7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823837
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Ten film warto oglądnąć tylko dla efektów 3D. Poza efektami nie ma tam nic nowatorskiego. Płytka bajkowa fabuła, przewidywalny scenariusz. Sukces tego filmu opiera się na 3D i efektach ale pod względem wartości sztuki jest to produkt kiepskiej jakości. Oglądnijcie sobie Pocahontas, zobaczycie Avatara bez efektów.

ocenił(a) film na 10
fenio_px

Kolejny raz widać, jak totalny brak zrozumienia zarówno fabuły, jak też szeregu metafor, staje się źródłem takiej opinii, kończąc na najgłupszym z możliwych porównań do Pocahontas... ktoś palnął ta głupotę i teraz każdy "kinoman" to powtarza jak papuga, bez przemyślenia, analizy - trochę więcej powagi, cynizm to nie jest sposób na życie.

ocenił(a) film na 8
fenio_px

Następne odkrywcze spostrzeżenia. Podobno film to sztuka wizualna i to co widzimy na ekranie też się liczy. Kiedyś twórcy również wychodzili z siebie, żeby efekty specjalne były jak najlepsze. Teraz mają komputery i korzystają z nich na potęgę. Co w tym złego?

ocenił(a) film na 5
Scumkill

"też się liczy"
jest więc tylko jedną ze składowych. Niestety jeden atut nie przesądza o ocenie całości, która jest bardzo przeciętna. Owszem dla obecnego, raczej niewybrednego pokolenia, efekciarstwo robi wrażenie i jest dominantą bilansu, co nie zmienia faktu, że obraz jakim jest Avatar szybko się zdewaluuje. A doszukiwanie się tła w tak płytkim filmie, uwłacza wręcz godności widza.

ocenił(a) film na 9
rock1979

Nie trzeba się "doszukiwać" tła w tym filmie. Jest on dość jawną krytyką współczesnej polityki i ekspansjonizmu Zachodu (głównym oskarżonym jest tu USA, choć nie tylko oni). Krytyką, która (m.in. właśnie z racji faktu, że nie próbuje udawać nie wiadomo, jak głębokiego dzieła, przekracza bariery językowe i kulturowe.

Jeżeli jest już jawny przykład, że Avatar te rzeczy przekazuje, w postaci np. demonstracji Palestyńczyków przebranych za Na'vi, a mimo to są tacy zaślepieni, którzy powtarzają tylko w kółko swoją mantrę "a nie, bo wy wszyscy głupi jesteście", to po prostu nie znajduję słów podziwu dla zadufania w sobie i świadomej ignorancji "znawców" tudzież "wannabe intelektualistów", jakich istny zalew nastąpił po premierze tego filmu (ostatni taki chlew miał chyba miejsce przy okazji premiery TDK).

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

nie zgrywam pseudointelektualisty. Nie krytykuję Avatara dla samej zasaday tylko za to, że nie jest filmem na poziomie na który siłą chce się go wcisnąć. Przedstawiam jedynie lakoniczną opinię na temat filmu, subiektywną ocenę. Jak mówiłem, mocną stroną obrazu są efekty ale nie przesadzajmy. Jeśli skupimy się na tym elemencie to Avatar wypada przeciętnie choćby przy bajkach Pixara a jeśli wziąć pod uwagę filmy fabularne to dla mnie wykładnikiem są Wojny Gwiezdne (nowa trylogia), które i fabułą, choć prostą, rozkładają Avatara na łopatki. Na czym polega "kultowość" dzieła Camerona? Na marketingu i niczym innym. Skoro ktoś dużo mówi w TV, prasie i internecie w samych superlatywach (nawet jeśli słowa te pochodzą od samego autora) o czymś, to przecież coś w tym musi być. Wielu podkreśla doskonałość obrazu 3D tyle, że to jedyny film 3D na jakim dane im było być, więc nie mając skali porównawczej od razu wystawiają mu notę maksymalną. Ekologia? Do każdej pierdoły można ukuć filozofię. I kto tu jest pseudointelektualistą.

ocenił(a) film na 9
rock1979

"nie zgrywam pseudointelektualisty"

A to dziwne, bo stosujesz argumenty typowe dla takowych.

"Nie krytykuję Avatara dla samej zasaday tylko za to, że nie jest filmem na poziomie na który siłą chce się go wcisnąć"

Czyli na jakim? Na poziomie nie wiadomo jak głębokiej metafory? Bo odnoszę wrażenie, że antyfani filmu już sobie sami uroili, że na taki poziom wpasowywany jest Avatar.
Avatar to po prostu wzorcowo zrealizowany film przygodowy w konwencji SF, z olśniewającymi wrażeniami wizualnymi, udźwiękowieniem i ogromnymi pokładami frajdy płynącej z oglądania. Dodajmy do tego wzorową realizację innych elementów, takich jak gra aktorska. A że próbuje jeszcze co nieco przemycać, to tym bardziej należy mu się za to pochwała.
To NIE JEST wciskanie na siłę Avatara do danej kategorii. To wy na siłę krytykujecie w nim takie elementy, jak scenariusz czy fabułę, które nie są waszym zdaniem dostatecznie rozbudowane, co jest właściwe dla "wannabe" znawców, którzy zaobserwowali, że zawodowi krytycy lubią się czepiać warstwy merytorycznej i sobie ubzdurali, że oni też tak mogą. Kłopot w tym, że nie dowiedzieli się już, czego w jakim filmie się należy czepiać.

"Jak mówiłem, mocną stroną obrazu są efekty ale nie przesadzajmy. Jeśli skupimy się na tym elemencie to Avatar wypada przeciętnie choćby przy bajkach Pixara"

Ty sobie chyba jaja robisz. Avatar to jest ogromny krok naprzód w porównaniu do bajek Pixara pod względem technikaliów.

"jeśli wziąć pod uwagę filmy fabularne to dla mnie wykładnikiem są Wojny Gwiezdne (nowa trylogia), które i fabułą, choć prostą, rozkładają Avatara na łopatki"

Niby w jakim względzie Star Wars - fabularnie film prosty jak dyszel - miałby rozłożyć na łopatki inny film fabularnie prosty jak dyszel? "Bo tak"? CO w warstwie merytorycznej SW uzasadnia stawianie go zdecydowanie ponad Avatarem?

"Na czym polega "kultowość" dzieła Camerona? Na marketingu i niczym innym"

Osobiście wolę tego typu opinie wyrażać z perspektywy lat, nie bawiąc się w jasnowidza i obserwując, jak faktycznie będzie on później wspominany.
Wy, z racji własnego zarozumialstwa, z głoszeniem takich proroctw oporów nie macie.

"Ekologia?"

Ja się normalnie zaraz załamię - ile jeszcze razy ktoś mi będzie wciskał w usta zdania, których nie wypowiedziałem?

Mówię coś. Widząc, że nie dotarło, powtarzam to. A potem, dla pewności, powtarzam jeszcze raz. Następnie, by zwiększyć pewność, neguję wyrażony przez kogoś pogląd. A oni? A oni dalej swoje.

rock1979

Kurde ludzie tu jak już, jest wątek ochrony środowiska a nie ekologiczny!
Ekologia to nie to samo co ochrona środowiska-nauczcie się w końcu!!!

ocenił(a) film na 9
Limonkaa

Chędożyć ekologię. Avatar jest przede wszystkim manifestem przeciwko temu, co wyprawia USA i inne kraje Zachodu.

ocenił(a) film na 3
fenio_px

Czytając to wszystko muszę powiedzieć, że to Ty Der jesteś najbardziej uparty w wyrażaniu swojej opinii a nie ci wszyscy pseudo intelektualiści. Moim zdaniem ten film po prostu Cię zachwycił, do tego stopnia, że wszystkim którzy go nie lubią musisz wmówić swoje racje oparte na jakieś wymyślonej przez Ciebie ideologii. Tak więc jako że nie chcę wyjść na kolejnego upartego prostaka proszę Cię żebyś mi podał tą całą symbolikę, gdzie niby widzisz drugie dno tego filmu. Poza tą ekologią, sytuacją polityczną itp. bo to jest dość proste w swoim przekazie.

ocenił(a) film na 9
PlushRevolver

"Czytając to wszystko muszę powiedzieć, że to Ty Der jesteś najbardziej uparty w wyrażaniu swojej opinii a nie ci wszyscy pseudo intelektualiści"

O, doprawdy? A cóż jest w twoim mniemaniu miernikiem uporu, że doszedłeś do takiego wniosku? To, że próbuję wysnuwać jakieś argumenty, w przeciwieństwie do sypiących frazesami ("film jezd gópi i niedojżauy", i inne) oponentów?

"Moim zdaniem ten film po prostu Cię zachwycił, do tego stopnia, że wszystkim którzy go nie lubią musisz wmówić swoje racje oparte na jakieś wymyślonej przez Ciebie ideologii"

Wizualnie film mnie faktycznie zachwycił - co w tym dziwnego? I jaki związek ma zachwyt nad stroną wizualną z propagowaniem tego, co film przekazuje?
A "ideologia" nie jest wymyślona przeze mnie. Ja tylko powtarzam to, co usłyszałem gdzie indziej, i co uznałem za sensowne, w przeciwieństwie do kolejnych pyskówek, które tylko powtarzają mantrę "scenariusz gópi, fabuła gópia, a film jest dla głupków i dla dzieci, bo ma efekty, a jeśli ktoś widzi w nim coś więcej, to jest niedojrzały".

"Tak więc jako że nie chcę wyjść na kolejnego upartego prostaka proszę Cię żebyś mi podał tą całą symbolikę, gdzie niby widzisz drugie dno tego filmu"

W tym momencie widzę kolejną prezentację zaślepienia antyfanów Avatara - nie słuchają nawet, co się do nich mówi, i po swojemu przeinaczają, co powiedział dyskutant.
Stąd, gdy ja koncentrowałem się na manifeście, jakim jest Avatar, na związku strony wizualnej z merytoryczną, tak silnym, że błędem godnym "wannabe" intelektualistów jest rozpatrywanie ich osobno, czy też na postawach reprezentowanych przez postacie, ty mi tu nagle symbolikę wywlekasz, o której nie powiedziałem ani słowa.
Prawdziwego oblicza "znawców" krytykujących Avatara ciąg dalszy!

"Poza tą ekologią, sytuacją polityczną itp. bo to jest dość proste w swoim przekazie"

W tym właśnie częściowo tkwi sekret Avatara, że ów przekaz jest jasny i prosty - to mu m.in. pozwala przekraczać bariery kulturowe, czego dowodem niedawne manifestacje Palestyńczyków, przebranych za Na'vi (o czym mówiłem już kilka razy w tym temacie, a co zostało przez "znawców" kompletnie olane). Cameron nie boi się formy prostej, ale ona mu nie przeszkadza w przekazywaniu treści wykraczających poza samą treść filmu. Efekty zaś nie służą tutaj nigdy wyłącznie głupawemu widowisku, co zresztą widać również w innych filmach Camerona. Jeśli posługuje się nimi, to dla uwypuklenia pewnych treści. Kiedy chce uwydatnić groźbę nuklearnego samobójstwa w Terminatorze 2, to przywołuje scenę snu Sary Connor. Kiedy chce uwydatnić tragedię, jaką przeżywają Na'vi podczas zniszczenia Drzewa Domowego, kanonada w tej scenie jest odpowiednio zmasowana, zniszczenia odpowiednio wydatnie przedstawione, a wszystko, z racji przyjęcia punktu widzenia ludzi, którzy mieli nieszczęście znaleźć się po niewłaściwej stronie lufy (tu też wkracza krytyka technokratycznej wojny, jaka dzisiaj wcale nie jest rzadkością), tworzy bardzo dramatyczne tło dla rozgrywających się wydarzeń.
Proste? Nie, tylko się takie wydaje. Dzięki faktowi, że Cameron ma do takich zagrań smykałkę.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

film cię nie zachwycił, on cię chyba intelektualnie zgwałcił

ocenił(a) film na 9
rock1979

"film cię nie zachwycił, on cię chyba intelektualnie zgwałcił"

Odpowiedź w sam raz jak na antyfana Avatara. Dziękuję za demonstrację.

ocenił(a) film na 10
PlushRevolver

Kultura masowa nie jest obojętna duchowo

Avatar przegrał Oskary, chociaż jest najdroższym w historii filmem, do którego stworzenia zaprzęgnięto najnowszą technologię 3D i niespotykane dotychczas efekty, zarówno wizualne, jak i dźwiękowe. Mimo, że przegrał najważniejsze kategorie Oskarów, to jednak zarobił najwięcej w dotychczasowej historii kina.

Miliony ludzi już widziało film i jeszcze miliony zobaczą. Bez wątpienia atrakcyjne widowisko stworzył James Cameron ze swoją ekipą.

Niemniej jednak, fabuła filmu i zawarte w niej treści wzbudziły niemałe zamieszanie. Opinie ludzi, którzy go widzieli rozpościerają się od „najbardziej demoniczny, satanistyczny film jaki widziałem [...]” do „najwyższej klasy rozrywka”.

A to wszystko za sprawą przemieszania elementów różnych duchowości – od buddyzmu, poprzez hinduizm, nawiązując do chrześcijańskich, a na panteizmie kończąc. Jakie to elementy? Były buddysta twierdzi, że elementy samopoświęcenia, nieuwarunkowanej miłości, a nawet wcielenia są elementami jego starej religii, a film, który widział, afirmuje tę religię. Hinduistyczne motywy mówią o bóstwach, które zamieszkują ciała ludzkie i duchowym zjednoczeniu z naturą. Także określenie avatar określa wcielonego hinduiskiego bożka.

Niebieski kolor Cameron wybrał bardzo świadomie – ikonografie hinduskich avatarów Ramy i Wisznu są właśnie niebieskie. W końcu panteizm, w którym bogiem jest stworzenie – stąd scena czczenia drzewa. W tym duchowo połączono-zjednoczonym świecie bogiem jest natura, którą trzeba bronić przed technologicznie uzbrojonymi najeźdźcami.
Nie sposób nie mieć wrażenia, że Cameron coś chce głosić swoim filmem. Nie tylko chrześcijaństwo ma apostołów, jak się okazuje. Głoszenie owo jest tym donośniejsze im większą ilość ludzi ogarnia swym zasięgiem. Na pewno nie jest to poselstwo chrześcijańskie, co więcej, nie jest to też poselstwo ateistyczne.

Jeśliby potraktować ów film jako głos współczesnej kultury masowej, to można by pokusić się o stwierdzenie, że staje się ona duchowa. Po odrzuceniu chrześcijaństwa, porzucony zostaje już ateizm, a ludzie lgną do duchowości, bo wierzyć w coś trzeba. Ta dziura w środku, o której wspominał Blaise Pascal (fizyk, matematyk, filozof, 1623-1662), nie daje spokoju. Ludzie zatem wrzucają w nią swoje wymysły, tak jak to już od wieków robią - na daremno. Panteiści wolą czcić to, co widzą, jako ich bóstwo, bo to zapiera im dech w piersiach – nie chcą natomiast, czcić Boga, który poprzez stworzenie objawia siebie. Na co też uwagę zwrócił apostoł Paweł: „Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki.” (Rz 1:25)

Można bez zbytniej pomyłki powiedzieć, że za każdą produkcją filmową czy ogólnie rzecz biorąc – artystyczną, kryje się jakiś światopogląd. Artyści sięgają do motywów religijnych dla sobie znanych powodów. Kiedyś ogromną kontrowersję w Europie wywołała pewna „artystyczna” instalacja polegająca na przedstawieniu krzyża zanurzonego w urynie, dzisiaj zespół Behemot rwie Biblię na swoich koncertach, mówiąc do swych fanów, że chrześcijaństwo to szkodliwy mit. W zamian za to oferując im ideologię śmierci, przemocy i beznadziei ubraną w rify gitarowe i okultystyczną symbolikę. Bez wątpienia popłatne zajęcie. Kontrowersja od zawsze była sposobem na sławę.

Lżyć, podważać i szyderczo traktować wiarę w Chrystusa jest w miarę bezpiecznym procederem. Co najwyżej grozi niepewny akt oskarżenia o obrazę uczuć religijnych. Natomiast publikacja karykatury Mohameta grozi już zamieszkami na całym Bliskim Wschodzie i wyrokiem śmierci, jaki ogłaszają mułłowie dla bluźniercy. O czym się Salman Rushdie przekonał.

Nie zdziwię się, kiedy na balu kostiumowym w szkole pojawią się już nie tylko Harry Potter, wiedźmy i wróżki, ale również niebieskawe istoty ze spiczastymi uszami. Kultura masowa nie jest obojętna duchowo. Jeśli ktoś chce cieszyć się walorami artystycznymi i rozrywkowymi jej wytworów, zachęcam do zdrowego rozróżniania poselstwa jakie ze sobą niesie. Szczególne zadanie mają tu rodzice, którym zależy by ich pociechy nie zostały wypaczone.

Szymon Kołdys, pastor kościoła chrześcijan Baptystów w Kętrzynie.

ocenił(a) film na 3
fenio_px

Napisałem w sposób łagodny prosząc cię po prostu o te przykłady drugiego dna, a twoja odpowiedź pokazuje, że za wszelką cenę chcesz udowodnić... No właśnie co chcesz udowodnić? Że każdy kto tego filmu nie lubi jest idiotą? Nie jestem żadnym zaślepionym antyfanem mimo że faktycznie mam dosyć tego całego szumu wokół tego filmu! Porównywanie tego filmu do pocahotnas i innych tego typu rzeczy też jest dla mnie idiotyzmem na zasadzie takich podobieństw można sobie wymyślić wiele porównań prawdziwego kina do filmów dla dzieci (uprzedzając wszelkie komentarze nie mówię tu, że pocahontas jest tylko i wyłącznie dla dzieci). Jestem otwarty na wszelkie sensowne pozytywy tego filmu, ale po prostu cała symbolika jakiej się można tu doszukać jest oczywista i nie udawadnia nam nic nowego...Wojna jest zła i kilka innych oczywistości - moim zdaniem same truizmy. Podkreślam po raz kolejny, że to moje zdanie i tylko sensowny post może je zmienić a nie krytyka ukazująca mnie jako zaciekłego antyfana i pseudo znawcę...

PlushRevolver

Zgadzam się z przedmówcą. Nie jestem jakimś anty fanem Avatara tylko po
obejrzeniu nasuwa mi się jedno pytanie - czy ten film wart jest tej kasy,
pracy wielu ludzi którą w niego władowano. Nie chodzi mi tu o wymiar
ekonomiczny, bo wiadomo, że kasa zwróci się z nawiązką. Chodzi mi o to, że
Cameron spaprał swój własny pomysł. Mógł stworzyć niezwykły i oryginalny
świat a on po prostu stworzył niebieskich indian, nosorożców ze
spłaszczonymi pyskami, coś na podobieństwo hien czy szakali czy też
tygrysa. Brakowało mi bizonów z płetwami. Wielbiciele Avatara oburzają się
na porównania do Pocahontas... na Boga przecież te niebieskie ludziki nawet
wyją jak indiance. Czy Cameron mając taką wyobraźnie nie mógł się pokusić
o coś bardziej oryginalnego? Co do fabuły to nawet się nie wypowiadam, żeby
nie podnieść ciśnienia niektórym forumowiczom... zresztą ręce opadają.
Korporacje, kolonializm itd. Obejrzyj sobie jeden z drugim pierwszy lepszy
western o poszukiwaczach złota czy pierwszych trasach kolejowych. Czy aż
200 mln potrzeba, żeby pokazać niebieskich indian walczących z korporacją w
3D. Lepiej było rozdać bezdomnym albo przeznaczyć na walkę z korporacjami.

GumCo

Niestety Cameron odpuścił sobie ambitne kino po Terminatorze 2. Później były już tylko filmy dla kasy. Avatar to takie podsumowanie końca Camerona, sprzedawczyka co ma talent ale woli robić kase niż dobre kino.

ocenił(a) film na 10
fenio_px

"Niestety Cameron odpuścił sobie ambitne kino po Terminatorze 2. Później były już tylko filmy dla kasy. Avatar to takie podsumowanie końca Camerona, sprzedawczyka co ma talent ale woli robić kase niż dobre kino."

Każdemu, jak coś się nie spodoba, to od razu zasłania się "ambitnym" kinem (już wplecenie w to Terminatora 2 jest najlepszym dowodem, na brak zrozumienia tematu), w ogóle ktoś się zastanowił, co to słowo właściwie oznacza w tej materii? Można wyróżnić coś takiego jak kino alternatywne, traktujące nieco inaczej pojęcie kinematografii, chociaż często filmy spalają się przez zbytnią oryginalność.

Co do kwestii samego reżysera, to nie dorastasz mu do pięt, więc takimi opiniami co najwyżej skompromitujesz się.

ocenił(a) film na 9
NommaD79

Chce wam się rozmawiać z tymi debilami ? Nie przebierajmy w słowach, te dyskusje prowadzą donikąd, fajnie poczytać rzeczowe argumenty, ale coś takiego ?

"Cameron ma smykałkę do zarabiania KASY ! jego motto życiowe brzmi "Jak z gówna zrobić złoto" ?

Tak bardzo go to boli, że film zarabia pieniądze ? Do końca życia będzie w czterobrygadówce jeb***, chyba z tego powodu kompleksy swoje leczy na Cameronie.

A wracając do zacnych trollowych dyskutantów, rzeknę, jak się ktoś idiotą urodził, kanarkiem nie umrze.

ocenił(a) film na 3
Kolbe

Ja wierzę,że doczekam się jeszcze jakiegoś fajnego filmu w stylu ,,Terminatora,,.Cameron to utalentowany facet więc warto zaczekać.

ocenił(a) film na 9
Tanatopraktor

Ja nie, wolę wszechstronnych reżyserów, którzy nie trzymają się jednego kanonu.

ocenił(a) film na 10
fenio_px

Terminator - kinem ambitnym? Hmm..zawsze miałam wrażenie, ze zaliczany jest raczej do nurtu rozrywkowego.

ocenił(a) film na 3
EwaMonika

Film niekoniecznie musi być ambitny aby wywrzeć wrażenie.Problem jest wtedy gdy czepiają się ciebie za to,że masz własne zdanie...

ocenił(a) film na 10
Tanatopraktor

Drogi forumowiczu ja się dokładnie zgadzam z Twoim zdaniem. Każdy ma swój gust, swoją wraziwośći i swoje poglądy na sztukę i tę przez małe "s" i tę przez duże "S". I ja jestmem jak najdalej od oceniania oinnych na bazie tego jaki film im sie podoba. Mnie tutaj przemili koledzy już nawzali "wypierdkiem mamuta", "starą rura" i tania k..." bo należę do ludzi, którym Avatar sie bardzo podobał. Za to ż emam sowje zdanie właśnie, które juz kilka razy przedstawiałam. No i co Ty na to?

ocenił(a) film na 3
EwaMonika

Nic dziwnego,mnie nikt nie zbluzgał ale od trolla mi się oberwało tyle,że mam to gdzieś(poza tym troll to na swój sposób ładne stworzenie hehe).

ocenił(a) film na 10
Tanatopraktor

Gdybym sie przejmowała tymi przezwiskami, to bym nie dowiedzała tego portalu. Tylko śmieszy, że tak zachowują się ludzi, którzy chcą innym pokazywać co jest większą sztuką. Żeb być autorytetem trzeba prezentowac pewien poziom. Nie wszyscy o tym wiedzą.

Co do Terminatora . ...naprawe wydawało mi się, że jest on raczej rozrywkowy i trudno go porównac do takiej np "Odyseii kosmicznej".Chociaż dla fanów komiksów historie o batmanie sa kultowe. Więc co kto lubi.

ocenił(a) film na 7
Tanatopraktor

Tanatooo tu się ukrywasz?!! Witaj ** wpadnij do mnie na nasze forum ok? Buziak,czekam. Żabce widzę też pali się lampka,ale nie mogę go nigdzie znaleźć :(

ocenił(a) film na 9
fenio_px

"Niestety Cameron odpuścił sobie ambitne kino po Terminatorze 2"

Czyli, że mam rozumieć, iż dla ciebie "ambitne kino" to są filmy pokroju Terminator 2 i Aliens? No to się już do szczętu zdemaskowałeś, zadufane w sobie zero.
Jakkolwiek uważam te filmy za wybitne, przenigdy nie nazwałbym ich "ambitnym kinem", bo do takiej kategorii prędzej wpasowałbym np. filmy Kurosawy, Apocalypse Now, Fight Club, czy też Jacob's Ladder. A "znawca ambitnego kina", rzekomo za mądry na Avatara? On oporów nie ma.

"Później były już tylko filmy dla kasy"

Ależ oczywiście, bo przecież Aliens i Terminator 2 - filmy akcji z krwi i kości, nastawione na przyzwoitą rozwałkę - wcale nie były robione dla kasy.

Zadufane w sobie zero. "Lubię ambitne kino", a to dobre.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Swoją drogą, drugi ze "znawców" też się pięknie zdemaskował, przyznając, że dla niego "ambitne kino" to jest Star Wars. Co prawda w tym filmie mamy również do czynienia z maksymalnym przerostem formy nad treścią, z przewidywalną fabułą, z mnóstwem bzdur i nielogiczności w fabule... ale on o tym na potrzeby krytykowania Avatara zapomni i uda, że jest inaczej.

ocenił(a) film na 9
PlushRevolver

"Napisałem w sposób łagodny prosząc cię po prostu o te przykłady drugiego dna, a twoja odpowiedź pokazuje, że za wszelką cenę chcesz udowodnić... No właśnie co chcesz udowodnić? Że każdy kto tego filmu nie lubi jest idiotą?"

Niniejszym przepraszam.
A priori zakwalifikowałem cię do jednego wora z założycielem tematu. Poza tym wściekłem się, gdy zostałem indagowany o zawartą w Avatarze głęboką symbolikę, o czym nie mówiłem (a doprowadza mnie do szewskiej pasji, kiedy ktoś mi wciska w usta zdania, których nie wypowiedziałem).

"Jestem otwarty na wszelkie sensowne pozytywy tego filmu, ale po prostu cała symbolika jakiej się można tu doszukać jest oczywista i nie udawadnia nam nic nowego... Wojna jest zła i kilka innych oczywistości - moim zdaniem same truizmy"

Sęk w tym, że na tym polu Avatar odwołuje się do bardzo konkretnych wydarzeń, jakie jeszcze dziś, nawet w chwili, kiedy my się tu wymieniamy postami, mają miejsce. On stanowi krytykę tego, do czego dzisiejsza polityka doprowadza. Na'vi przedstawieni w filmie znajdują się w bardzo podobnej sytuacji do tej, w jakiej znajdują się teraz mieszkańcy Bliskiego Wschodu, a niegdyś znajdowali się - no, właśnie - Indianie. Podobieństwo Indian do Na'vi wcale nie jest przypadkowe, bo również oni byli kiedyś ofiarami agresywnego ekspansjonizmu USA, który od tamtego czasu nie uległ wielkim zmianom - po prostu Amerykanie zmienili obiekt swojej agresji. Naturalnie, nie tylko jankesi są tu krytykowani, bo nie oni jedyni są nacechowani taką mentalnością, jaką uwydatniono w postaciach Quaritcha oraz Selfridge'a.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

"Naturalnie, nie tylko jankesi są tu krytykowani, bo nie oni jedyni są nacechowani taką mentalnością, jaką uwydatniono w postaciach Quaritcha oraz Selfridge'a."

Hmmm?

http://img163.imageshack.us/img163/857/1262817654269.jpg

:)

Na marginesie:

"Gdyby 'Gwiezdne Wojny' ukazały się teraz, to by nazwano jest 'filmem antyamerykańskim'" - James Cameron

fenio_px

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&langpair=en|pl&u=http://www.huffingto npost.com/2010/01/04/avatar-pocahontas-in-spac_n_410538.html i wszystko jasne ;D

ocenił(a) film na 10
fenio_px

A człowiek to w 80% woda... i co z tego?

ocenił(a) film na 9
sprocket73

ano to ,że tym trollom ta woda wyparowała (szczególnie z mózgu ) i jedyny ich cel w życiu to siedzenie na tym forum i pisanie głupot o Avatarze ;) . Upośledzone dzieci i nic więcej ...
Może im jakoś pomożemy ?

użytkownik usunięty
fenio_px

95% efekty, 0,3% fabuła; reszta 4,7% to wypełniacze

ocenił(a) film na 10
fenio_px

Der_SpeeDer: Ale zmiażdżyłeś trolle argumentami... Tylko po co? Ich nie przekonasz, a to wszystko to jak dyskusja z pijanym menelem...

ocenił(a) film na 9
doktorno

Co racja, to racja. A ja powtórzę, kto się idiotą(zast. za ch**) urodził, kanarkiem nie umrze, niestety.