Po spojrzeniu na ocenę filmu (przed obejrzeniem nigdy nie czytam recenzji ani komentarzy) spodziewałem się
dobrego filmu. Właściwie taki film otrzymałem, sporo akcji, gra aktorska naprawdę ok, świetne cytaty(tylko to też
zasługa książki).
[Ból d*py on]
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że czytałem książkę. Jeśli ktoś nie czytał to polecam - czar filmu pryska.
Książka do arcydzieł też nie należy, ale tam wątki są rozwinięte, a w filmie niestety wszystko spłaszczone do
minimum. Oczywiście wiem, że film nie może trwać 6 godzin, ale no bez przesady. To już lepiej byłoby podzielić go na
kilka części, choćby i dwie. Budowa książki nawet takiemu podziałowi sprzyjała. No i jeszcze jedna sprawa: jeśli
nazywa się film "Atlas Chmur" i pisze się, że na podstawie książki o tym samym tytule to trzeba go zrobić naprawdę
na podstawie tej powieści, a nie tylko bohaterów i ogólny zarys wydarzeń. W filmie zginął [SPOILER] Ayrs, a Meronym
dostała kuszą w nogę, a w książce Ayrs sobie smacznie spał i ginąć mu się nie spieszyło, Meronym też była cała, za
to kuszą oberwał Zachariasz, a już to, że polecieli na inną planetę nijak się ma do książki, gdzie byłoby to zupełnie
niemożliwe (przeczytajcie, a dowiecie się czemu) [/SPOILER] dobra, powiecie, że co z tego, bohaterowie poboczni,
nieistotne wydarzenia, bla bla, ale kurczę bo przeczytaniu książki takie rzeczy strasznie drażnią. Oczywiście to tylko trzy
z jakiejś setki rzeczy, które się nie zgadzają z literackim odpowiednikiem. [Koniec bólu d*py]