Przegadany gniot bez polotu o tempie akcji tylko dla pensjonariuszy domow starcow,ktorzy nie widza ,nie slysza i ogladajac cokolwiek nic z tego nie rozumieja.Tytulowy pisarz jest sztuczny i mdly a i jego rozmowca premier pasuje bardziej jako kochanek z Mody na Sukces czy innej Dynastii.
Naprawde zly,nudny,tragiczny,beznadziejny film.
Polecam tym ktorzy chca sie koniecznie zdolowac
2/10
Ośmielę się jednak z Panem nie zgodzić. McGregor zagrał pisarza tak, jak miał go zagrać - oto zatem przed Państwem stoi średnio inteligentny, sprzedajny pisarz. Nie spodziewajmy się po takiej personie czegoś niezwykłego. Ot, McGregorowi udało się zagrać zwyczajnego człowieka, pogubionego w niezwykłej sytuacji.
Film stanowi demaskacje tego, co dzieje się za kurtyną polityki. Co może się dziać. Przestrzega przed komedią, którą na naszych oczach toczą politycy na srebrnym ekranie. Nie sądzę jednak, żeby miał on coś wspólnego z teorią spiskową. W każdym razie, postać premiera znakomicie służy obnażeniu świata wielkiej polityki.
A jeśli chodzi o akcję... cóż, w filmie niekoniecznie musi się dużo dziać. Druga połowa filmu jest bardziej dynamiczna. Pierwsza połowa zaś skupia się na całkiem nieźle poprowadzonej narracji. Piękna praca kamery - kolejny atut, którym film się broni. No i pomimo tego, że narzeka Pan na brak akcji, ja uważam, że mamy do czynienia z nie najgorzej przeprowadzoną intrygą. Mam szczerą nadzieję że Pan Polański jeszcze Nas zaskoczy.
Zgadzam się z Tobą co do aktora i filmu, jednak ja zdecydowanie wolę drugą godzinę, pierwsza jest tak rozciągnięta, że moja siostra (wstyd się przyznać...) przysnęła, ale z początkiem tej bardziej dynamicznej godziny wraz ze mną z zaciekawianiem przybliżała twarz do monitora. Pomimo, że ta pierwsza godzina nie do końca mnie zachwyciła, uważam, iż film był rewelacyjny i tak go oceniłam.
Niestety również się zawiodłem. Pierwszą godzinę miałem nadzieje, że jest to czas poświęcony na budowanie klimatu ale następna godzina pokazała jedynie niemocno i nie bardzo wciągającą intrygę. Spodziewałem się czegoś bardziej wymagającego i bardziej "ponurego" niestety zwroty akcji i rozwój fabuły nie był nad wyraz porywający był po prostu poprawny. Taki jest też ten film. Według mojej oceny mocno przereklamowany, mocno szyldowany, ale mocno i przerysowany i dlatego też daje większe poczucie zawodu po seansie :( niestety. Moja ocena 7 bo film po prostu jest dobry i tyle (może gdyby nie był tak mocno promowany itp. ocena byla by wyższa... lub niższa). Pozdrowka
I ja po obejrzeniu filmu mam nie do końca pozytywną oceną. Poza głównym wątkiem politycznym, film do złudzenia przypominał mi formą i stylem "Dziewiąte wrota". Muzyka praktycznie ta sama, ten sam lekko intrygujący klimat strachu i napięcia. Bohater "Widmo" do złudzenia przypominający sylwetką i ubiorem bibliofila "Dean Corso". Ta sama torba zawieszona przez ramię, podobny płaszcz. W końcu "cała prawda" wynika z kilkunastu kartek maszynopisu, którą trzeba przeczytać-poskładać wg właściwego schematu, całkiem podobnie jak z rycinami z książek w "Dziewiątych wrotach". Mistrz Roman nie oderwał się od własnego stylu na krok, to tak jak by słuchać kolejną nową płytę artysty muzyka i usłyszeć na niej mało odmienną muzykę od poprzedniej. NIe wiem, może Romek Polański był zestresowany ówczesną sytuacją i nie wybierał w środkach i szedł na całość byle do końca produkcji?