...a właściwie tylko za to. Gdzie do licha jest fabuła? Bardzo smutne, że film został stworzony tylko do zachwytów nad efektami, a fabuła została dodana na odczepnego,bo film musi się "dziać" Dodatkowo tylko połowa filmu skupia się na podziwianiu planety, reszta to nudna nawalanka. Od początku wiadomo jak akcja się potoczy i jak skończy bo podobnych filmów było z milion.
Jest też sporo błędów/nieścisłości np. po co wcielać się w te avatary skoro tubylcy i tak rozstrzelają?, skoro te latające jaszczury są w stanie niszczyć ludzkie pojazdy, to czemu ludzie byli w ofensywie?, bohater się zakochał, ale zamierzał się zestarzeć w tym urządzeniu, żyjąc jako niebieski? itd.
Racja w filmie jest kilka luk ale efekty i przedstawiony piękny świat odwracają od nic uwagę. I to skutecznie. Taki już urok tego gatunku.
Scenariusz to najsłabsza strona filmu.
Może ludzie wcielali się w avatary po to by uniknąć problemów z tlenem? Jak wiesz ludzie nosili tam maski kiedy byli poza bazą i pojazdami. A może też chodziło o to że jako avatary mieli możliwość łączenia się tymi warkoczami i przez to lepiej poznawali Pandorę (przyrodę, organizmy itp).
A bohater chyba nie zamierzał umrzeć i zgnić w tym urządzeniu. Owszem zakochał sie we niebieskiej kotce ale chodziło mu nie tyle o związek z nią ile ocalenie jej świata.
Cóż ale świetne efekty nie powinny przekreślać dobrej fabuły, wręcz przeciwnie, efekty powinny podkreślać.
Co do masek to ludzie i tak w nich chodzili, więc nie widzę problemu z ich używaniem. A jeśli poznawali świat warkoczem, to po co badanie próbek? Poza tym tego nauczył się chyba dopiero Jack od niebieskich.
Pandorę badali już jakiś czas. Jack nie wiedział o wszystkich osiągnięciach ludzi i ich dotychczasowych odkryciach. A po co próbki? Dla kumpli na ziemi (po fachu)?
Nie analizuj tak dogłębnie filmu spod znaku sci-fi bo do niczego logicznego nie dojdziesz. Jak już mówiłem taki już urok tego gatunku.