . Pamietajcie ludzie , i nie pozwolcie soba przesuwac jak pionkami w grze . Bo to jak manipuluje nami komercja nie miesci sie w glowie . co zrobili ze swiat Bozego Narodzenia ? zwykly biznes .!! .-.-
To ja Cię teraz zgaszę - film miał premierę w roku ubiegłym, zatem jest hitem roku 2012, jak napisała butterflylightness:)
Żeby zrozumieć ten fil,m trzeba mieć IQ powyżej 100. wtedy ocenia się go na 10. Wraz ze spadkiem oceny arcydzieła jakim jest "Atlas Chmur" IQ maleje o 10.
Litości... bez tego typu tekstów... "Kto ma czarne spodnie na sobie ten rządzi!" - jak byłem w zerówce to cały czas rzucałem takie teksty.
Film rewelacyjny. Naprawdę wielka szkoda ze film miał tak kiepską
reklamę i marketing bo słabo zarobił i ludzi nie zachęcił do kin.
Takich filmów się w zasadzie już dzisiaj nie robi a szkoda bo dzisiaj się już liczy tylko szybka
akcja i mało wymagająca fabula która starcza na 1 godzinę i 30 min filmu.
Ten film to jak dla mnie prawdziwy rodzynek dla wymagających i oczekujących świetnie
napisany i wyreżyserowany film S-fiction.
Zacznę od plusów.
-Aktorzy są prześwietni i strasznie wiarygodni a najlepszy to jest Jim Broadbend po prostu
przeszedł samego siebie.
-Świetna muzyka i bardzo klimatyczna
-Świetny klimat.Każda opowieść mi się podobała.Najbardziej lubiłam S-fiction w przyszłości
-Film sam w sobie jest dość wolny ale co ciekawe wcale tego się nie odczuwa bo każda
opowieść zapiera dech w piersiach.Są tez sceny akcji które tez wgniatają w fotel jednak to nie
one są tutaj najważniejsze
Możecie mnie wyśmiać ale porównywałabym ten film pod względem pomysłu,wykonania i klimatu z
Matrixem, Łowcą Androidów, AI Sztuczna inteligencja no i do Incepcji.
Ogólnie w tym filmie jest dużo wszystkiego ale jest to świetnie wyreżyserowane i prześwietnie
się to ogląda. Jeśli ktoś ma jakieś pytania walić w ciemno.
Przyznam się ze nie wszystko zrozumiałam w filmie ale to i lepiej bo chociaż można o tym
pogadać.