Cloud Atlas jest oparty na powieści, więc prawdopodobnie to Aronofsky inspirował się nią przy tworzeniu filmu, jednak nie o tym kto pierwszy, ale komu lepiej uda się przedstawić historię.
Zwiastun wygląda pięknie i na pewno pod względem wizualnym zrobi wrażenie, ale co dalej? The Fountain mnie trochę zawiódł - reżyser nie potrafił obrać jednej drogi i nie mógł połączyć rozmachu historii z kinem artystycznym (segment astronauty). Dlatego, pomimo, że Wachowscy oraz Tykwer mają doświadczenie w układaniu takich puzzli (pierwsi zadbają o oczopląs a Niemiec poskleja to ;)), radzę nie ekscytować się i wyluzować z oczekiwaniami. Lepiej zaniżyć oczekiwania i nastawić się na coś przeciętnego i potem być zwalonym z nóg, niż mieć zawyżone oczekiwania, które pozostawią niedosyt i rozgoryczenie po seansie :)
Myślę, że jeśli nie odejdą za bardzo od literackiego pierwowzoru, to można być spokojnym o kwestie fabularno-artystyczne. Choć z drugiej strony pewnie spora garść ludzi będzie niepocieszona przez ilość gatunków i konwencji przedstawionych historii.
Oj, mam nadzieję że się mylisz :) To znaczy w kwestii podobieństwa - mi "The Fountain" zupełnie nie podszedł, odebrałam ten film jako napakowany symboliką pseudoartystyczny bełkot. "Atlas Chmur" na pewno będzie bardziej skomplikowany, w "The Fountain" z tego co pamiętam były trzy płaszczyzny (mogę się mylić), tam jest więcej, poza tym jest więcej aktorów, no ogólnie większe zamieszanie :)
Ja też nie zamierzam się nastawiać na to, że zobaczę arcydzieło. Ale jeśli (nie daj Boże) film okaże się kiepski, to i tak z pewnością będę zawiedziona - potencjał jest olbrzymi, a na dodatek Wachowscy są autorami mojego ulubionego filmu ("Matrix"), więc oczekiwania mimowolnie rosną :)
więcej aktorów i większa ilość wątków raczej nie wróży dobrze
ale mam nadzieję, że się mylę :)
Treść książki Mitchella nie ma nic wspólnego ze "Źródłem". Nic.
Książka Mitchella to zabawa fabularnymi konwencjami i (jeśli można wnosić po tłumaczeniu) językiem. Z jednej strony Angol posługuje się motywami tradycyjnej prozy, z drugiej - szeroko rozumianą popkulturą. Z naciskiem na sf i rodzaj postapokaliptycznego fantasy.
To najsłabsza tłumaczona na nasz język książki tego pisarza. Najlepszy jest "Sen nr 9".
Pierwszy kwadrans Źródła" jest zajebisty. I nikt mnie nie przekona,że nie jest!
dude, Źródło podałam jako przykład pokazania tej samej historii dziejącej się w kilku różnych czasach i miejscach.. trochę pomyślunku...
Tyle, że "Atlas chmur" to nie jest ta sama historia. To raczej sześć różnych historii,powiązanych ze sobą metaliteracko (tak to ujmijmy). Ba, jedna z nich ma zwieńczenie w następnej powieści Mitchella. Fabularnie powiązania w nich są naprawdę minimalne, pretekstowe. Przynajmniej jeśli chodzi o książkę.Notabene w życiu bym nie przypuszczał, że to da się sfilmować.
Przyznam, że tym zwieńczeniem to mnie zaintrygowałeś, jakbyś mógł bez spojlerów, powiedzieć o którą część z Atlasu chodzi, bo z opisu "Konstelacji" tak trudno wyczuć.
Nie chcesz mieć niespodzianki?;)
Kobieca miłość kompozytora jest w 82 sąsiadką dzieciaka z "Konstelacji". W sumie zwieńczenie to może zbyt dużo powiedziane, bo o ile "Konstelacje" są najbardziej powieścią z książek Anglika, to jednak nadal zdarza im się przyjmować we fragmentach formę "opowiadań".
PS Nadal nie wiem jak można to sfilmować;) Ale w zwiastunie to nawet wygląda. Poza fragmentami o androiczce.
To, że książka jest według Ciebie słaba, nie oznacza, że film będzie słabszy niż The Fountain. Historia kinematografii zna przypadki, gdzie film był lepszy od książki na czele ze "Skazanymi na Shawshank". Tykwer, Wachowscy oraz plejada znakomitych aktorów dają gwarancję, że poniżej pewnego poziomu ten film nie zejdzie. Trailer (ten pięciominutowy) również bardzo rozbudził nadzieje i mam nadzieję, że się nie zawiodę. :)
Cóż, zgadzam się, że były w kinematografii przypadki, że ekranizacja była lepsza niż powieść, ale "Shawshank.." do nich w żadnym wypadku nie należy. Co najwyżej można bronić tezy, że jest równie dobra.
Oczywiście masz prawo do prezentowania własnej opinii, ale jestem przekonany, że zdecydowana większość osób, które oglądały film i czytały opowiadanie się z Tobą nie zgodzi. Opowiadanie ma prostą konstrukcję i o kilku istotnych wątkach jest tam wspomniane bardzo krótko oraz w sposób mniej spójny niż w filmie. Uroku filmowi z pewnością dodaje rozbudowanie postacie Hadleya i Nortona, a nieco dramatyzmu dodaje postać Tommy'ego Williamsa. W opowiadaniu bodajże Jake (ptak) jest gołębiem, inaczej jest też rozwiązana postać Brooksa. Generalnie różnic jest całkiem sporo, ale większość z nich dodaje uroku filmowi i dzięki temu jest on na 1 miejscu w rankingach IMDB i filmwebu, a w pozostałych pewnie plasuje się co najmniej w ścisłej czołówce. Podkreślając wysokie notowania filmu warto też wspomnieć o tym, że ani opowiadanie "Skazani na Shawshank", ani cały zbiór opowiadań "Cztery pory roku" nie jest nawet zaliczany do czołowych dzieł Stephena Kinga. Także przykład, uważam, bardzo dobry.
Wybacz, ale to, że film jest wysoko w rankingach, ani to, że zbiór opowiadań nie jest gdzieś tam zaliczany, nie ma nic do rzeczy. Liczy się to, jaka jest TWOJA opinia, wyrażona osobiście.
Podobna sytuacja jest np. z "Czy androidy marzą...." Dicka czy "Who goes there?" Campbella. Na ich podstawie nakręcono wspaniałe filmy, o których w dalszym ciągu nie można powiedzieć, że "były lepsze od książki".
No i dlatego właśnie napisałem, że masz prawo do własnej opinii, ale większość się z nią nie zgodzi. :) Rankingi to tylko dowód na to, że zbyt wielu zwolenników swojej tezy, że opowiadanie jest lepsze niż film, nie znajdziesz. Dwóch pozostałych wymienionych przez Ciebie filmów nie oglądałem i nie czytałem książek, ale jako jako namiętny czytacz książek Kinga muszę stwierdzić, że ta pozycja wyszła mu średnio, natomiast film jest wybitny.
:) no tak, dość typowe. Pewnie będziesz zaskoczony, ale schlebia mi to, że nie ma ich zbyt wielu.
Pozwól, że spuentuję tę jałową dyskusję cytatem z Marka Twaina:
"Ilekroć znajdziesz się po stronie większości, zastanów się przez chwilę." (Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.)
.
Schlebia Ci prawdopodobnie dlatego, że na siłę próbujesz mieć zdanie inne od reszty (na to są nawet odpowiednie określenia ;) ), mimo, że nie przedstawiasz żadnych rzeczowych argumentów. Faktem jest bowiem, że od momentu rozpoczęcia tej dyskusji nie zdobyłeś się na ani jeden sensowny argument - być może dlatego jest jałowa? :) Ja mógłbym niemal krok po kroku analizować każdą różnicę pomiędzy filmem (oglądałem go wiele razy) oraz książką i udowadniać dlaczego rozwiązania zastosowane w filmie są lepsze. Pytanie tylko czy jesteś na to gotowy i czy "Twoje zdanie" nie jest jedynie atrapą, za którą nic się nie kryje...