O tym filmie nie mozna powiedzieć, że to dno lub klapa, gdyż kompletnie mija się to z prawdą... Nie twierdze, że to jest najlepszy z najlepszych filmów ale zapewne zalicza się do ścisłej czołówki światowego kina ;)
Najlepsze filmy wszechczasów to te zrealizowane za pomocą minimalnych środków. Często stare, czarno-białe.
I przede wszystkim : o ludziach i dla ludzi.
A kręgosłup filmu wszechczasów to scenariusz, gra aktorska i reżyseria.
W związku z czym "Avatar" ma przynajmniej skoliozę.
Kiedyś ludzie uciekli z kina, bo jechał na nich pociąg (na ekranie), teraz widownia jest bardziej marudna i wymagająca, w szczególności co do obrazu - bo fabuły i scenariusze w zasadzie raczej już innowacyjne nie będą, nie na tyle, by nie doszukać się jakiś podobieństw. Co do minimalnych środków, być może coś w tym jest, ale minimalne środki nie stworzą nowych technologii, więc wolę od tego pojęcie ewolucja i rozwój - w końcu ktoś - paradoksalnie dość starą - technologię 3D zgrabnie wykorzystał.
Gra aktorska jest w filmie naprawdę dobra, zważywszy na fakt, że aktorzy mieli na sobie dość nietypowe kombinezony. Nie jest prosto zagrać takie sceny, jakie były w filmie i przekazać dość sporo emocji. Więc ja bym się tego nie czepiał. Scenariusz jest dość prosty, ale tylko pozornie, bo występuje sporo wątków pobocznych, za pierwszym razem nie widocznych.
Zgadzam się z autorem.
Ale by to zrozumieć, trzeba mieć bardziej otwarte serce, czuć to w sobie, widzieć to. Avatar nie jest jakimś tam zwykłym filmem ale czy więcej, jest jak lustro w którym można odnaleźć siebie ;-)
no nie wiem, ja w bohaterach filmowych nie szukam własnego odbicia. Odróżniam rzeczywistość od fikcji i nie zatracam się w tym drugim.
O matko...ciężko powiedzieć, jak na razie jedynym filmem w którym
odnalazłem siebie był 'Cannibal Holocaust'...
Nie moja wina ,że zrobiliście sobie czaterie.Chciałam was naprowadzić na główny temat na początku-no cóz nie udało mi się.
ale nie musisz się na nasz temat rozpisywać...sama się ekscytujesz naszymi rozmowami i oczywiście wszystko to nasza wina...
czym??? ja tu was nawet broniłem i taka przykrość mnie spotyka, zawiodłem się :)
Akurat przed chwilą czytałam wasze wypociny. Może nie jesteście trollami, ale traktujecie nas jak bohaterów Mody na Sukces...A tak się składa, że to mi nie odpowiada...Słyszałam też, że nie możecie się doczekać kolejnego odcinka....
wiesz, sami się do tego przyczyniliście. Po co tworzyć takie love story na publicznym forum???
Ale ja teraz o WAS mówię, co WY robicie a nie co my robimy....
My rozmawiamy o AVATARZE oraz o wszystkich rzeczach z nich związanych, nawet tych bardziej odległych.
jeżeli jakieś intymne wyznania zaliczasz do rozmów o Avatarze to chyba zatraciłaś gdzieś poczucie rzeczywistości.