PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119043}

Autostopem przez galaktykę

The Hitchhiker's Guide to the Galaxy
6,7 37 671
ocen
6,7 10 1 37671
7,0 13
ocen krytyków
Autostopem przez galaktykę
powrót do forum filmu Autostopem przez galaktykę

żal

ocenił(a) film na 5

zarżnąć jedną z lepszych (najśmieszniejszych - tym inteligentnym poczuciem humoru)
książek jakie znam, to wielka umiejętność.... gdyby film był oryginalny, może bym się tak nie
zżymała nad nim, ale jako wielbicielka powieści jestem zdruzgotana!

ocenił(a) film na 2
jagush

Może książka jest lepsza, nie wiem. Sam film to porażka i strata czasu.
Angielski humor, ehe. A świstak znowu siedzi.

Piramidoglowy

Książek nie porównuje się do filmów, to po pierwsze.

Po drugie, też jestem fanem Adamsa, a ekranizacja "Autostopem" to jeden z moich ulubionych filmów.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
pendrive_non

Tak samo. Świetna książka i świetny film.

A co do "niezadowolonych" to jednym ze scenarzystów był adams więc było to zrobione tak jak on chciał, więc nie ma tu o czym dyskutować....

ocenił(a) film na 6
Pan_Chaplin

Z przestrzeni czasu i po dwukrotnym przeczytaniu bibliografii Adamsa zgadzam się z założycielką tematu :( Niestety nie wyszło to za dobrze :(-

ocenił(a) film na 2
pendrive_non

Nie porównuje się, twierdzisz. To nie mam nic na obronę tytułu.

ocenił(a) film na 3
Piramidoglowy

podpisuje sie rekoma i nogami pod stwierdzeniem ze film to strata czasu

ocenił(a) film na 10
caligulaam

Jedna z moich ulubionych komedii.
Także da się :)

jagush

Bardzo trudno będzie wreszcie zrobić godną ekranizację tej genialnej "trylogii" :) Postawię litra temu, któremu wreszcie się to uda ;]

Bialy_Kruk

Moim skromnym zdaniem ogólnie ekranizacja jakiejkolwiek książki stanowi nie lada wyzwanie, bo przecież żaden reżyser ani scenarzysta nie jest w stanie stworzyć obrazu będącego odbiciem wyobraźni czytelnika. Czytając książkę każdy inaczej widzi sytuacje w niej przedstawione, zatem jeden film nie jest w stanie zadowolić wszystkich.

Osobiście nawet nie porównuję książki z filmem, bo nie ma sensu. Cała trylogia "Autostopem" była jedną wspaniałą podróżą :) z resztą... książka to książka.

użytkownik usunięty
jagush

Wnioskując z samego tytułu Twojej wypowiedzi, nie oczekiwałam nic fantastycznego, ale jeżeli oczekujesz po adaptacji książki tego samego, co po samej książce, muszę Ci powiedzieć, że niestety tak to nie działa.

Rozróżniamy tutaj 2 (słownie: dwa) środki przekazu tej samej historii - piśmienną i niepiśmienną (chyba że wliczysz w film napisy - nie wyobrażam sobie, że da się to oglądać z lektorem). Piśmienna, jako że składa się z pięciotomowej trylogii, powiedzmy 1000stron lekko licząc, pozwala sobie na wiele zabawnych wstawek, dodatków, wyjaśnień. Film niestety trzeba okroić, gdyż inaczej widz nie bardzo dałby się usadzić na 24h przez monitorem, ostatecznie to jedynie obraz.

Jak już ktoś to zauważył, jest to brytyjski humor - specyficzny, subtelny, niezbyt łatwy do wyczucia, jednakowoż bardzo odpowiedni dla pewnej szczególnej części fanów. Na kartkach książki prezentuje się to wyśmienicie, na ekranie - nie wszyscy potrafią się w tym odnaleźć.

Jest jeszcze jeden autor, u którego książki chwalą sobie wszyscy, natomiast ekranizacje już nie. Terry Pratchett, pewnie Wam to coś mówi. I pojawiają się tam podobne głosy, co Twój tutaj: jak tak można, co to jest, ojojoj, straszne.

Polecam wszystkim tym usiąść z zimnym okładem na szyi i zastanowić się: czego oczekiwaliście? Że będziecie czekać na odpowiedni moment z książki? Że nagle ktoś Wam wejdzie do głowy, wytnie Wasz obraz i wstawi na ekran? Jeżeli okazuje się, że owszem, właśnie tak, to cóż, nie pomogę. Ale jeśli nie, polecam zastanowić się na zimno, jak można inaczej to przedstawić, by wyrazić groteskowość, fabułę, a także subtelną ironię życia w ciągu niecałych dwóch godzin.

Dla wszystkich, którzy nadal się zastanawiają: owszem, nie zgadzam się z opinią, owszem, podobało mi się, choć było tak odmienne od lektury.

(Od zawsze uważałam, że fanatycznych wielbicieli jakiejkolwiek książki należy odciąć od wszelkich innych obrazów owej powieści.)

ocenił(a) film na 5

pierwsze 'primo' - nie jestem fanatyczną wielbicielką prozy Adamsa, choć czytanie jej sprawia mi wielką przyjemność
drugie 'primo' - dzięki za wyjaśnienie co do różnicy tworzywa literackiego i filmowego, nie wpadłabym na to (sorry za sarkazm)
trzecie 'primo' - to do tych wyżej - skoro nie można porównywać książek i filmowych adaptacji, to po diabła nazywać film tytułem książki? 'Z ręcznikiem po kosmosie' byłoby fajniej.
po czwarte - czy wobec nieprzekładalności na język filmowy najśmieszniejszych w książce komentarzy narratorskich, konieczne było uśmiesznianie fabuły zagrywkami z hollwoodzkich komedyjek? i po co w ogóle aż TAK przekręcać fabułę,czemu to służyło, bo jak wiecie czemu to się wycofam
i wreszcie: napisać humorystyczną książkę dla wielbicieli brytyjskiego humoru to talent, skopać jej adaptację poprzez 'upupienie' do poziomu nastoletniego odbiorcy amerykańskich bajeczek, to rzadki dar

ocenił(a) film na 5

a i tak przy okazji, skoro silisz się na obiektywną recenzję, sprawdź czego konkretnie adaptacją jest film; podpowiem, nie opasłych tomisk w stylu Sienkiewicza, a dwustustronicowej książeczki w formacie mniejszym od zeszytu
a teraz możesz nie spalić na stosie

ocenił(a) film na 5

ps: skoro brytyjski humor nie nadaje się do filmu, to o co chodzi w Monty Pythonach?

użytkownik usunięty
jagush

Cieszę się ogromnie, że sprowokowałam Twoją odpowiedź.

Sarkazm jeszcze rozumiem, tłumaczyć mi go nie trzeba. Za fanatyka uznaję każdego, kto ocenia film słowami:"eee, książka lepsza..." Wiadomo, że zawsze książka jest lepsza, ale tutaj oceniamy film. Na podstawie książki, owszem, stąd ten sam tytuł - no popatrz, sprytne, prawda?:) Mimo to zawsze musisz się liczyć, że w filmie po prostu NIE DA się oddać identycznego klimatu, zawsze coś trzeba "uciąć" - tada! A jak kiedyś zrobisz swoją wersję, to możesz ją i nazwać "z ręcznikiem po kosmosie", proszę bardzo, z przyjemnością obejrzę, bo brzmi ciekawie. Nie wiem, co nazywasz zagrywką rodem z Hollywoodu, podaj mi przykład, to Ci odpowiem być może. A przekręcanie fabuły mi się całkiem spodobało, gdyż to naprawdę przyjemne dla oka uproszczenie dla tych, którzy nie mieli szczęścia przeczytać książki. Dlaczego scenariusz akurat takie sceny skracał, a innych nie - cóż, zawsze jest wybór w takim wypadku między złym a gorszym. Mimo to całkiem nieźle z tego wybrnął. I znowu - argument o amerykańskich bajeczkach będzie dla mnie niezrozumiały, dopóki nie podasz mi przykładu, co tak uraziło Twą delikatną, europejską duszyczkę.

Nie silę się na obiektywną recenzję, bo: raz, to nie recenzja; dwa, nawet nie próbuję być obiektywna, bardziej odpowiadałoby "wkurzona". Książki czytałam, wszystkie pięć, choć fakt, trochę się rozpędziłam, ze zdenerwowania nieco. Na stosie co najwyżej mogę spalić tytuł posta "żal" u osoby, która wydaje się, że rzeczywiście czyta i spodziewałoby się u niej nieco innego słownictwa.

Nie powiedziałam, że humor brytyjski nie nadaje się do filmu, czytanie ze zrozumieniem naprawdę nie boli. Stwierdziłam jedynie, że znajduje mniej odbiorców w filmie niż w książce. A o co chodzi w Monty Pythonie, to chyba nawet sami twórcy nie wiedzą. Znam również sporo osób, którym ich pełnometrażówki po prostu nie podchodzą. Tak więc jedyne, co miałam na myśli, to fakt, że brytyjski humor w filmie po prostu trzeba lubić, a niewiele osób się do takowych skłonności przyznaje.

Podsumowując: nie kłócę się z Tobą o to, że nie może Ci się coś nie podobać. Bardziej próbuję uprosić Cię o opinię na temat filmu, jakie są minusy, jakie plusy, bo samo stwierdzenie "błeeeeee, książka lepsza" przypomina mi żart o tych dwóch kozach, z których jedna je taśmę VHS, a druga książkę. I liczę, że ją otrzymam:)

ocenił(a) film na 5

nie wiem, czy skuszę się na rzetelną odpowiedź, pachniesz mi żarliwą filmową neofitką a ja jako 'brytofilka' nienawidzę jak ktoś robi mi coś co Brytole nazywają 'patronizing'.
ŻAL to poprawne polskie słowo wyrażające moje uczucie po obejrzeniu adaptacji, skoro Tobie kojarzy się z subkulturą internetową, to chyba za blisko jej tkwisz, po prostu...
Cieszę się, że Ci się film podobał; każda potwora znajdzie swego amatora. Ja jestem głęboko rozczarowana, nawet tyle lat po obejrzeniu filmu został niesmak - niestety zatarły się szczegóły, więc w tej polemice wygrywasz ;)
Adaptacja ma moralny obowiązek oddawać DUCHA oryginału. Mam (kolokwialnie ujmując) gdzieś, czy wiek, wzrost, kolor włosów bohaterów się zgadza, albo czy bohater najpierw 'beknął' a potem spadł z konia czy odwrotnie - takie dywagacje książkowych wyznawców tez mnie doprowadzają do szału. Są filmy, weźmy "Władcę Pierścieni", które znacznie ingerując w fabułę, oddają ducha powieści. Nawet "Dorian Gray", przy ogólnym spłaszczeniu problematyki i efektach z taniego horroru, dotyka ducha oryginału. Ten film niestety nie. Jak ktoś nie ma ochoty na wczucie się w oryginał, niech kręci według scenariuszy oryginalnych.
I jeszcze zacytuję z recenzji redakcyjnej na tej stronie; to dla tych powyżej, co przypisują tę dziwaczne deformacje samemu Adamsowi:
"M.J. Simpson biograf Douglasa Adamsa w wydanej w 2003 roku książce "Hitchhiker: A Biography of Douglas Adams" opisał, że starania o doprowadzenie do ekranizacji książki pochłonęły 20 lat życia pisarza. "Autostopem przez galaktykę", które od dnia premiery doczekało się serialu, gry wideo a nawet komiksu, dopiero w 1997 roku zyskało przychylność studia Buena Vista, które podpisało umowę z Adamsem. Niestety, za życia pisarza projekt nigdy nie został zatwierdzony do produkcji."

użytkownik usunięty
jagush

I o to mi chodziło:) Dziękuję panience uniżenie za opisanie wszelkim laikom książkowym, cóż tracą, oglądając ten film. Mimo to próbuję patrzeć z punktu widzenia osób, które nie czytają tak żarliwie jak ja. Z takiego punktu widzenia film nawet jest przyjemny, wybuchnęłam parę razy śmiechem, a głos Alana Rickmana wydawany przez Marvina jest fantastycznym pomysłem. Żałuję, że John Malkovich zagrał tam tak krótką rolę, ale nie można mieć wszystkiego. Postacie Vogonów są zrobione w ciekawy sposób, a niektóre zagrania filmowe łechcą delikatnie moje poczucie humoru. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie lepszej wersji, gdyż nikt nie pasuje mi do tego dzieła, a tutaj nie pasuje najmniej. Niemniej dla tych, którzy szukają czegoś na sobotnie popołudnie - polecam, można się rozerwać i spędzić miło czas przy przygodach Artura Denta. Z pewnością zachęci to do zgłębienia lektury.
Do filmu z pewnością wracać będę.

Nie do końca wiem, o co Ci chodziło z "żarliwą filmową neofitką". Jak również dlaczego mnie obrażasz, zawsze wydawało mi się, że dyskusja oparta jest na wzajemnym szacunku i tak dalej, i tym podobne... A jak wyczuwasz zapach przez monitor, to już zupełna zagadka.
Co do subkultury internetowej, w dzisiejszych czasach każdy w jakiś sposób sobie w niej tkwi, tyle że wybiera te kąski, która mu pasują. I żal to rzeczywiście normalne polskie słowo, niemniej samotnie jakoś tak niesympatycznie wygląda. Zatytułowałabyś posta "radość", "smutek" albo "zadowolenie"?

Czekam z niecierpliwością teraz na objaśnienie, co rozumiesz przez "filmową neofitkę", bo mam naprawdę wiele opcji w głowie, ale każda mnie przyprawia o salwy śmiechu:)

użytkownik usunięty

To mi przypomina pewną anegdotę: "Dziecko odpowiada w szkole. Nauczycielka zwraca uwagę - ale proszę pełnym zdaniem. I to był klasyczny przykład pełnego zdania." - mój komentarz do słowa 'żal', przy czym zaznaczam, że również bardzo za nim nie przepadam.
Kfiati za same posty jestem gotów się z Tobą ożenić. Przychylam się do każdego argumentu w powyższych. A to - "Na stosie co najwyżej mogę spalić tytuł posta "żal" u osoby, która wydaje się, że rzeczywiście czyta i spodziewałoby się u niej nieco innego słownictwa." - dla mnie to mistrzostwo :D Pozdr.

ocenił(a) film na 5

a skoro KAŻDY, kto twierdzi, że książka jest lepsza, jest dla Ciebie bez wnikania w detale fanatykiem, to kim w takim razie TY jesteś? Przygania kocioł...
Ja uwielbiam adaptacje, ale takie, w których reżyser i scenarzysta przeczytali materiał wyjściowy ze zrozumieniem. I teraz to Ty mi udowodnij konkretnymi przykładami, że miało to miejsce w przypadku tego filmu, ba na razie strzelasz do mnie ogólnikami.
Reasumując, nie poprawiaj sobie samopoczucia moim kosztem, tylko dlatego, że zatytułowałam posta ŻAL - raz jeszcze - sposób interpretacji tego słowa wskazuję na stan Twojego, umysłu. Mnie ŻAL jest, że nie wykorzystano potencjału filmowego tkwiącego w materiale wyjściowym

użytkownik usunięty
jagush

Dobrze, wytłumaczę to raz jeszcze: książka JEST ZAWSZE LEPSZA. Dlatego czytam książki zapalenie. Niemniej książki tu nie oceniamy, oceniamy film. Już podziękowałam za Twoją opinię, gdyż w końcu rozszerzyłaś ją, a naprawdę sporo osób nie czytających na co dzień może nie mieć pojęcia, o czym tu mówiłyśmy. Choć przez chwilę spróbuj nie brać moich słów za ataki na siebie, nie narzucam Ci swojego punktu widzenia, proponuję jedynie nieco rozszerzyć Twój, opisać jaśniej, jak to zrobiłaś powyżej.
Dlaczego uważam, że nie jest źle? Cóż, jak już mówiłam, fabuła i treści są czytelne, choć brak im książkowego polotu. Zabiegi filmowe typu niekończący się odjazd kamery na Vogoński statek, całkiem niezłe wybrnięcie z problemu dwóch głów Zaphoda, fantastycznie oddana hala robocza, na której powstaje nowa ziemia wielce mi się podobują. Fakt, brakuje mi wytłumaczenia ręcznika, jego zastosowań. Zabolała mnie zmiana sceny przed buldożerem. Ale mimo to film nie jest zły.
Nie wiem, dlaczego uważasz, że poprawiam sobie cokolwiek Twoim kosztem. Po prostu zauważ, że ktoś, kto wchodzi na stronę przeczytać recenzję, zobaczy, że film nie jest książką, więc jest be. Teraz już wytłumaczyłaś wszystko i więcej nie mam zamiaru się doczepiać. No, może o tę "filmową neofitkę", bo naprawdę mnie to intryguje:)
P.S. Nigdy nie zapominaj słów z okładki "Autostopem..." Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 5

musisz jeszcze troszkę postudiować sztukę retoryki, bo na razie zachowujesz się jak większość netowych przygłupów - a najwyraźniej jesteś na wyższym poziomie - najpierw używasz słownictwa o wyraźnie protekcjonalnym charakterze, które powszechnie jest uważane za obraźliwe i działa jak wirtualne 'danie po gębie', a potem zgrywasz niewiniątko i twierdzisz, że Ty nie atakujesz. Cóż, albo jesteś tak wyrachowana, albo jeszcze nie panujesz nad potęgą słowa. Nadal nie możesz pojąć, że nie chcę aby książka była filmem czy na odwrót, ale film powinien oddawać jej ducha, to moralny obowiązek za wykorzystanie materiału oryginału.
Życzę wielu zapierających dech w piersi wrażeń filmowych i bardziej rozbudowanych ról Rickmana (btw mam nadzieję, że zgodzisz się, że jego dubbing w Alicji jest niesamowity). Co do tłumaczeni 'neofity', odmawiam, bo ja bym musiała wejść na protekcjonalne tony, a bardzo tego nie lubię.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5

No, przepraszam, ale muszę, najniższy stopień polemiki forumowej, ale nie widz innego sposobu: przeczytaj post wyżej ze zrozumieniem, i cały tok tej dyskusji też postudiuj, ja nie mam nic do dodania

użytkownik usunięty
jagush

A skoro jesteśmy przy brytyjskim humorze filmowym, polecam Ci "Wszystko zostaje w rodzinie". To rzeczywiście jest już subtelna, jednak czarna komedia. Zdecydowanie polecam.

ocenił(a) film na 5

wiesz co, już zwracałam Ci uwagę, że jesteś niegrzeczna dyskutując ze mną tym tonem, ale to widać jedyny sposób polemiki jaki znasz. Twój protekcjonalny ton, z tendencją wyraźnie wzrostową wobec braku merytorycznych argumentów, uniemożliwia mi dalsze wymienianie postów. Zresztą, Ty na nie nie odpowiadasz na moje pytania, tylko upajasz się faktem zaistnienia na forum. Zakończę zatem z Vogońską gracją: spadaj ;P

użytkownik usunięty
jagush

No jeżeli nawet propozycja filmu jest niegrzeczna, to ja już ręce rozkładam...;) Przepraszam i pokłony biję:) (ale jak nie widziałaś, to naprawdę, obejrzyj, sama obsada powala:D) Trzymaj się i miłego dnia!;)

(chciałam wymienić z Tobą prywatne wiadomości, jednakże się niestety nie da, a wydajesz się osobą, która może zaproponować mi kilka tytułów, o których istnieniu nie miałam pojęcia. No cóż;) )

ocenił(a) film na 5

ok, mea culpa, powinnam podpiąć tę odpowiedź pod Twoje stylistyczne kwiatki o 'panienkach ' itp. Myślałam, że to jasne, do czego piję, przepraszam. Za film dziękuję Pa

użytkownik usunięty
jagush

Ech, no może przesadziłam, to miało być takie z przymrużeniem oka. Uwielbiam taki język, ale tu faktycznie trochę wygląda... agresywnie.

ocenił(a) film na 5

to pozdrawiam i do zobaczenia w innym miejscu na forum - gdzie może nasze oceny filmu okażą się bardziej zbieżne; też przepraszam za zbyt mocne słowa gdzieniegdzie :)

ocenił(a) film na 8
jagush

Czytałem książkę pewnie jak Ty ,to co jest w twojej głowie jest Twoje,ale ktoś się z nami tym podzielił i myślę, że wyszło zajebiscie :-)
Książka 100/10, film 9/10 :P

ocenił(a) film na 5
eulogy_pl

to Ci zazdroszczę, ja poczekam jak kino dorośnie do zrobienia 'mojej' ekranizacji, dzielenie się śmietnikiem - tak tę interpretację odebrałam - nie pociąga mnie

ocenił(a) film na 8
jagush

Kino .. tak jak w filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" swoje lata świetności już miało... także powodzenia.....

ocenił(a) film na 8
jagush

Do wszystkich, którzy mówią, że "KSIĄŻKA ZAWSZE LEPSZA" mam dwa kontrargumenty:
- Dexter
- książki na podstawie filmów

ocenił(a) film na 5
racher

a dlaczego to w odpowiedzi na mojego posta? gdzieś napisałam, że książka jest ZAWSZE lepsza? TA książka jest o niebo lepsza od filmu, a znam znakomite książki, które stały się świetnymi dla mnie filmami (LOTR). Dextera nie lubię, nie oglądam, tym bardziej nie czytam. a książka na podstawie filmu pozostanie czytadłem; nie słyszałam, żeby wzniosła się kiedyś taka książka na poziom LITERATURY

ocenił(a) film na 8
jagush

To miała być ogólnie wypowiedź w temacie, dlatego napisałem "do wszystkich", a że jesteś założycielką tematu, to odpowiedziałem na pierwszy post :).
Swoją drogą 2001: Odyseja kosmiczna to też ciekawy przypadek, gdzie książka i film powstawały jednocześnie, wzajemnie się inspirując. Najciekawsze jest to, że są dość różne, nie tylko pod względem szczegółów fabuły, a przede wszystkim pod względem sposobu w jaki historia została opowiedziana. Jedni wolą pełen niedopowiedzeń, mistyczny i otwarty na interpretacje film, a inni walącą prosto z mostu książkę sci-fi.

ocenił(a) film na 5
racher

to prawda, dla każdego coś dobrego; jak już wyżej pisałam: gdyby ten film nie był zatytułowany "Autostopem...", pewnie by mi się całkiem podobał, ale to, że jest TAK różny od przesłania książki, jakie ja odczytałam, jednocześnie odwołujący się do literackiego hitu, przyczyniło się do niskiej oceny :)

ocenił(a) film na 9
jagush

bardzo dobra ekranizacja, a kilka wątków bardziej rozbudowanych i lepszych niż w książce!!! kurcze toż Adams sam czuwal dzień i noc nad tym filmem!

ocenił(a) film na 5
Newelowsky

to widać nie ten Adams, co u mnie w domu z książką gościł... mój Adams ma więcej dystansu do... wszechświata....

ocenił(a) film na 9
jagush

he może to tylko twoje subiektywne odbieranie filmu? ;p tak też może być. Film jest zupełnie inną formą przekazu niż książka wiec i formy przekazu różnych wątków bedą się różnić, a co za tym idzie odbiór obydwu dzieł bdzie zupełnie inny. Nie można od filmu wymagac tego samego co od książki i na odwrót bo to wręcz absurdalne! Mogę równie dobrze mieć pretensje do ksiażki bo nie ma efektu 3d ;p

ocenił(a) film na 5
Newelowsky

każdy odbiór jest subiektywny, nie ma o czym dyskutować, już starożytni mieli na ten temat maksymę

ocenił(a) film na 9
jagush

wiesz te stwierdzenie jest już troche wydmuchane. Naprawde wszystko da sie ocenic obiektywnie i subiektywnie. Nie ma co sie obrażać na film, że nie był jak książka, bo to obrażać się na dobre naleśniki, że nie smakuja jak pączki. Film ma dobrą realizacje, aktorów, humor i wiele motywów z książki. Naprawdę nie wiele było elementów, których zabrakło, a i pojawiły się nowe. "Ja uwielbiam adaptacje, ale takie, w których reżyser i scenarzysta przeczytali materiał wyjściowy ze zrozumieniem."- twoje slowa wiec następnym razem zwolnij Adamsa i sama nakręć film skoro lepiej wiesz jak powinien wyglądać. Mogę się założyć, że nie masz pojęcia o co dokładnie Ci chodzi. Coś Ci się nie podoba, ale jakbys miała sama kręcić sceny, to byś nie wiedziala, co zmieniać.

ocenił(a) film na 5
Newelowsky

wiem, o co mi chodzi, jak napisałam wyżej, film jest zbyt serio filmem SF, a książka była pastiszem gatunku. Nie jestem reżyserem więc nie wiem co bym konkretnie zrobiła inaczej, bo brak mi warsztatu, ale temu gościowi zapłacili jak profesjonaliście za to co wg mnie spartaczył...... a nie Tobie oceniać 'wydmuchaność' moich wypowiedzi, co to za argument w ogóle?... równie dobrze mogę odbić piłeczkę z metaforą: jak kupuje naleśniki to, czy to są płachetki w garmażeryjnym, czy mrożone, czy w proszku, oczekuję w miarę podobnego efektu końcowego, w tu w opakowaniu pt. Autostopem dostałam pączka zamiast naleśnika; ja bardzo lubię pączki, ale wtedy gdy na pączka mam ochotę....

jagush

on i tak nie zrozumie. Zauważyłem że wszystko wie lepiej i zawsze ma rację. Mało tego on nawet wie że Ci sie podobało tylko o tym nie wiesz :) Bawią mnie jego wypowiedzi. Jakiś czas temu mi tłumaczył że źle oceniłem film.

ocenił(a) film na 5
max_38

ach, to dzięki :) pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
jagush

Jeśli ktoś miałby na sprzedaż pierwszą cześć - mam na myśli trzy pierwsze książki - bądź jedną trzyczęściową książkę bardzo proszę o kontakt na mail drill_n_bass@tlen.pl . Tej książki już nigdzie nie idzie dostać. :( proszę pomóżcie!

racher

Nie zawsze, ale często.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones