PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580801}

Atlas chmur

Cloud Atlas
2012
7,1 184 tys. ocen
7,1 10 1 183739
5,9 52 krytyków
Atlas chmur
powrót do forum filmu Atlas chmur

Skończyłem książkę i jeszcze tego samego dnia poszedłem napalony do kina. Trailer bowiem nie pokazywał większych odstępstw od fabuły książkowej. Powiem tak, pokochałem książkowey Atlas Chmur od pierwszych stronic, delektowałem się nim do ostatniej i uważam pana Mitchela za jednego z najwybitniejszych pisarzy nie tylko obecnie ale w ogóle. Natomiast Wachowskym nie jestem w stanie wybaczyć profanacji tego obrazu.

Film jako film jest niezły, śliczne scenerie, świetna obsada, bezkonkurencyjny soundtrack i mistrzowski montaż. Tutaj dałbym 8/10. Niestety film jest adaptacją książki, do tego momentami cholernie luźną adaptacją. Na 6 opowiedzianych nam historii tylko 2 z nich są w miarę odwzorowane tak jak te ukazane przez pana Mitchela. Historia Adama Ewinga I Timothy'ego Cavendisha. Dwie zostały niepotrzebnie udziwnione, mam na myśli historię Roberta Frobishera i Luisy Rei, natomiast 2 ostatnie zostały skopane w iście mistrzowskim stylu i tutaj mam na myśli historię Sonmi i Zachariasza.

Po kolei omówię 4 ostatnie wymienione przeze mnie historie. Wiem, że jest to adaptacja, rządzi się innymi prawami niż słowo pisane, ogranicza ją czas etc, w każdym razie adaptacja tej książki nie powinna być luźną adaptacją i za chwilkę to udowodnię.

Historia Roberta Frobishera jest niepotrzebnie udziwniona, postrzelenie Ayrs'a czy motyw z oddaniem kamizelki od Sixmitha z powodów bankructwa, które po części popchnęło go też do samobójstwa to nonsens! Po co tę historię aż tak bardzo zmieniono? Rozumiem że zabrakło czasu dla postaci Ewy, ale jasnym w książce jest że nieporozumienie do którego doszło między nią a Robertem było gwoździem do jego trumny a jednocześnie głównym silnikiem napędowym przy pisaniu Atlasu chmur na sekstet. W filmie mamy przegrane człowieka, który strzela sobie w łeb bo mu w życiu nic nie wyszło ...

Luisa Rei... w książce jasno i wyraźnie jest powiedziane dlaczego raport Sixmitha stanowi aż taki problem dla Corpos. Nikt nie chciał doprowadzić do żadnej tragedi czy wybuchu reaktora umyślnie! Co z bzdety Wachowscy opowiadają, ta historia wręcz pokazywała jak bardzo w złym świetle przedstawia tzw energię atomu autor. Chodziło o wady w konstrukcji które Sixmith wykrył i które mogły doprowadzić do tragedi jeśliby uruchomiono elktrownię. Jednocześnie raport mógł zamknąć drogę korporacji w dalszej budowie takich elektrowni i doprowadzić ją na skraj ruiny. Tutaj mamy jakieś wydumane bajki o tym jak źli ludzie chcą w nie logiczny sposób zarobić na śmierci setek niewinnych przez "celowe" przegrzanie reaktorów... serio?

Zachariasz ... echh historia Zachariasza, tak straszliwie skopana, dająca sztuczną nadzieję w filmie, posiadająca happy end i w ogóle cukierkowa. Wad jest tak wiele że nie jestem w stanie skupić się jakoś na konkretnych wadach
1. Związek Zachariasza z Meronym (!)(?) - w książce nie miało miejsca
2. Zachariasz obarczał siebie winą za śmierć ojca (nie bratanka i jego syna) nie dlatego że się ukrył, tylko dlatego że uciekając przed Kona doprowadził ich do obozowiska
3.Nikt z rodziny Zachariasza nie przetrwał najazdu Kona na sam koniec, nie wiadomo co się z nimi stało czy trafili do niewoli czy zginęli
4.Zachariasz nie zemścił na wodzu Kona!!! Zabił jakiegoś młodocianego gówniarza który spał u nich w domu
5.Profeci nie umierali ze względu na skażenie po wojnie nuklearnej!!! zabijała ich zaraz na którą nie potrafili znaleźćlekarstwa
6.Meronym nie szukała drogi ku gwiazdom, profeci nie zamierzali opuścić ziemi, chcieli skolonizować Hawaje
7.Statek Profetów przepadła i nigdy nie odebrał Meronym tym bardziej Zachariasza, opuścili razem Siedem Dolin i odpłynęli na inną wyspę gdzie Zachariasz dożył starych dni i zmarł, podsumowując nie było żadnego pi.......nego lotu w kosmos !!! I zasiedlenia obcej planety jak to Wachowscy nam pokazali

A na sam koniec wisienka na torcie głupoty która ten film zaserwował. Czyli zniszczenie historii Sonmi.
1.Miłość Sonmi i agenta Uni Hae - w książce nie miała miejsca
2.Sonmi odbyła sztuczną podróż po korei która miała jej pokazać nie tylko zły los fabrykantów ale też i ludzi
3.Sonmi mogła wchłaniać tylko mydło, nie miała normalnego układu trawiennego i nie mogła jeść naszych potraw, dlatego smutnym było to czego doświadczyła na Arce, że aby żyć musi wchłaniać swych pobratymców.
4.Zniszczono całe zakończenie tej histori!!! Na sam koniec Unia okazała się nie prawdziwa! Wszystko było jedną wielką konspiracją jednomyślności, Jedność to wszystko sprofanowała aby zakorzenić w ludziach jeszcze większe poczucie iż fabrykanci to tylko mięso które może być niebezpieczne. W filmie za to mamy pełne patosu poświęcenie się Unii, nieszczęśliwą miłość Sonmi i Hae... ech co tu dużo gadać. A i nie wiem czy zbyt szokującym było też to że mięso które podawano w potrawach w Papa Songu pochodziło również z fabrykant iż twórcy film postanowili ten aspekt usunąć, nie mniej, nie tylko fabrykanci jedli samych siebie, ale ludzie podawali też innym ludziom.

Ogólnie... książka Mitchela to dzieła wielowarstwowe, można je rozumieć na wiele sposobów, nie dostajemy w nim jasnych odpowiedzi, nie ma obietnic szczęścia czy happy endu dla wszystkich, nie wiadomo też czy reinkarnacja głownych bohaterów ma w końcu miejsce, czy koniec końców po prostu mamy przedstawione losy ludzi niczym ze sobą niezwiązanych w których czyny mają wpływ na losy innych w przyszłości.

Wachowscy mówią widzowi jasno i wyraźnie, robimy bajkę o reinkarnacji i miłości z happy endem. Dlatego tak tego filmu nie trawię. Wolę wrócić za rok do książki.

eiichi

Są takie klasyfikacje chmur, i do dokładne, każdy typ ma kilkadziesiąt podtypów. Oczywiście to nie wyczerpuje możliwości, ale klasyfikacja zbyt dokładna kończy się jak w jednym z opowiadań bodajże Lema, gdzie próby klasyfikacji znajomych kończą się na tym, że każdy ma swoją przegródkę ;)

Cóż, człowiek uczy się przez całe życie ;)

A co do tego, że to nie będzie ta sama chmura, to Ty tez nie jesteś tą samą osobą którą byłeś w wieku 7 lat... Zmiany są płynne.

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Głupio mi ...

Jeszcze nigdy na tym forum nie rozmawiałem z nikim tak inteligentnym, błyskotliwym i bystrym jak ty. Pierwszy raz zrobiło mi się głupio na tym forum za coś co napisałem wcześniej i obecnie palę się ze wstydu. Masz rację nie jestem tą samą osobą co w wieku 7 lat.

Właśnie dziś kolega zwrócił mi książkę, wychodzi na to że muszę przeczytać ją jeszcze raz i zastanowić się nad "Atlasem chmur".

Dziękuję ci za to :)

eiichi

Dziękuję =^.^=

Wybory, wybory, wybory - to jest właśnie w życiu ciekawe - kim będziemy na ich skutek za następne czy za rok, czy za dwa, czy za siedem :)

Alegoria nieba i chmur jest bardzo ciekawa, bo to będzie jednocześnie i zupełnie inna chmura, i ta sama :)

eiichi

Aliena chyba nigdy nie oglądałam po kolei. Może dlatego, że z jednej strony nie przepadam za horrrystycznymi klimatami, a z drugiej, cytując Pratchettowego Johnnego - ciekawe, czy inne cywilizacje kręcą sobie filmy z człowiekiem w roli głównej, który wpada na ich pokład, zieje dwutlenkiem węgla, charczy, pluje i kicha na podłogę, która się przez to rozpuszcza i przechodzi przez ściany. A, i wkłada niemowlęta do zwłok :D

BTW, seria "Obcy" to w kategoriach kina obcych filmy porno ;)

Lokepine

Oczywiście to dobre filmy :)

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Hahah... nie wierzę, również kocham Pratchetta, choć niektóre z jego książek zwłaszcza tych ze świata Dysku przypadło mi bardziej lub mniej do gustu. Najbardziej lubię historie z Rincenwindem w roli głównej, a już zwłaszcza te w duecie z Dwukwiatem :)

Co do Alienów, nie nazwał bym drugiej części horrorowatą, a przynajmniej nie tak bardzo jak pierwszą która samym klimatem i ujęciami ciemnych korytarzy Nostromo przyprawiała o gęsią skórkę i powiew zimna na karku :)

eiichi

Aj, widzę, że źle wstawiłam komentarz :)

A kto nie kocha Pratchetta? ;) Lubię całość, ale najbardziej podcykl do Czarownic z Aquilą w roli głównej i Straż, chociaż to też generalizacja, bo jednocześnie uważam, że "Pomniejsze Bóstwa" i "Wiedźmikołaj" powinny mieć oddzielną kategorię 11 z 10 :)

Alieny oglądałam kawał czasu temu, więc pewnie masz rację - i akurat ta część która chyba Tobie się najmniej podoba, czyli Przebudzenie zrobiła na mnie duże wrażenie, mimo kretyńskiej końcówki. Temat powielonych ciał, jeszcze większego wy-alienowania czasowego cierpienia głównej bohaterki był imo bardzo mocny.

No i gigerowski Alien śliczny jak zwykle :)

Coś na na weekend :)
http://www.youtube.com/results?search_query=Alien+deleted+scene&oq=Alien+deleted +scene&gs_l=youtube-reduced.3..0l2.53197.56808.0.57113.19.10.0.9.9.0.171.988.5j5 .10.0...0.0...1ac.1.SC4b9c6rIjg

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Mnie niestety porażała aż nazbyt ogromna głupota, gdzie ewidentnie zastosowano praktykę holyłudzką iż potrzeby historii i akcji są ważniejsze od sensownej i fabuły i racjonalnych zachować bohaterów :) No ale cóż mówi to człowiek, który najbardziej wielbi część 3 która ma tyle samo zwolenników co i część 4 :)

Co do Pratchetta nielubię książek z Vimesem... nie lubię tego bohatera, nie to że też jakoś nie trawię, po prostu nie ciekawią mnie jego losy ani nic...

Wiedźmikołaj ... ooo tak, jako że kocham Śmierć ( a kto nie :P ? ) to jedna zm oich ulubionych książek, choć chyba najbardziej spodobał mi się Kosiarz ( Bill Brama :P pan Paweł to świetny tłumacz, którego notabene miałem zaszczyt poznać osobiście ... nerd ze mnie ), oraz kurcze nie pamiętam tytułu, ale była to wariacja na temat upioru z opery i dalszych poszukiwań trzeciej z czarownic przez Babcię :)

eiichi

Hehe, co do nerdowania, to chodzę na Pchające Dłonie z redaktorką całej serii :P

Na resztę odpiszę później, teraz czas mnie goni :)

eiichi

Bohaterowie niekoniecznie muszą się zachowywać racjonalnie, jeśli jakiekolwiek dzieło ma odzwierciedlać rzeczywistość ;) Adam Ewing jest naiwny - został ostrzeżony - kto zaprzyjaźnia się z kimś, kto planuje tak podłą zemstę, jak Henry Goose? To jedna z pierwszych scen książki/filmu. Gdyby Adam zachował się racjonalnie i trzymał się daleko od doktorka, to nie byłoby całej historii ;)

Nie lubiłam Vimesa na początku, ale charakter poprawia mu się z książki, odkąd ma Sybil, małego Sama i Wilkinsa. Wilkins jest boski :) Poza tym raczej nie Vimes mnie interesuje, ale środowisko strażników i historie kryminalne :)

"I JESZCZE KUREK DAŁ MI DOWCIPNY NAPÓJ ZE SFERMENTOWANEGO SOKU JABŁKOWEGO, BO BYŁ UPAŁ, I TERAZ CZUJĘ SIĘ CHORY.
- Nic dziwnego. Sam go pędzi w lesie.
NIGDY JESZCZE NIE CZUŁEM SIĘ CHORY. ANI ZMĘCZONY.
- To element bycia żywym.
JAK LUDZIE MOGĄ TO ZNIEŚĆ?
- No cóż, czasem pomaga sfermentowany sok jabłkowy" ;)

Śmierć jest boski ;) ale wolę Susan Sto Helit, a jeśli już ja wspominam, to i Lobsanga, i Lu-Tze :)

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Of course !!!

Przypomniał mi się tytuł 3 sekundy po wklejeniu posta powyżej, geni(t)alny ja, chodziło oczywiście o Maskarade :)

eiichi

Ciekawe. Co Ci się najbardziej w tej książce podobało?

I co z samym "Upiorem w Operze" Widziałeś? Znasz wersję Nightwisha? Lubisz operę? :)

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Szczerze właśnie nie lubię opery, upioru w operze również nie widziałem, po prostu podobała mi się ta intryga, babcine sledztwo i intryga sama w sobie plus mega kosmiczne zakończenie

SPOILER dla tych co nie czytali

W którym babcia wręcza upiorowi niezniszczalną niewidzialną maską i ten jednym pchnięciem pod pachę pokonuje przeciwnika, sama postać tego upiora jest świetna

eiichi

How sad... tracisz nie lubiąc opery :)

Babcia Weatherwax jest absolutnym numerem 1 ^^.

eiichi

Mnie ta wersja - że spotkasz ponownie bratnią duszę - i niekoniecznie będzie to relacja miłosna, bo w końcu Louis Rey nie zakochuje się we Frobisherze - odpowiada. Nie obieram tego hollywoodzko, poza historią Sonmi, która została radykalnie zmieniona.

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Historia Zachariasza w podobnym stopniu co ta Sonmi została zmieniona, po dłuższej chwili zastanowienia stwierdzam że nawet bardziej, bo zakończenie jest totalnie różne od tego w książce. Nie mniej kiedy złość na Wachowskich mi już przeszła oceniam film troszkę lepiej, wciąż mnie nie zachwyca ani nie powala, nie mniej nie przeszkadza też już tak bardzo. Wolę mimo wszystko jednak książkę i to o wiele bardziej :)

Lokepine

Oczywiście w Sixmithu nie Frobisherze. Tak to jest, jak się pisze po nocy :P

ocenił(a) film na 3
Lokepine

"Nie chce mi się komentować wszystkiego, ale w książce JEST związek Zachariasza i Meronym. Najwyraźniej nieuważnie czytałeś"
To kto w końcu czytał nieuważnie?Zabawnie sie robi)

ocenił(a) film na 5
Marekgdapl

Przykro mi ale czytałem tę książkę już dwa razy i niestety ale przykro mi nie ma... :) Chcesz udowodnić podaj cytat czy cokolwiek na potwierdzenie, albo nie odpisuj bo nie chce się słownie przepychać tutaj :) Loke a ty jak sądzisz czy to co mieliśmy w książce można nazwać chociaż namiastką romansu między Zachiem i Meronką ?

ocenił(a) film na 3
eiichi

To już z autorką postu do ,którego się odnoszę.
Zwracam jej jedynie uwagę,że zarzuciła adwersarzowi nieuczciwe czytanie książki...ty jeszcze dorzucasz,że przy tym zarzucie sama czegoś nie zrozumiała.
Po czym pisze"książkę pożyczyłam, więc jak do mnie wróci, zweryfikuję :)"
I tego rodzaju faulu w dyskusji dotyczy mój post.
Sama musi wrócić do książki...a mondrzy się (pisownia orginalna)))))))))))niepotrzebnie

ocenił(a) film na 3
Marekgdapl

Przy "nieuczciwie" zabrakło "nieuważne czytanie"

eiichi

Tak, uważam, że tak można zinterpretować ostatnie strony tej książki. I co więcej, uważam, ze z tej interpretacji skorzystali twórcy filmu. Zachariasza postarzyli, bo zależało im na tym, żeby tę postać zagrał ten sam aktor, który zagrał Henrego Goose'a.

ocenił(a) film na 5
Lokepine

Loke... ale gdzie, chociaż cień romansu ?

eiichi

Nie myl romansu ze związkiem :P Romansu w książce nie ma, w filmie położenie dłoni na dłoni - też nie nazwałabym tego rozbudowanym wątkiem romansowym. Wachowscy dodali scenę końcową, gdzie masz pokazane jak krowie na rowie, że to była para i miała 3 tysiące wnuków, słuchających historii Zachariasza przy ognisku.

W książce wg mnie są dwie drogi interpretacyjne - albo stary Zachariasz opowiada wnukom, prawnukom etc. o swojej zmarłej żonie (pamiętasz, ile była starsza), plotąc, że była to wcielona Sonmi, albo plotąc religijnie o niezwykłej kobiecie, dzięki której przeżył najazd Kona, i w której rozpoznał wybawicielkę Sonmi. Jak się czyta baśnie japońskie dajmy na to, to masz tam i historie o Kannon, która zstępuje na chwilę jako człowiek, ratuje kogoś, a potem odpływa na chmurze do świata nieśmiertelnych, ale są i historie, gdzie Kannon czy inne dakini żyje jako żona uratowanego. Zjem własne buty, jeśli Mitchell z żoną Japonką nie zna tych powszechnie znanych w tamtej kulturze motywów. BTW - Kannon = Avalokiteśwara, jest buddyjskim, hmmm, powiedzmy ze bóstwem miłosierdzia, które w Japonii jest kobietą, a w innych krajach męzczyzną. Zjem ponownie własne buty, jeśli Mitchell pisząc o Yoonie-108 nie myślał o Kannon & prawach człowieka :P

Bliższa jest mi interpretacja końcówki książki w takim sensie, że te wszystkie wnuki są ich, tyle że nie żyją, jak pokazano w filmie, z dobrodziejstwami cywilizacji, a bez nich. Uważam, że uciekli, a następnie się rozmnożyli i Zachariasz opowiada młodym historię, która jest dla nich absolutnie nieprawdopodobna, bo młodzi nie mają jak jej zweryfikować, nie ma żadnych dowodów na to, że to prawda.

ocenił(a) film na 9
eiichi

Mialam siegnac po ksiazke, ale... wiem juz wszystko, nie musze ha ha ha,
widze, ze jestes bardzo oburzony.
Ja taka bylam po obejrzeniu "Mgiel Avalonu" - dwa lata po lekturze,
nie moglam, przezyc, jak mogli zrobic taki film i po co go obejrzalam.

ocenił(a) film na 9
amberangelic

Ciesze sie, ze znalazlam ten temat i moglam go przeczytac.
Dzieki.

ocenił(a) film na 5
amberangelic

trochę smuci mnie fakt że mój temat skłonił cię do nie sięgania po papierowy atlas chmur :(

no cóż każdy lubi co innego :)

ocenił(a) film na 9
eiichi

Nie przejmuj sie, rzadko czytam ksiazki, juz po filmie ;)

ocenił(a) film na 5
amberangelic

ja też dlatego tę przeczytałem przed :)

eiichi

twoje żale wynikają z tego że oczekiwałeś ekranizacji a nie filmu na podstawie ksiązki. chcesz wiernie zobrazowaną książę to sobie zobacz Pana Tadeusza

ocenił(a) film na 5
mlody969

Nie muszę, jeśli chodzi o wierne ekranizacje to mam chociażby Watchmen :)

eiichi

Dziękuję za opisanie różnic między filmem a powieścią.
Po (domowym) seansie odczułem niedosyt. Teraz wiem, czego mi brakowało i gdyby w filmie wymienione przez Ciebie wątki (szczególnie Sonmi) były rozwiązane tak, jak w literackim pierwowzorze - byłbym kontent. A tak jestem po seansie średniego filmu z niezłą muzyką, wizualnie poprawnego, z totalnie zmarnowanym potencjałem fabularnym.
Szkoda, że zabrakło w nim głębszych treści, które zostały zastąpione łopatologicznym (lewackim?) przesłaniem i kolejną niesmaczną parodią Mesjasza (wątek Sonmi, Neo) w wykonaniu Wachowski no-longer-Bros.

ocenił(a) film na 5
magier

Różnic jest o wiele więcej, dlatego naprawdę polecam sięgnąć po knigę :)

nie musisz czytać całej, jeśli interesował cię tylko wątek Sonmi, jest on zawarty w dwóch rodziałach książki i możesz je przeczytać bez zagłębiania się w historie reszty, praktycznie nic nie tracąc.