PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=751121}

Autopsja Jane Doe

The Autopsy of Jane Doe
6,4 77 939
ocen
6,4 10 1 77939
5,8 9
ocen krytyków
Autopsja Jane Doe
powrót do forum filmu Autopsja Jane Doe

Nie było żadnej autopsji - to wszystko były wizje wywołane przez wiedźmę - nieśmiertelny, przeklęty przez Boga, ochłap mięsa zabijający wszytko wokoło. Nigdy nie będzie happy endu, nigdy nie będzie żadnej negocjacji czy kontaktu - tylko halucynacje i śmierć wokół przeklętego i niezmiennego przez wieki, przeklętego ciała wiedźmy.
NN trafia do kostnicy z nienaruszonym ciałem i zamglonymi oczami i taką też ją opuszcza, takie są fakty, choć wcześniej niby dzieje się coś innego.
Nie ma to znaczenia
Ciało na starcie jest takie samo jak na końcu filmu.
Nic się nie zmienia.
Wiedźma zabija wszystkich wokoło bez wyjątku i bez żadnych dyskusji. Natychmiast i tak bardzo skutecznie jak tylko się da. Przekonuje nawet swoje ofiary aby się same zabiły.
Wizje coronerów to tylko wizje, byli po prawdzie martwi gdy tylko NN wylądowała na ich stole.
To jest tylko przedstawienie terroru jakiego doświadczają i będą doświadczać ofiary wiedźmy - co doświadczyła rodzina Douglasów? Na to nie otrzymamy żadnej odpowiedzi poza wieloma rozpryskami krwi... Co może być bardziej przerażające dla coronera niż nieśmiertelne trupy i łażące zombie? Tak się pytam...
NN zabija i będzie zabijać wszytko w swoim zasięgu aż po koniec czasu i nie ma od niej żadnej ucieczki.
Dobry horror

Filippiarz

Osobiście uważam,że autopsja jednak się odbyła. To Jane, która wg mnie jest ofiarą rytuału zregenerowała się poprzez ofiarę Toma. Też jestem zdana,że Austin zginął ponieważ zabijając ojca przerwał odrodzenie . Wg mnie Jane była,jak powiedział Tom, niewinną ofiarą. Była torturowana i zamordowana. Ja jako obrończyni niewinnych kobiet torturowanych w imię wiary, uważam iż "krew woła krew", tzn wg mnie, Jane Dow odebrała autopsję jako tortury (jakby cierpiała na swoisty szok pourazowy) i dlatego próbowała jej zapobiec. Kiedy bohaterowie zorientowali się w sytuacji, było już za późno. Na swoje nieszczęście, Austin nie słyszał co jego ojciec powiedział Jane, więc jego "akt łaski" przewał regenerację i tym samym, wydał na siebie wyrok. Film ciekawy, można go w różny sposób interpretować.

ocenił(a) film na 5
Filippiarz

Właśnie obejrzałem i pobieżnie tylko przeczytałem wątek. Podczas finału (który był dosyć monotonny, więc była chwila na domysły;)) zastanawiałem się, jak to wszystko rozegrają i czy spróbują całą opowieść sprowadzić do halucynacji. Tylko scena pokazująca wejście do prosektorium szeryfa pokazuje uszkodzoną szafkę, dziurę w drzwiach, salę ze stołem i przewróconą kamerę, a w tle tablicę. Są tam też rzymskie cyfry. Scena z gaszeniem dużego pożaru już wcześniej mnie zdziwiła, bo zachowanie ognia było zbyt "delikatne". Inny absurd to powrót Emmy i jej równie dyskusyjna śmierć dla potrzeb scenariusza i naiwnej gadki w windzie. Możliwe, że w pewnym momencie autopsja żyła własnym życiem, ale na pewno bohaterkę rozcięli. Szeryf gładko ocenia, że chce pozbyć się ciała, a mógłby uważniej się rozglądnąć;) Wydaje mi się, że to, co pomiędzy bohaterami widzieliśmy w filmie się odbyło, ale czynniki audio-wizualne był zaburzone (radio, światła itd.) Oceniłbym lepiej, ale podobnie, jak sporo osób uważam, że druga połowa była dosyć standardowo zrealizowana.

ocenił(a) film na 8
Filippiarz

Zdecydowanie analiza TheQac jest najbardziej bezsensowna w całego wątku. Napisałbym swoją, ale dużo będzie powielać się tego co napisali przedmówcy.

W skrócie skłaniam się ku temu, że JD to wiedźma, która dąży do regeneracji i do tego celu potrzebuję kogoś kto się jej odda, ofiary.
Jej stan co oczywiste z każdą ofiarą się poprawia (stąd obrażenia wewnętrzne nieadekwatne do zewnętrznych). Pewnie na samym początku wyglądała makabrycznie. Sekcja się odbywała (dlatego jak przyjeżdża policja to widać rysunki itd.). Niektóre wydarzenia mogły być halucynacją. Zauważcie, że młody od początku ma zacięcie śledczego, stary karci go, że nie od tego są. Potem stary ma poczucie winy, że wszystko co złe spotyka młodego przez niego, więc w końcu ulega i pozwala mu dokończyć śledztwo, młody dowodzi co ma zgubne skutki.

Wiedźma nie chciała kontynuowania sekcji (próbowała ich subtelnie powstrzymać najpierw radiem), bo to oznaczałoby, że ich ofiara pójdzie na marne, regeneracja zostanie wykorzystana na naprawienie szkód powstałych podczas autopsji. Stąd na samym końcu jest prawie w niezmienionym stanie jak na początku, aczkolwiek jest pewna zmiana na lepsze.

Niektórzy twierdzą, że dziewczyna młodego nie zginęła, bo jest na końcu, nie pamiętam czy była, ale jeśli tak to mogła być częścią halucynacji żeby zmotywować młodego do działania (w końcu stracił wszystko, miłość przyszłość), więc wrócili do sekcji, gdzie ostatecznie zabił starego składając go w ofierze. Może JD myślała, że jak stary zabije jego dziewczynę to młody go wykończy? Nie wyszło, więc znalazła inny sposób.

Mofi

Właśnie jestem po obejrzeniu filmu.....
Trochę dziwi mnie rozkminka aż tak dogłębna. Jeśli chodzi o haluksy, to odrzucam tą teorię na wstępie, ponieważ w jednej z ostatnich scen zdjęcia pokazują, że autopsja się odbyła + przewrócona i przypalona kamera.
Uważam, że do końca nie wiemy o co chodzi JD. Kluczowym momentem dla mnie jest scena przedstawiająca chęć wyjaśnienia śmierci JD przez ojca i syna. Ojciec wiedział o co tak naprawdę chodzi JD i coś jej przekazał...oczywiście tu reżyser zostawił pole do popisu widzowi i nie zostało to powiedziane. W tym momencie widać działanie JD i śmierć ojca. Rodzi się pytanie, dlaczego wcześniej JD wszystkich nie wykończyła (bycie w jej pobliżu do mnie nie trafia). Też nie wiem czy była wiedźmą, ponieważ piosenka śpiewana przez dziecko mówi o tym że należy strzec się szatana. Ta piosenka trochę się kłuci z wiedźmowaniem. W ważnych momentach filmu ona się "ujawnia", np przed rozcięciem ciała, obdarciem ze skóry czy przed śmiercią syna. Może chodzi o to, że ona nie była wiedźmą a ci którzy ją za wiedźmę uznali muszą umrzeć.
Ojciec wie, że ona skończy zabijać wtedy kiedy....... odżyje. Ciekawym momentem jest to, że dgy Jane praktycznie wraca do życia i wysysa energię ojca syn (chyba) wbija mu nóż w klatę. Dlatego Jane do końca się nie odrodziła i dlatego też syn umiera (spada)na widok zmarłego ojca.
Może to niespójne, ale to świeże przemyślenia...

ocenił(a) film na 8
Filippiarz

Ludzie, odróżnijcie co było halucynacją bohaterów, a co nie. To bardzo proste: zmiany, które na końcu zastała policja musiały być prawdziwe, podczas gdy wszystkie inne rzeczy nie istniały. A więc otwierające się lodówki, chodzące zombies, trup rozdziawiający zszyte usta, zabita Emma, potrzaskane lampy, przekaz w radiu - NIE. To im się tylko wydawało.
Natomiast efekt końcowy: dwa trupy, ślady siekiery na drzwiach, ślady osmalenia zdjęć po płomieniu, inne ślady sekcji (zdjęcia, rysunki na tablicy, podpórka pod głową, której nie było do czasu otwarcia czaszki) - TAK. Zatem sekcja naprawdę się odbyła. W jej trakcie wiedźma opanowała umysły krojących jej organy bohaterów, a następnie zregenerowała swoje ciało korzystając z energii uwikłanych w halucynacje ludzi, w tym szczególnie starego Coxa (świetnie zagrał Lectera w najlepszym filmie serii: "Manhunter" z 1986). Kiedy Cox sam się jej zaofiarował, poszło już szybko, jest już prawie jak nowa. Ruch palcem na końcu filmu to tym razem nie zgrany chwyt reżyserski, lecz całkowicie logiczny sygnał dla tych, którzy zrozumieli fabułę.

Wcześniej czarownica to samo zrobiła w pierwszym domu z ludźmi, którzy ją odkopali gdzieś w torfie, czyli na północy w okolicy Salem. Zapewne jacyś nawiedzeni sataniści odnaleźli ją po tylko sobie znanych znakach / zapisach, bo zwykli ludzie nie wieźliby spalonego trupa taki kawał i nie trzymali w domu. Kiedy się zaczęło, próbowali zakopać ją ponownie we własnej piwnicy, ale było już za późno i nie dali rady (ciało było na wpół przysypane). Wiedźma w pierwszym domu zdołała zregenerować się z zewnątrz, skórę i twarz, ale nie zdążyła w środku. W takim stanie trafiła na sekcję.

Ciało naprawdę pochodziło z XVII wieku, ponieważ tylko noszony od lat nastoletnich gorset mógł w specyficzny sposób zdeformować żebra, żadna współczesna dziewczyna nie mogłaby mieć czegoś takiego. Wiedźma sama połknęła własny ząb z zaklęciami i bieluń (łowcy czarownic nie używali takich rzeczy) - jako środki magiczne i fizyczne, które miały jej pomóc przetrwać spodziewaną śmierć. Działała w pośpiechu, bo w gardle została jej jeszcze nitka.
W rzeczywistości to nie był proces z Salem, ponieważ tam wypadki przebiegły zupełnie inaczej, ale szybsza i bardziej dramatyczna akcja w tych samych "magicznych" okolicach. Kwiat bielunia w jej żołądku nie został strawiony, a zatem zabito ją stosunkowo szybko po ujęciu, ba, nie połknęła nawet tej nitki, więc chyba nawet bardzo szybko - bo to nie była żadna niewinna dziewczyna zaplątana w łowy na czarownice, lecz prawdziwa, groźna wiedźma, o czym jej zabójcy doskonale wiedzieli. Zaraz po schwytaniu ucięto jej język i połamano nadgarstki oraz kostki, nie aby zadać ból lub unieruchomić, bo na to są lepsze sposoby, ale żeby nie mogła rzucać uroków (w opowiadaniu Sapkowskiego "Granica możliwości" związana Yennefer rzuca zaklęcia stopą… i to dosyć paskudne;). Metody prymitywne, lecz dosyć skuteczne - nie zrobili tego żadni sadyści, jak w oświeceniowej propagandzie i słowach Coxa, lecz zwykli ludzie tamtych czasów, którzy się jej naprawdę panicznie BALI.
Sprawcy nie torturowali jej celowo (niestrawione rzeczy w żołądku oznaczają brak wielodniowego procesu, a ucięty język niemożność przesłuchania, brak także najbardziej typowych śladów, np. połamanych kości palców), tylko po stosunkowo krótkiej akcji próbowali zabić - bowiem liczne blizny miały jej organy wewnętrzne. A więc po prostu gwałtownie zaatakowano jej korpus ostrzami czy widłami, przebijając serce i organy wewnętrzne. Tak się nie działo w czasie procesów czarownic (w Nowej Anglii w tym czasie dokładnie je przesłuchiwano, oficjalnie skazywano i na końcu wieszano) - lecz wyraźnie zrobili to zwykli, przerażeni mieszkańcy, o czym świadczy rodzaj i intensywność ran. Następnie kiedy okazało się, że ciało mimo to wykazuje oznaki życia, przestraszeni ludzie spalili je (ślady w płucach) i wrzucili gdzieś do bagna (torf). Czarownica już wtedy "nie żyła", nie oddychała (brak info o śladach topienia się wodą lub błotem w płucach, co jest bardzo charakterystyczne i każdy patolog natychmiast by dostrzegł), ale jak wiemy nie umarła do końca, lecz jej ciało znalazło się na kilka wieków w letargu.
Letarg zatrzymał WSZYSTKO, bo ustały nawet procesy trawienne i oddychanie, zatem ból też. Tak jakby była zamrożona. Więc spokojnie, "śmierć" miała paskudną (ale częściowo była znieczulona), lecz nie cierpiała potem piekła przez ponad 3 wieki; prawdopodobnie zresztą straciła również świadomość. A następnie w XXI wieku ktoś ją odkopał i zaczęła ponownie kontaktować… pytanie czy czuła sekcję? Gdyby trzymać się ściśle filmu, to m. zd. nie, ale pomińmy to.

Kwiat bielunia, oprócz pełnionej roli fabularnej, jest także przewrotną wskazówką dla widzów - to datura - znana od wieków trucizna, a w mniejszym stężeniu lek i bardzo silny halucynogen.
"Ze względu na jego narkotyczne i trujące własności nazywano go także czarcim zielem, diabelskim zielem, trąbą anioła."
"Trucizna poraża ośrodkowy układ nerwowy; poraża mięśnie. Jest to bardzo bolesne i powoduje silne skurcze, a także atak drgawek i szał o dramatycznym przebiegu".
"Rośliny z rodzaju Datura (które w Polsce określane są również nazwą bieluń) zawierają duże ilości alkaloidów … mają zastosowanie między innymi w medycynie, stąd wzięło się wiele leków, które jako substancję czynną zawierają atropinę lub pochodne naturalnych alkaloidów tropanowych. Związki czynne bielunia mają znane od czasów prehistorycznych właściwości psychoaktywne - zaliczane są do deliriantów. Są nieprzyjemne w działaniu, wywołują halucynacje."

Dobry film, pełen przewrotności i dopracowanych logicznie szczegółów. Np. ojciec był typowym twardogłowym racjonalistą, który nawet pośród dziejących się wydarzeń włączył sobie wyuczone kalki myślowe i zaczął bredzić, że to biedna ofiara nagonki na czarownice, zwykła dziewczyna, że ją torturowali itd. – tymczasem pomylił się we wszystkim i było dokładnie odwrotnie, a niej naprawdę tkwiło coś nadprzyrodzonego (gdyby to była jakaś siła biologiczna lub naukowa, np. wynik działania kosmitów, to nie skutkowałoby jej zaklęcie, a podczas regeneracji nie zostałaby ślicznie z powrotem wessana cała jej krew, bo natura i technika tak nie działają i zawsze zostawiają ślady). Tknięty zarówno litością, jak troską o syna, ojciec zamiast logicznie zanalizować powyższe fakty (a patologowi niektóre powinny wręcz się narzucać), postanowił zawrzeć z nią dżentelmeński układ - który wiedźma chętnie przyjęła… po czym oczywiście go nie dotrzymała ;D

ocenił(a) film na 10
Filippiarz

Film przekozak!!! <3

ocenił(a) film na 7
Filippiarz

Właśnie jestem po seansie i muszę się z Tobą zgodzić w większości spraw które opisujesz aczkolwiek uważam że sama autopsja miała miejsce, stąd zdjęcia oraz zapiski na tablicy. Natomiast cała "paranormalna" cześć filmu to były halucynacje wywoływane przez wiedzme. Wydaje się że miały one doprowadzić do "poddania" się któregoś z bohaterów a może nawet obydwu?? Następnego dnia szkody i czyny jakie widać w kostnicy są działaniem tylko dwójki bohaterów. Cała reszta wraca na swoje miejsce. Film dobry, choć na końcu trochę mocno obniża swój poziom.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones