że głowni bohaterowie nie są błękitnoskórzy ale ciemno. Cały czas miałem wrażenie że role mieszkańców pandory grają afroamerykanie i nie mylilem sie. Film do złudzenia przypomina próbe podbicia ameryki i wytępienia ich rdzennych mieszkańców. Normalnie najazd Corteza i Pizzaro na ameryke. Nie wiarygodnie zawiodłem sie na tym filmie. Jakby tego było mało miałem wrażenie że oglądam tarzana.
Scenariusz jest tak naciągany i jeszcze bardziej polukrowany niż w Titanicu. Beznadziejny wątek miłosny, tragiczne zakończenie... jesli Cameron mysli kręcić trylogie to happy end nie był dobrym pomysłem.
I niech teraz nikt mnie nie wyzywa ze niby powiedziąłem zakończenie bo tylko szympans by sie go nie domyślił. Sam Worthington zawiódł mnie na całej linii o ile genialnie zagrał w Terminatorze 4 to teraz na prawde mu ta gra nie idzie.
Wiem przynajmniej że nie jestem jedyną osobą która tak uważa ponieważ nie jedno parskniecie słyszałem na sali kinowej. Ten film to czysty absurd. A efekty specjalne to nie wszystko bo pierwszy raz w kinie zadarzyło mi sie przysnąć.
Chodziło mi o to ze afroamerykanie grają w filmie. A przypomina mi to najazd na indian. Troche pogmatwałem :)
Nie ma co komentowac twojej wypowiedzi jesli nawet nie znasz dokladnie historii, a sie odzywasz... Ten film trzeba bylo zrozumiec. Tobie sie to nie udalo.
Uśmiałem się czytając tego posta :D Afroamerykanie zostali najechani w Ameryce - weź może lepiej podręcznik historii, a nie pisz takie posty.
"Ten film trzeba bylo zrozumiec. Tobie sie to nie udalo. "
Przepraszam Cię bardzo co tutaj trzeba było zrozumieć?
A jak powiem że Titanic był kiczowatym filmem nie wartym swoich nagród to co powiesz mi że nie zrozumiałem filmu?
W Avatarze nie zrozumiałem tego że głowny bohater odnalazł szczęscie w innym życiu bo w obecnym byl kaleką? Nie dziwie sie mu. Ale zdradzać swoją rasę? Może jestem troche rasistowski ale scenariusz jest po prostu słaby. Tutaj chce pomóc ludziom a nagle pomaga kosmitom ktorych zna trzy miesiące.
To że film jest wizulanym orgazmem dla zmysłów to nie powód żeby mówić że jest głęboki i daje do myślenia. Dla mnie był to zwykły odmóżdżacz na którym "myślenie" nie jest obowiązkowe tym bardziej że reżyser a raczej scenarzysta nie postanowił wstawić nawet jednego elementu zaskoczenia. Film był przewidywalny jak Transformersy.
Orignalnoscią też raczej nie grzeszy cały zarys fabuły jest po prostu podobny do "Tańczącego z Wilkami". Wam nie kojarzy sie z jakimś innym filmem?
"Ale zdradzać swoją rasę?"
Zdradził swoją rasę ponieważ zrozumiał że my ludzie jesteśmy ograniczeni, nie widzimy tego co istotne wokół nas, niszczymy samych siebie i nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Pewnie nie chciał być jednym z nas. I wcale mu się nie dziwie.
"...odnalazł szczęście w innym życiu bo w obecnym był kaleką?"
Gdyby chciał to mógł wrócić na ziemię i odzyskać nogi wystarczyło by tylko żeby zdradził tych, których zaczął szanować.
Wydaje mi się że niektórzy albo są ograniczeni, albo wypowiadają się na temat filmu w ogóle go nie oglądając.
Scenariusz był super ponieważ, każdy ma możliwość jego własnej interpretacji.
Tak jak z malarstwem, dobre dzieło można oglądać w nieskończoność ponieważ każdy odnajdzie w nim detal godny uwagi.
A nie sądzisz, że motyw ze zdradą rasy miał na celu ukazanie pewnego poglądu reżysera? Że ludzie stają się coraz bardziej agresywni, żądni wojny? Że lepsi i bardziej ludzcy są kosmici? Uważam, że w ten sposób nawiązuje do swoich poprzednich filmów, głównie do Otchłani.
Cortez i Pizarro najechali afroamerykanów i po latach Michael Jackson zrobił się biały, bo miał geny swoich białych przodków Corteza i Pizarro. Wszystko jasne.
Jak inni już zauważyli, nie grzeszysz wiedzą autorze tematu. Więc zostaw w spokoju filmy i marsz do książek.
Jezu po prostu sie pomyliłem czy to takie trudne do zrozumienia. Chodzilo mi o to że mieszkańców pandory grali głównie afroamerykanie że by nie mówić brzydko czarnuchy. A odnosnie samego wrażenia z filmu przypominalo mi to najazd na inków i majów przez Cortez'a i Pizzar'o. Przepraszam znawców historii. A raczej pierwsza osobę która udzieliła sie w temacie bo reszta poprostu zaczeła ciągnąc głupią krytyke. Pozdrawiam
Do KEDDA:
"Ten film trzeba bylo zrozumiec. Tobie sie to nie udalo. "
Przepraszam Cię bardzo co tutaj trzeba było zrozumieć?
A jak powiem że Titanic był kiczowatym filmem nie wartym swoich nagród to co powiesz mi że nie zrozumiałem filmu?
W Avatarze nie zrozumiałem tego że głowny bohater odnalazł szczęscie w innym życiu bo w obecnym byl kaleką? Nie dziwie sie mu. Ale zdradzać swoją rasę? Może jestem troche rasistowski ale scenariusz jest po prostu słaby. Tutaj chce pomóc ludziom a nagle pomaga kosmitom ktorych zna trzy miesiące.
To że film jest wizulanym orgazmem dla zmysłów to nie powód żeby mówić że jest głęboki i daje do myślenia. Dla mnie był to zwykły odmóżdżacz na którym "myślenie" nie jest obowiązkowe tym bardziej że reżyser a raczej scenarzysta nie postanowił wstawić nawet jednego elementu zaskoczenia. Film był przewidywalny jak Transformersy.
Orignalnoscią też raczej nie grzeszy cały zarys fabuły jest po prostu podobny do "Tańczącego z Wilkami". Wam nie kojarzy sie z jakimś innym filmem?
Najazd Corteza na inków i majów?! Nie tłumacz się, bo się tylko pogrążasz. I jak mówiłem, marsz do książek.
Pod względem fabularnym mnie się to kojarzy z "Misją" Joffe, aczkolwiek tamten film był arcydziełem, a ten jest tylko dobrą masową produkcją i oczywiście zakończenie nie jest w nim tak tragiczne. A te wszystkie roboty i pojazdy do złudzenia przypominają mi Gwiezdne Wojny i Matrixy (np. jeden z bombowców przypominał mi słynnego Sokoła Millenium). Z kolei stwory z Pandory to wypisz wymaluj świat Władców Pierścieni i Gwiezdnych Wojen. A muzyka, której się przysłuchiwałem z racji zawodowych, to typowe hollywódzkie masywne późnoromantyczne brzmienia orkiestrowe z dodatkiem chórów. W ilu filmach już coś takiego było, to nawet trudno zliczyć. W tym sensie film jest wybitnie wtórny.
Mi sie wcale nie podobało połączenie dziewiczej przyrody z futurystycznymi maszynami. Taki zabiegi zawsze marnie wypadają w kinie. Albo Matriks albo Władca Pierścieni
No jasne... nie zdarzyło cie sie przysnąć na filmie? Nie licząc tego że byłem nie wyspany a na seansie byłem o 9 rano. Szukam czegos wiecej w kinie niż efekty specjalne bo dla tępych amerykanów jest to recepta na sukces ale nie dla mnie.
Avatar nie miał dobrego scenariusza
Nie został dobrze zagrany.
A muzyka była mało orginalna i zbyt wzniosła w nie których momentach.
W ogóle jeśli Cameron myslał na trylogią Avatar powinnien pomyśleć nad innym zakonczeniem. Jak ktoś mówi ze Avatar bedzie drugim Władcą Pierścieni to na prawde sie nie zna.
"Chcemy pokazać inne księżyce i wnętrze Pandory"
Nie musi ciągnąć historii z RDA i Homo Sapiens. Każda część trylogii może być oddzielną historią - jedyne, co je połączy to miejsce - układ planet Alfa Cen. A
Wymyślać można mnóstwo.
No i ewentualnie para Jake/Neytiri.
Głupie pytanie głupia odpowiedz: -Tak.
Tak samo kolumb nazwał rdzennych mieszkańców ameryki indianami bo myslał ze dotarł do indii.
Na szczęście w przeciwieństwie do Kolumba mamy książki historyczne i mapy, proponuję czasami skorzystać :)
A ten sarkazm do kogo?
Najlepiej to dokladac kolejne zdania do innych beznadziejnych wypowiedzi użytkówników którzy czepiją sie czyjegoś przjęzyczenia. A jak ktoś sie próbuje wytłumaczyć to juz jest debilem.
Może wyraź swoje zdanie panie znawco historii
Porównanie z Cortez'em i Pizarro najzupełniej błędne.
Obaj podbili głównie wykorzystując miejscowe spory i nienawiści.
Cameron wymyślił historyjkę jaką żaden magazyn SF nigdy by nie wydrukował.
Mnie najbardziej ciekawiło przypominanie sobie skąd zerżnął pomysły na fabułe.
Jezu, jak oglądasz film Disney'a to też masz pretensję że naciągany happy end i wszystkiego się domyśliłeś na początku filmu? O_o'
... dobra nie ważne... niech bedzię ze Avatar to najlepszy film w historii. Chodzi mi o to że ten film nie jest wart tego całego zamieszania jakie wokół niego zaistniało. Płytki film nazwany rewolucją w kinie na miare wprowadzenia dzwięku ponad 90 lat temu. Bardzo przesadne określenie bo efekty specjalne to nie wszystko. A tym bardziej że efekty 3D w kinie wcale nie był taki rewelacyjny jaki miał być.
Najlepiej jeszcze bedzie jak Avatar zbierze wszystkie oscary w tym roku i połowa fanów bedzie sie masturbować przy tym filmie.
Osoba dająca temu filmowi 9 albo 10/10 nie ma poprostu gustu. I pewnie jest równie wielkim fanem Titanic'a.
Ale i tak pewnie cała moja wypowiedz nie ma sensu bo zaraz poleci txt że jestem idiotą. A piszą to osoby dla których kino nie wykracza poza Transformers i Batmana czy Spider-mana.
Odnośnie tego nawiązania do Corteza i Pizzaro, indian itp... to była luźna sugestia. Dzieki za poprawienie mnie ale to nie powód do rzucania oszczerstw w moim kierunku.
Tak jak ja spałem na Avatarze wy bedziecie spali na każdym jednym filmie Bergmana, Antonioniego czy Fellini'ego. Spróbujcie objerzec jakis film spod reki wczesniej wymienionych reżyserów. Drzemka gwarantowana. ]
Nara wieśniaki. Oglądajcie dalej gwiezdna wojny czy inny kosmiczny szajs bo na wysilenie umysłu nad czymś dającym do myślenia nie macie możliwosći.