byliśmy we dwoje, ja zachwycona, on załamany spał wychodził a po filmie narzekał,
ja mogłabym wrócić na kolejny seans i następne i zachwycona byłabym niezmiennie
Trafne spostrzeżenie - film jest dla jednych rewelacyjny, albo dla drugich nudnawy i przydługi. Warto "spróbować" i dowiedzieć się do której kategorii widzów się należy. Bo jeżeli wpadnie wam do serca trochę z pozytywnego przekazu jaki niesie ze sobą film, to wyjdziecie z kina przepełnieni nadzieją.
Specyfiką "Atlasu chmur" jest jego wielowątkowość. Co więcej każdy wątek jest przedstawiany tak, jakby wywodził się z innego gatunku filmowego. Twórcy nie dość że dali widzom komedię, melodramat i science fiction, (oraz kilka innych gatunków, których nawet sam nie wiem jak nazwać) to jeszcze doprawili te wątki odrobiną filozofii. No i zwykle w tym miejscu zaczyna się wojna: mamy do czynienia z pseudofilozoficznym bełkotem, który stara się być na siłę mądry, czy rzeczywiście ten film ma coś w sobie co skłania do myślenia? Idee tu poruszane nie są nowatorskie czy odkrywcze, ale w naszej kulturze bardzo rzadko ktokolwiek po nie sięga. Chociażby z tego powodu należy dać im szansę i starać się poszerzyć swoje horyzonty. Możecie się z nimi nie zgadzać lub nie, ale na pewno należy je uszanować.
Film jest dobrze zmontowany- dane wątki gładko przechodzą jeden w drugi, momenty akcji jak i mocnego sentymentalizmu ze sobą współgrają we wszystkich "epokach". Muzyka wspaniała (zwłaszcza sextet Atlasu chmur). Aktorzy występujący w filmie to marka sama w sobie i pod tym względem nie ma się czego przyczepić (szczerze mówiąc nie znam się na tym, mi się po prostu dane role podobają lub nie).
Film polecam gorąco wszystkim - mądrym i głupim, białym i czarnym oraz zwolennikom reinkarnacji jak i ich przeciwnikom. Warto go obejrzeć chociażby po to aby mieć solidne argumenty przeciw filmowi :) Daje 9 bo w tym roku inne premiery mnie zawiodły (no może oprócz Niezniszczalnych 2 :)