Film rzeczywiście zrobiony jest tylko po to, żeby obejrzeć go w 3D. Kupa pieniędzy wydana, by ładnie wyglądało. Niestety, pod pięknym, słodkim płaszczykiem nie kryje się nic ponad to.
Bohaterowie są tak sztampowi i typowi, że nużą. Wojskowy-ograniczony, który ślepo wykonuje rozkazy pana biznesmena-moim-jedynym-celem-życiowym-są-pieniądze. Przy czym świetnie się bawi. Główny bohater Jake to postać jakich w kinie na pęczki - na początku trochę skretyniały, w miarę filmu w znanym od początku kierunku się przekształca. Oczywiście nie brakuje pani naukowiec, która stara się wyjść na wojowniczkę, ale jej nie do końca wychodzi.
Historia przewidywalna jak wynik 2+2. Badają, niszczą, wojują, dobrzy wygrywają. Dużo w filmie trochę patetycznie filozoficznych cytatów.
Podsumowując - dwie rzeczy w obrazie są fantastyczne - widoki/efekty specjalne i muzyka. I głównie dla tych elementów można obejrzeć film. Ja po godzinie zacząłem się nudzić. Dla mnie za długi - niemal 3 godziny (bez 18 minut) to przesada. Można by zamknąć te historię spokojnie w dwóch, a nawet może i mniej. No ale faktor "kasą ma przebić Titanica" też zrobił swoje.
Swoją drogą ciekawe, że zazwyczaj amerykańskich żołnierzy przedstawia się jako umysłowo ograniczonych.
"Główny bohater Jake to postać jakich w kinie na pęczki"
o naprawde? dużo 3 metrowych kotowatych nadludzi.... no masz rację....
gdyby nie ta niebieska buźka to Sam byłyby dla mnie zwyczajnym aktorem jakich wiele.... ale dzięki grafice o wiele przyjemniej mi się oglądało
bo po ostatnim terminatorze nawet zapomniałem jak wygląda... dasz wiarę?