Nie wiem co się dzieje. Ze mną albo z kinem w ogóle. Znane nazwiska zawodzą.
Zawiodłem się na Parnassusie, zawiodłem się na nowym Jarmush`u, Sherlock Ritchie`ego też ledwie pachnie Porachunkami i Przekrętem, Bękarty Wojny też poniżej oczekiwań, porównując do całości Tarantino.
Czekam jeszcze na Człowieka z Kulą w Głowie Jeunet`a i Shutter Island Scorsese, bo po Alicji Burtona też nie spodziewam się fajerwerków. Będzie Burton jak Burton. Psychodeliczna plastyczność obrazu no i 3D. Więc nic nadzwyczajnego.
A Ghost Writer Polańskiego?
Dla mnie najwyżej średniak. Średniak Polańskiego. Miał być thiller, a wyszło nudno i przewidywalnie. Pod koniec coś drgnęło i człowiek się obudził z letargu, ale zakończenie banalne i też do przewidzenia.
Qrcze, naprawdę ostatnio nic mnie nie powaliło na kolana, oprócz rozmachu i efektów Avatara. Czekam na coś, czemu mógłbym dać dziesiątkę. Jak na razie nic w mojej ocenie na to nie zasługuje.
Czy to ja mam zbyt duże oczekiwania, czy kino ma coraz mniej do powiedzenia?
Oj zawodzą.... niestety :-( lubię filmy Romka ale ten to tragedia podejrzewam że gdyby nie nazwisko Polański jego żydowskie korzenie i afera z więzieniem (co dało mu większy rozgłos) to nikt by tego filmu nie chciał nakręcić, no ale mamy co mamy :-)