PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=785602}
6,0 139
ocen
6,0 10 1 139
6,3 3
oceny krytyków
Austerlitz
powrót do forum filmu Austerlitz

Na Docs Against Gravity

ocenił(a) film na 9

Bardzo ciekawy dokument. Wzbudzający dyskusję już na poziomie formy. Kamera, bez komentarza staje się lustrem dla ludzi zwiedzających obozy koncentracyjne. Lustrem niechcianym. Widać w nim niewiele dobrego. Tylko dwie migawki pokazały pożądaną reakcję momentu refleksji... Właśnie. Pożądaną? Czy żądanie określonej reakcji nie jest zaprzeczeniem wolności? Autentyczność jest możliwa przy świadomości bycia kręconym przez kamerę?
Miałem dużo myśli podczas projekcji. Czując wiele razy zażenowanie postacią zbiorową w filmie, którą są turyści wahałem się od ostrej krytyki po zrozumienie. Może to pustka emocjonalna? Ignorancja? A może jednak ich reakcja to sposób na radzenie sobie ze strachem? Może na przebodźcowanie bólem? Kto wie, jakie emocje ich dopadają, gdy oglądają te robione lawinowo zdjęcia? Sam pamiętam, że na drugi dzień po wizycie w Auschwitz wszystko myliłem w pracy.

Na końcu pozostaje zdziwienie. Reżyser na spotkaniu po emisji filmu na Docs Against Gravity podpowiada, że reakcje ludzi mogą brać się ze specyfiki miejsca, które będąc cmentarzem równocześnie podaje encyklopedyczną wiedzę. Jest też zmiana pokoleń. Obecne już prawie nie ma kontaktu z ludźmi z żywymi wspomnieniami z okresu wojennego.
Zostało mi na koniec zdanie Siergieja Łoźnicy, który- za autorem książki która dała tytuł filmowi, odniósł się do dzisiejszych czasów mówiąc, że może jesteśmy na oddechu przed kolejną wojną, bo co 3-4 pokolenia historia lubi się powtarzać. Przy braku emocjonalnej świadomości przekleństw wojny, nawet odwiedzając jej cmentarze - dodałbym po obejrzeniu "Austrlitz".

kaem

Ja powiem tak: w niektórych miejscach kaźni i wysyłania ludzi na tamten świat przez komin byłam kilkukrotnie. W samym Oświęcimiu czy Brzezince również, z rozmaitych okazji i z różnymi ludźmi, w różnym wieku. Widziałam różne rzeczy, różne zachowania, różne nastroje - na Marszu Żywych widziałam nawet spokój przeplatany z radością, że mimo wojennych okrucieństw i zgładzenia tylu istnień; mimo tego, że - jak słusznie zauważyłeś - II wojna wydaje się być dla niektórych wydarzeniem tak odległym (chociaż minęło dopiero siedemdziesiąt lat), że aż nierzeczywistym; pomimo tego, iż ludzi uczestniczących w Marszu Żywych nic tak naprawdę nie łączy z TAMTYMI obozami, TAMTYMI ludźmi i TAMTYM światem; to jednak mogą oni raz w roku przyjechać w miejsce, w którym niegdyś mieścił się obóz koncentracyjny i po swojemu, uczcić pamięć zamordowanych i osadzonych. Bez zbędnej martyrologii, udawanych łez, spazmów czy obowiązkowego zapalania zniczy przejść drogę spod bramy (chrzczącej pracę nośnikiem wolności ludzkiej) do kompleksu baraków i móc powiedzieć: nie wiem, przez jakie piekło przeszliście, ale jestem tu i pamiętam o was, tak jak potrafię, na ile pozwala mi moja wrażliwość, wychowanie, pochodzenie i rozmaite czynniki, które determinują to, kim jestem i w jaki sposób odczuwam.

Do czego zmierzam. Moim zdaniem, jak również zauważyłeś, stopniowanie zasadności reakcji ludzkich na odwiedziny tych ogromnych skoncentrowanych cmentarzysk, czy nawet mówienie o nich w kategoriach prawidłowe-nieprawidłowe, jest zwykłym nieporozumieniem. "Ta ostatnia, wielka wojna 1939-1945", jak pisała Hania Krall, była patem generującym patowe zachowania i mówienie o niej, o jej ofiarach i okrucieństwach ma prawo wymykać się zasadom racjonalności. Emocje, rekacje i zachowania ludzi, którym całkowicie obce są doświadczenia opisywane przez Leviego, Borowskiego, Szmaglewskiej, Grzesiuka, Fink, Arendt czy Krall na niewyobrażalne zło, które człowiekowi podarował drugi człowiek, także mają prawo być absurdalne, patowe czy zwyczajne. Obojętnie, czy będzie to się wyrażać we łzach, ciszy, spokoju, zadumie, nerwowym uśmiechu czy jedzeniu kanapek pomiędzy barakami (tak, to też widziałam). Niech każdy zajmie się swoimi reakcjami i zachowuje się w sposób, który według niego będzie właściwy dla danego miejsca. I postępujmy według swoich zasad moralnych, nie wymagajmy ich przestrzegania od innych i w nie nie ingerujmy - oczywiście dopóki te inne zachowania nie będą sprzeczne z obowiązującymi normami prawnymi. Nie wiemy, co skrywa w sobie drugi człowiek i co dotychczas przeżył, oraz jak wewnętrznie przeżywa wędrówkę po obozach śmierci i czy, oraz w jaki sposób ta wędrówka jest w stanie dokonać transformacji w nim samym, jego przekonaniach i jego życiu. To jest ważne. A to, co człowiek pokazuje na zewnątrz, to tylko wydmuszka.


Dzięki za komentarz pełen rozsądku! Na film wybieram się jutro.

P.s. Treblinka jest specyficznym miejscem. Tam z dawnego obozu nie ostało się dosłownie nic - na polanie jest tylko dużo kamieni z napisami "nigdy więcej" - co oczywiście jest wyrazem zapewnień, że dzisiejszy świat nie pozwoli na ponowne łapanki, obozy, egzekucje, krematoria. I po raz kolejny, niestety, muszę się z Tobą zgodzić. Ludzie mają krótką pamięć i nie uczą się na błędach. I stawiam tezę, że to hasło "nigdy więcej" (bez różnicy czy odnoszone do zła, niepotrzebnych śmierci, czy po prostu wojny), tak szumnie głoszone przez dzisiejszych, ucywilizowanych ludzi, jest półprawdą ograniczoną czasowo - gdzie nigdy więcej... znaczy tyle, co "do następnego razu".

ocenił(a) film na 1
kaem

Byłem na tym filmie, a następnie wysłuchałem wywiadu z twórcą filmu. Film próbuje poruszać bardzo ważny temat dotyczący pamięci historycznej. Niestety robi to źle.
Naprawdę pokazanie 1000 osób robiących sobie selfie przy piecach krematoryjnych i 2 osób robiących takie selfie nic nie zmienia w przekazie. Za to przez ciągłe powtarzanie zachowań ludzkich film jest nudny. Tak naprawdę to nie jest film, to są długie ujęcia z kamer przemysłowych.
Żeby było ciekawiej Pan Łoźnica jest bardzo interesującym i mądrym człowiekiem, ale niestety nie udał mu się film. Ostrzegam przed straconym czasem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones